Bezowocna propozycja

3K 381 46
                                    

Przez chwile panuje pełna napięcia cisza. Usta ekspedientki układają się w perfekcyjną literkę „o", a szok wymalowany na twarzy blondyna jest dla mnie satysfakcjonujący.

- O Boże! - panikuje ciemnowłosa. - Panie O'Sullivan, powinnam wezwać policję? - marszczę brwi. Niby po co? Nie jestem złodziejką do diabła! 

- Nie. - wypowiada spokojnie mężczyzna, nie zerkając nawet na moment na swoją wystraszoną pracownicę.

Spokojnie mała, niczego ci nie ukradnę...O'Sullivan jest twój. Możesz nocami ujeżdżać jego konia...

- Jest pan pewny? - mężczyzna spogląda na ekspedientkę z politowaniem, a potem powraca spojrzeniem na mnie. Jego oczy wyrażają ciekawość. 

- Callie, wróć do swoich obowiązków. Policja nie jest konieczna.  - wypowiada spokojnie, co we mnie budzi pewnego rodzaju podziw. Będąc na jego miejscu zapewne straciłabym cierpliwość, a Callie ze skulonym ogonem uciekałaby na zaplecze. Niestety nie zależę do zbyt miłych osób i szybko wpadam w szał, a to bywa destrukcyjne w kontaktach z ludźmi. - Co cię tutaj sprowadza? - tym razem Colton O'Sullivan słowa kieruje prosto do mnie.

- Możemy porozmawiać na osobności? - blondyn przytakuje, po czym wskazuje na otwarte drzwi do swojego biura. Bez wahania ruszam za nim, by mieć tą rozmowę już za sobą. Nie przygotowałam żadnej mowy, dlatego zamierzam improwizować. Jestem świadoma, że słowo: "przepraszam" nie załatwi tej sprawy, ale być może skieruję główną winę na Isabellę, a O'Sullivan zmieni swoje zeznania na naszą korzyść.  W końcu to Isabella zwinęła naszyjnik z gabloty i to ona z nim uciekła. Aria stała obok, jakby była obserwatorką. 

Zajmuję miejsce na jednym z wolnych krzeseł przy biurku, a O'Sullivan siada naprzeciwko mnie i czeka, aż rozpocznę rozmowę. Układa dłonie w piramidę, opierając łokcie na oparciach krzesła, a jego spojrzenie jest intensywne, przez co staje się krępujące. Wiercę się na krześle, co wywołuje uśmiech w kącikach jego ust. Palant! 

- Przyszłam porozmawiać o kradzieży, w której brała udział moja siostra. Chciałabym przeprosić w jej imieniu...

- To nie ma znaczenia. - wtrąca. - Przeprosiny nie zwrócą mi naszyjnika. - jego oczy zachodzą mgłą, jakby świadomość utracenia błyskotki była jego osobistą tragedią. - Coś jeszcze? 

- Moja siostra nie jest złą osobą. Zbłądziła, ale nie zamierzała cię okradać. 

- Nie twierdzę, że Aria jest zepsutą smarkulą, ale była tutaj w chwili napadu, więc jest wspólniczką tej, która uciekła z moją biżuterią. Nie wycofam swoich zeznań...Chyba że... - zamyśla się na ułamek sekundy. 

- Chyba że, co!? 

Cisza jaka zapada jest niekomfortowa, a wyraz twarzy O'Sullivana zwiastuje kłopoty. Prędko muszę sobie przypomnieć, że obiecałam zaprzedać duszę diabłu, aby uwolnić siostrę od więzienia. Bicie mojego serca spowalnia, kiedy biorę dwa uspokajające oddechy, a wtedy Colton wypowiada słowa, które wpędzają mnie w stan zawieszenia. 

- Rozmawiałem z twoją siostrą, gdy wróciła do sklepu z moimi ochroniarzami. - wypowiada ze spokojem. - Po tej krótkiej pogawędce zrozumiałem, że nie boi się konsekwencji, a mój naszyjnik jest dla niej zwyczajną błyskotką, która nie jest jej potrzebna. Miała zupełnie inny motyw niż jej koleżanka, dlatego mógłbym zmienić swoje zeznania na korzyść Arii. - w moim sercu kiełkuje nadzieja. - Ale chciałbym coś w zamian. 

