Colton O’Sullivan
Pogoda dziś dopisuje, więc z werwą wróciłem do pracy nad swoim tarasem, pomimo uporczywego bólu głowy. Prawdopodobnie powinienem odpoczywać, ale to byłoby zbyt nudne i nieproduktywne, a bardzo tego nie lubię. Poza tym w moim domu trwa wieczny remont, a nie ufam budowlańcom na tyle, abym powierzył im swój dom. Poradzę sobie sam, nawet jeśli będę wykańczał wnętrza jeszcze przez dwanaście miesięcy.
- Nie powinieneś odpoczywać? – zza moich pleców dociera głos mojej matki, więc odwracam się do niej z uśmiechem małego bezbronnego chłopca, który został przyłapany na gorącym uczynku. Ella O’Sullivan to temperamentna kobieta o energicznym usposobieniu i oboje doskonale wiemy, że pielęgnowałaby ogród będąc świeżo po operacji.
- Powinienem. – wzruszam ramionami. – Ale nie potrafię. – podchodzę do niej, aby uścisnąć jej drobne ciało. – Cześć. Co tu robisz?
- Postanowiłam sprawdzić, czy słuchasz zaleceń lekarza.
- Nic mi nie jest.
- Twój ojciec też tak mówił, a potem szlag go trafił. – burczy.
- Przecież ojciec żyje i ma się świetnie. – unoszę brew i parskam śmiechem. – Znowu się pokłóciliście?
- Gdyby twój ojciec nie był uparty, żyłoby nam się lepiej.
- Co tym razem wymyśliłaś?
- Skąd ten wniosek?
- Mamo. – spoglądam na nią z politowaniem.
- No dobra. Kapituluję. – mamrocze pod nosem. – Chcę kupić dom nad jeziorem.
- Okej, to nie brzmi źle.
- Prawda? – prycha. – Ale twój ojciec uwielbia swoje cztery kąty i sąsiada, z którym co weekend grilluje. Mam dość zapachu spalonych steków! Nie tknę ich przez kolejne dziesięć lat.
- Czyli chcesz kupić dom, aby pozbyć się sąsiada?
- Otóż to. Mam dość tego starego zboczeńca i jego szowinistycznych żarcików. Nie rozumiem, dlaczego twój ojciec tak go uwielbia, ale jeszcze chwila, a pójdę siedzieć za morderstwo. Potnę go na kawałki i wrzucę na grilla. To dopiero będą steki z Owena. Tłuste i dobrze wysmażone. Przepyszne. Wpadniesz na grilla?
- To zależy czy steki będą z Owena czy ze świni.
- Co za różnica? Owen to świnia, a każda świnia to Owen.
- Wpadnę, ale będę jadł warzywa. – naigrywam się, a na moim ustach widnieje szeroki uśmiech. Uwielbiam ją z wielu powodów, ale najważniejszym z nich jest fakt, że jest moją przyjaciółką i powierniczką brudnych grzeszków. Poza tym przetrwała najgorszy okres w swoim życiu, jakim była kradzież torebki i okaleczenie twarzy. Dziś ukazuje swoją bliznę z radością, ale aby ją zaakceptować musiała przejść kilka długich sesji terapeutycznych. Wychowała mnie na zaradnego faceta, który powinien zadbać o ognisko domowe, aby moja rodzina w przyszłości czuła się zaopiekowania, kochana i zadbana. Aczkolwiek w życiu zawodowym jestem najlepszy w swoim fachu, ale życie prywatne i uczuciowe to istna katastrofa.
W ostatnim czasie tylko jedna kobieta wkradła się do mojego umysłu, ale pech zechciał, że to Eliana Spencer, czyli najbardziej uparta osoba na całej planecie. To oczywiście nie oznacza, że boję się tego wyzwania, ale gdzieś głęboko kiełkuje we mnie strach przed odrzuceniem. Do tej pory nie brałem na poważnie jej odmowy, ponieważ miała prawo żywić do mnie urazę. Nawet jeśli jej siostra popełniła błąd i postanowiła okraść właśnie mnie, a ja ją oskarżyłem. Niemniej jednak wszystko zakończyło się dobrze. W gruncie rzeczy popełniłem błąd w dniu, w którym blondynka pojawiła się w moim sklepie jubilerskim. Pluję sobie w brodę za swoje idiotyczne słowa i propozycję, ale wtedy myślami byłem gdzieś dalej, a decyzje podejmował mój mniejszy mózg, mający siedzibę w moich spodniach. Od tamtej pory wiem, że mój fiut to całkowity palant.
- Ziemia do Coltona – moja rodzicielka poklepuje mnie po policzku. – Gdzie odpłynąłeś?
- Tu i tam. – wzruszam ramionami. – Chcesz coś do picia? Mam sok porzeczkowy, lemoniadę z limonki i kawę…
- Synku – przykłada mi palec do ust. – Kim ona jest?
- Kto? – udaję głupiego, aby uniknąć tej rozmowy. Nienawidzę jej opowiadać o swoich rozterkach, ponieważ wtedy Ella O’Sullivan zmienia się w psychologa, choć po prawdzie z wykształcenia jest nauczycielką wychowania fizycznego. Jednakże uznała, że obejrzenie kilku programów psychologicznych daje jej certyfikat ukończenia studiów z psychologii. Colton, uciekaj!
Wymijam ją, aby wejść do domu, co zapewne jest błędem. Właśnie zyskała pewność, że uciekam od odpowiedzi na to pytanie, więc rozpocznie pierwszy etap zwany: „wywiercę mu dziurę w brzuchu”.
