- Jak się trzyma? - zapytał mulat wchodząc do salonu wraz z Niallem i Liamem, siadając niedaleko szatyna.
- Na razie śpi, przytłoczyło go to wszystko - starszy spojrzał na bruneta, który głowę miał ułożoną na jego kolanach, a on przeczesywał jego czekoladowe kędziorki.
- Powiedziałeś mu?? - zapytał Niall
- Jeszcze nie - poprawił opadające na czoło młodszego loczki, który lekko uśmiechał przez sen.
- Miałeś mu powiedzieć - powiedział trochę za głośno blondyn, przez co loczek niespokojnie się poruszył, a od szatyna dostał ostrzegawcze spojrzenie.
- Wiem Niall, ale kiedy miałem mu to powiedzieć? - zauważył starszy.
- W sumie racja - zamyślił się irlandczyk.
- Znaleźliście już Grimshawa?? - zapytał po chwili ciszy szatyn.
- Jeszcze nie - powiedział Liam.
- Poczekajcie mam pomysł - zawołał blondyn i wziął laptopa.
W czasie kiedy Niall, zajmował się szukaniem Nicka, Louis przyglądał się śpiącemu brunetowi, a Zayn i Liam patrzyli na niego z zaciekawieniem.
- Louis co ci się stało? - zapytał ze śmiechem mulat - Około dwa tygodnie temu przyszedłeś do mnie i marudziłeś, że nie chcesz żadnego dzieciaka w swoim domu, że pewnie będzie ćpunem lub rozpieszczonym gnojkiem. A teraz nie potrafisz od niego odejść i gapisz się na niego jak na jakiś cud świata, a gdy ktoś nawet krzywo na niego spojrzy to na wszystkich warczysz - zaśmiał się Zayn, a Liam mu zawtórował - Ktoś tu się zakochał - znowu się zaśmiali.
- Odczepcie się ode mnie i od Hazzy - warknął niebieskooki, spoglądając na nich z mordem w oczach.
- No właśnie o tym mówię stary, a po drugie nie zaprzeczyłeś - powiedział że śmiechem mulat.
- Mam! - krzyknął głośno blondyn, przez co wszyscy podskoczyli, a brunet gwałtownie poderwał się do góry, na co szatyn szybko zareagował, a blondynowi posłał kolejne mordercze spojrzenie.
- Nic się nie stało Hazz, możesz iść dalej spać słońce - pogładził go po włosach.
Po chwili młodszy zrobił coś czego nikt się nie spodziewał. Wszedł na kolana szatyna i przytulił się do jego torsu, wtulając się w niego mocno i wyszeptał sennie
- Kocham cię Lou
Wszyscy wpatrywali się w bruneta z szeroko otwartymi oczami i ustami, nawet Niall, który przed chwilą był zajęty pracą patrzył teraz na zielonookiego z zaciekawieniem i lekkim uśmiechem.
Gdy młodszy się obudził, Louis unikał go jak ognia, przez co loczkowi robiło się smutno, ponieważ nie wiedział co zrobił źle, a Liam i Zayn patrzyli na niego z zaciekawieniem, zaś Niall chodził po domu starszego jak paw, cały czas uśmiechnięty i z jakiegoś powodu wypinał dumnie pierś.
- Niall, możesz mi powiedzieć dlaczego Lou mnie unika, a chłopaki dziwnie na mnie patrzą? - zapytał zdezorientowany i lekko smutny brunet, patrząc prosząco na Nialla.
- Mówiłeś przez sen - powiedział blondyn, jedząc kanapkę
- Powiedziałem coś nie tak? - zapytał przestraszony kędzierzawy, że zrobił komuś nieumyślnie przykrość.
- Nie, powiedziałbym, że wręcz przeciwnie - zamyślił się - Ale teraz mniejsza o to, powiedziałeś, że Tommo cię unika? - zapytał blondyn i spojrzał na Harre'go, który miał łzy w oczach, co irlandczyk od razu zauważył - Hazz to nie twoja wina, po prostu Louis ma zły dzień - próbował pocieszyć młodszego, a szatynowi chciał skopać tyłek za to, że nawet nie potrafi porozmawiać z Harrym.
- Ale przecież rano ze mną normalnie rozmawiał, zrobiłem coś nie tak? - zapytał smutny brunet.
- Poczekaj tu chwilę młody, a ja już sobie porozmawiam z tym dziadem - powiedział blondyn i zostawił w kuchni jeszcze bardziej zdezorientowanego i smutnego zielonookiego.
- Tomlinson chodź tu do mnie w tym momencie! - krzyknął Niall, czekając na szatyna w jego gabinecie.