- To znaczy?

- Nie gram w żadne gierki, więc powiem to wprost. Jesteś atrakcyjna i masz w sobie ogień, który mnie intryguje. 

- Co w związku z tym? 

- Proponuję ci pewien układ. 

Jestem pewna, że mój wzrok w tym momencie mógłby zabijać. Już wiem do czego zmierza ta rozmowa i wcale nie jestem tym zachwycona. Ten człowiek próbuje wykorzystać moją osobistą tragedię do swoich celów, co czyni go obmierzłym sukinsynem. Mam użyć własnego ciała, aby uratować siostrę przed więzieniem, tracąc tym samym własną godność? Eliana, obiecałaś zaprzedać duszę diabłu, a O'Sullivan pełni jego zastępstwo. W obecnym położeniu czuję się bezbronna i zagubiona, ponieważ propozycja, jaką za moment usłyszę, będzie dla mnie nie do zaakceptowania. Najwidoczniej nie jestem tak silna, na jaką sama siebie kreuję. 

- Zdradzisz mi jakieś szczegóły? - pytam, choć wcale nie chcę ich znać. Jutro z samego rana wynajmę najlepszego adwokata w tym mieście i zapłacę mu wysokie wynagrodzenia, bylebym nie musiała sprzedawać własnego ciała, które jest moją świątynią. Decydując się na seks z kimkolwiek muszę poczuć, że tego chcę. Jednakże w tym momencie czuję wstręt do tego człowieka...

- To proste. Dopóki mi się nie znudzisz, będziesz na każde moje zawołanie. Zachcę cię pieprzyć na środku zakorkowanej ulicy, zgodzisz się bez mrugnięcia okiem.

Po moim trupie, palancie!

- Czyli jak najdzie cię ochota na szybki numerek w namiocie cyrkowym, mam przebrać się za klauna? - parskam śmiechem.

- Nie mam takich fantazji, aczkolwiek dokładnie o to mi chodzi.

Nieśpiesznie wstaję z krzesła, po czym wyjmuję dłoń w jego stronę. Colton uśmiecha się triumfująco, lecz prędko ścieram go z jego twarzy. Mocno ściskam jego dłoń, lecz czuję się zawiedziona brakiem reakcji z jego strony na mój zabójczy ucisk. 

- Mam nadzieję, że to nasze ostatnie spotkanie. - wypowiadam pewnie.

- Jak to? - dziwi się. - Sądziłem, że odpowiada ci moja propozycja.

Och, chyba ktoś tu właśnie stracił grunt pod własnymi wypolerowanymi lakierkami.

Cudnie.

- Gardzę takimi ludźmi. - stwierdzam zjadliwie. - Jesteś bezdusznym palantem, dlatego będę walczyć o siostrę razem z adwokatem na sali sądowej. Doskonale wiesz, że moja siostra miała zupełnie inny motyw, a mimo to skazujesz ją na taki sam wyrok. Ona chciała tylko zwrócić moją uwagę, abym wróciła do domu. - wyrywam dłoń z uścisku, po czym odwracam się i wychodzę z przeklętego pomieszczenia. Mijam podsłuchującą ekspedientkę, nie zaszczycając jej nawet najmniejszym zainteresowaniem. Jestem przekonana, że ona byłaby idealną uległą lalą Coltona O'Sullivana.

Czuję się urażona.

Uznał mnie za atrakcyjną – miłe.

Chciał abym była jego prywatną dziwką – nie miłe.

Czuję się jak na polu minowym. W każdej chwili coś może się rozsypać w drobny mak. Muszę działać powoli, przemyślanie, bez gwałtownych ruchów.

Aria będzie wolna. Obiecałam jej to, a obietnica dla żołnierza to sprawa honoru. Jednakże uwolnię ją bez splamienia własnego poczucia wartości. Nie stanę się dziwką na posyłki, a Colton O'Sullivan jeszcze pożałuje tego ultimatum. Już moja w tym głowa. 

___

Teraz następuje przerwa w transmisji 😎

NapiętnowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz