Siedzę razem z Arią na kanapie w barze, naprzeciwko budynku sądu. Rudowłosa trzyma głowę na moim ramieniu, a nasze wyrazy twarzy ukazują jedno – szczęście. Nikt nas nie rozdzielił. Michael zamawia dla nas kawę. Co prawda mieliśmy pić zwycięskiego szampana, lecz zarówno ja jak i ciemnowłosy prowadzimy samochód, a Aria jest niepełnoletnia. Może to śmieszne, że zabraniam jej spożywania alkoholu, pomimo że ma szesnaście lat, ale nie jest jej on do niczego potrzebny, zwłaszcza, gdy bierze leki przeciwbólowe.
- Tak się cieszę. - wypowiada uradowana. - Bałam się, że trafię razem z Isabelle do jednej celi. Ba! Bałam się, że w ogóle wywiozą mnie do jakiegoś pipidówka, gdzie najbliższe miesiące byłabym szykanowana przez innych współwięźniów. A w poprawczaku jest chyba nawet gorzej niż w więzieniu dla dorosłych.
- Przestań o tym myśleć. - całuję ją w czubek głowy. - Nie trafiłaś tam. Jesteś tutaj. Ze mną.
- Eliana. - odsuwa się ode mnie, aby wbić spojrzenie prosto w moje oczy. - Obiecuję, że nigdy więcej nie zrobię nic niezgodnego z prawem. Gwarantuję, że nawet nie przekroczę prędkości, ani nie przejdę na czerwonym na pasach.
- Za to groziłby ci jedynie mandat. - śmieję się. - Ale trzymam cię za słowo.
- Kawa dla moich pięknych pań. - Michael stawia przed nami dwa kubki z parującą latte, a obok swojego krzesełka odkłada espresso. - Mimo wszystko uważam, że powinniśmy zwycięstwo oblać szampanem.
- Eliana jest nudziarą. - kwituje Aria.
- Ej! To nie prawda!
- Czasem zachowujesz się jak stara baba, która całymi dniami śpi.
- A mam skopać ci tyłek?
- Michael, nie jestem pewna, ale to groźba, prawda? - nabija się.
- Na moje oko, tak.
- Zejdźcie ze mnie, co? - śmieję się i biorę łyk kawy. - Cholera! - parzę swój język. Pięknie. Teraz przez cały dzień nie będę czuć smaku jedzenia, więc nie ma sensu iść na wyżerkę do food-trucka.
- Pokarało cię.
- Nie bądź taka chop do przodu. - nabijam się, lecz prędko poważnieję, gdy przy naszym stoliku przystaje Joshua Gilbert – sędzia, który tak dziwnie mi się przypatrywał.
- Przepraszam, że przeszkadzam.
- Niech pan nie przeprasza. - odpowiada mu Aria. - Właśnie pijemy zwycięską kawę. - unosi swoją latte.
- Czeka cię praca społeczna, Ario.
- Wiem, wiem. Lepsze to niż więzienie. Taki trochę wolontariat.
- Dokładnie. - uśmiecha się do niej, lecz prędko kieruje swoją uwagę na mnie. Ponownie przygląda mi się tak, jakby chciał dobrze zapamiętać rysy mojej twarzy. Czuję się jak obiekt muzealny, nie przez wiek rzecz jasna, lecz bardziej chodzi mi o eksponat, który można oglądać. - Eliana, czy możemy porozmawiać na osobności?
- Um, chyba tak. Yyy tak. Z całą pewnością tak. - wstaję od stolika mocno skrępowana. Chciałabym zrozumieć, dlaczego wywołuję w tym mężczyźnie tak duże zainteresowanie. Przecież jestem zwyczajną kobietą. Nie wyróżniam się z tłumu. Wychodzę zza panem Gilbertem z baru, aby zająć wolny stolik na zewnątrz, gdzie Aria i Michael nie mogą nas usłyszeć.
Eliana, uspokój swoje nerwy. Przecież sędzia cię nie zamorduje. Pewnie przypominasz mu zmarłą matkę, czy coś.
- Wybacz, jeśli cię jakoś urażę, ale muszę mieć pewność.
- Co to znaczy?
- Czy twoją matką jest Mariah Spencer?
Słucham? Skąd on ją zna?
CZYTASZ
Napiętnowana
RomanceWojna daje nam siłę. Więzienie nam ją odbiera. A los to przebiegła szumowina. Jak to jest urodzić się w więzieniu? Co czuje osoba, która najmłodsze lata swojego życia spędziła za kratami? Eliana Spencer doskonale zna to uczucie. Była niewinny d...