- Syneczku! – woła za mną. – Jakaś piękna kobieta właśnie zaparkowała na twoim podjeździe. – szlag! Zaprosiłem Elianę i kompletnie o tym zapomniałem. Poza tym nie sądziłem, że przyjedzie z bardzo prostej przyczyny – to byłoby zdecydowanie za proste. Wycofuję się z powrotem na zewnątrz z mocno bijącym sercem, po czym gorączkowo rozglądam się po okolicy, ale nikogo nie dostrzegam, a wtedy śmiech mojej rodzicielki daje mi jasną odpowiedź. Zapędziła mnie w kozi róg. Do diabła!
- Bardzo zabawne. – kwituję. – Boki zrywać.
- Kim jest ta kobieta?
- Żołnierzem. – nie ma sensu zbywać odpowiedzi. Moja matka jest jak dobry szpieg. Wytropi każdą osobę, nawet jeśli wie o niej niewiele.
- Uff – chwyta się za serce. – Już myślałam, że to kolejna supermodelka.
- Co jest nie tak z supermodelkami?
- Nic.
- Mamo?
- No co!? Są prześliczne, a ja bywam zazdrosna. – kwituje pod nosem. – Poza tym mają długie nogi, a ja wyglądam jak potomkini krasnoludka i Królowej Śnieżki. – nim zdążę odpowiedzieć na podjazd zajeżdża czarny Land Rover należący do Michaela Rivery. Co ten sukinsyn tutaj robi? Niemal od razu czuję złość. – Kto to?
- Lepiej wejdź do środka.
- Dlaczego?
- Ponieważ moim gościem jest Michael Rivera.
- Co on tu robi?
- Kobieta, o której ci powiedziałem wpadła w oko również jemu.
- Czy ty naprawdę musisz utrudniać sobie życie? – pyta zrezygnowana. – Ten człowiek to bestia w owczej skórze.
- Nie boję się go. – unoszę brew. – Nie stanowi dla mnie żadnej konkurencji.
- Moje życie już zamienił w piekło. – wypowiada ze smutkiem. – Nie chcę, aby ciebie spotkało to samo.
- Jestem dużym chłopcem. Proszę wejdź do środka i odpocznij. Za moment wrócę.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz.
- Nie wiem, ale zaryzykuję. – schodzę po schodach z tarasu i kieruję się na podjazd, gdzie królewicz czeka na mnie przy swoim samochodzie. Obserwuje mnie z wrogością, co nie jest niczym odkrywczym. Nienawidzimy się od wielu lat, a teraz nasz konflikt wzmocnił się przez ulokowanie zainteresowania w tej samej kobiecie. Przerąbane.
- Czego chcesz? – pytam złowrogo.
- Dojść do porozumienia.
- To nie jest sala sądowa, więc wypierdalaj z mojej posesji. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Marnujesz mój cenny czas.
- Oboje wiemy, że Eliana nie wybierze żadnego z nas.
Auć. To są zbyt mocne słowa. Mam nadzieję, że przyjdzie dzień, w którym Eliana mnie do siebie dopuści, abym mógł pokazać jej ile jestem wart. Nie mogę stracić nadziei, więc momentalnie wyrzucam słowa Michaela z głowy.
- Skąd ta pewność?
- Nie jesteśmy dla niej odpowiedni.
- Mów za siebie. – mam ochotę splunąć mu w twarz. Nie robię tego tylko dlatego, że szkoda mi marnować mojej flegmy na kogoś jego pokroju.
- Okłamujesz sam siebie jeśli myślisz, że ona coś do ciebie czuje.
- Próbujesz mnie namówić do tego, abym dał sobie spokój?
- Oboje musimy dać sobie spokój.
- Nie. – kwituję. – Chcesz, abym to ja zrezygnował, a wtedy ty zaatakujesz. Nie jestem głupi. Jeśli to wszystko to wynocha!
- Jestem dla niej lepszą opcją.
- Auć. – chwytam się za serce. – Jesteś opcją. – prycham. – A ja jej numerem jeden. To wszystko?
- Nie sądzę…
- Rivera, spierdalaj. – wypowiadam ze znudzeniem. – Ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Eliana ma swój umysł i doskonale wie, czego potrzebuje, więc nie decydujmy za nią. Znaczy – odchrząkam. – Ja nie zamierzam za nią decydować, ale za to ty uwielbiasz odbierać ludziom wybór. Tym razem jednak odpuść i znajdź sobie doskonałą uległą.
- Gówno wiesz o moim życiu.
- Wiem wystarczająco, aby uważać cię za sukinsyna bez sumienia.
- Ty pieprzony… - nie dokańcza tego zdania, ponieważ niebieska toyota zatrzymuje się z piskiem opon przed moim domem, a po chwili wybiega z niej Eliana.
- Colton! – wypowiada z ulgą. – Potrzebuję twojej pomocy. Natychmiast!
- Cześć...– wypowiada Michael, ale jego obecność jest dla niej obojętna, ponieważ powraca do swojego samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Wybacz, ale dama w opałach mnie potrzebuje. – wypowiadam, po czym kieruję się do jej samochodu, uśmiechając się przy tym jak palant. Poprosiła o pomoc właśnie mnie… Wygrałem!
_____
Cześć w piątek!
Kolejny rozdział powinien pojawić się jutro 😁
Ale tak sobie myślę, czy macie jakiś swój pomysł na jakieś wydarzenia i chcecie abym je opisała?
CZYTASZ
Napiętnowana
RomanceWojna daje nam siłę. Więzienie nam ją odbiera. A los to przebiegła szumowina. Jak to jest urodzić się w więzieniu? Co czuje osoba, która najmłodsze lata swojego życia spędziła za kratami? Eliana Spencer doskonale zna to uczucie. Była niewinny d...