- Czemu tak krzyczysz blondi? - zapytał starszy wchodząc do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
- Czemu ja krzyczę! Prawdziwe pytanie jest czemu unikasz Harre'go jak ognia, on nawet nie pamięta, że ci to powiedział, a ty zachowujesz się jakby był z powietrza. Przyszedł do mnie przed chwilą i się pytał czy zrobił coś nie tak, bo przypomnę ci że go unikasz i przyszedł do mnie z cholernymi łzami w oczach. Louis, Harry to jeszcze dzieciak pierwszy raz się zakochał, pierwszy raz miał wogule szansę się zakochać, a co robi osoba, która mu się podoba przypomnę ci unika go. Już zapomniałeś jak ostatnio skończyła się wasza kłótnia, która miała miejsce tak naprawdę jeszcze wczoraj wcześnie rano. Jesteś z naszej piątki najstarszy a zachowujesz się jak nastolatek, który nie potrafi przyznać się do swoich uczuć i normalnie porozmawiać. A tak wogule powiedziałeś mu? Nie, no właśnie! O tym mówię odkładasz to w nieskończoność..
- Niall... - przerwał mu monolog Louis
- Nie przerywaj mi! Idź go lepiej przeproś, bo pewnie teraz obwinia siebie i płacze. I powiedz mu to w końcu! - zakończył blondyn.
- Ja nie wiedziałem.. - przyznał cicho szatyn.
- A powiedz mi skąd miałeś wiedzieć jeśli go unikałeś? - zauważył farbowany, a starszy spóścił wzrok - Idź go przeproś Lou, kazałem mu czekać w kuchni, choć nie wiem czy tam dalej jest. W każdym razie idź - powiedział już spokojnie blondyn, a Louis kiwnął głową i wyszedł z pokoju.
- Hazz? - zawołał szatyn, wchodząc do kuchni, a zastał tam śpiącego przy stole bruneta z głową opartą na ręce, a na policzkach widać było ślady łez - Harry słońce, wstań - próbował delikatnie obudzić młodszego.
- Lou? - zapytał zaspany loczek, przecierając oczy piąstkami.
- Możemy porozmawiać? - zapytał cicho starszy, na co dostał skinienie głową - To może pójdziemy do twojego pokoju? - zaproponował na co brunet się zgodził.
Usiedli w ciszy obok siebie na łóżku młodszego, niebieskooki próbował zebrać wszystkie słowa do kupy, żeby Harry dobrze go zrozumiał.
- Jestem szefem mafii, w której są również Zayn, Liam i Niall - wyrzucił z siebie szatyn i spojrzał na loczka, który również mu się przyglądał z lekkim uśmiechem.
- Wiem - powiedział po chwili zielonooki.
- Wiesz? - zapytał zdezorientowany - Niall ci powiedział? - zapytał ponownie starszy.
- Nie - zaprzeczył - Dzień przed twoim przyjazdem do mojego domu, moi rodzice o tobie rozmawiali i akurat ich słyszałem - wzruszył ramionami loczek.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że wiesz? - zapytał niebieskooki.
- Chciałem poczekać aż ty to zrobisz, cóż trochę ci to zajęło, ale ważne, że powiedziałeś - brunet lekko się uśmiechnął i oparł głowę na ramieniu starszego.
- Też cię kocham - wyszeptał szatyn.
- Co? - zapytał zdezorientowany loczek.
- Pewnie Niall mówił ci, że mówiłeś przez sen? - zapytał, a gdy otrzymał skinienie kontynuował - może nie tyle co przez sen, ale powiedziałeś, że mnie kochasz - wytłumaczył Louis i popatrzył zielonookiemu w oczy.
Szatyn powoli zmniejszył odległość pomiędzy nimi i delikatnie, by nie przestraszyć bruneta, pocałował go.
Harry lekko oszołomiony sytuacją trochę z opóźnieniem oddał pieszczotę, lecz starszemu to wcale nie przeszkadzało, przecież najważniejsze było, że loczek go odwzajemnił.Pocałunek był krótki, lecz delikatny. Oderwali się od siebie, gdy zaczęło im brakować powietrza i patrzyli sobie w oczy w całkowitej ciszy, była to przyjemna cisza, mogli spokojnie poukładać wszystko w głowie nadal patrząc sobie w oczy.
- Kocham cię Hazz - wyszeptał szatyn.
- Kocham cię Lou - również wyszeptał młodszy i mocno przytulił się do starszego, który mocno go objął całując w czekoladowe loczki.

CZYTASZ
MAŁŻEŃSTWO Z BOSSEM
FanfictionLouis Tomlinson - Boss największej mafii w Londynie Harry Styles - szesnastoletni syn, małżeństwa o najbardziej znanym nazwisku w Londynie