rozdział 4.

1.6K 61 33
                                    

Dzisiaj Harry ponownie został sam, choć szatyn obiecał, że zostanie dziś w domu, lecz Louis znowu musiał pojechać do "pracy". Starszy poprosił jednego ze swoich przyjaciół, żeby został z młodszym, by nie zanudził się na śmierć, choć znając zielonookiego już te kilka dni starszy zdążył zauważyć, że ten został nauczony, że nie ma prawa się nudzić. Więc brunet zapewne umarłby ze zmęczenia niż nudów. Niall, bo tak miał na imię owy przyjaciel miał za zadanie pilnować, żeby do żadnej śmierci nie doszło, nie tylko z powodu zmęczenia czy nudy, ale mafia Louisa miała dużo wrogów pomiędzy, którymi na pewno rozeszły się już plotki o Harrym i ich małżeństwie. Oczywiście młodszy został poinformowany, że będzie miał towarzysza, a o mafii nadal nie miał żadnego pojęcia.

Niall zawitał do willi Tomlinsona zaraz po dziesiątej, gdzie od razu zajrzał do lodówki.

- Jestem Niall Horan, przyjaciel Louisa - powiedziała farbowany blondyn z pełną buzią, gdy w progu zobaczył zaspanego loczka.

- Harry Styles - źewnął brunet - Gdzie Louis? - zapytał po chwili.

- Musiał skoczyć na chwilę do pracy - odparł blondyn, znowu podchodząc do lodówki

- Oh... Okej, a dlaczego ty tu jesteś? - zainteresował się młodszy.

- Twój przyszły mąż nie chce, żebyś się nudził, więc oto jestem - zaśmiał się Niall, po czym zaczął ciągnąć młodszego do salonu. - A teraz będziemy oglądać cały dzień filmy - powiedział zadowolony z siebie starszy.

Oglądali przeróżne filmy i seriale praktycznie przez cały dzień. Śmiali się, jedli i pomiędzy filmami rozmawiali. Około dwudziestej drugiej obydwoje zasnęli podczas oglądania X-Factora, oparci o siebie. Brunet obudził się o pierwszej, lecz obok niego nie było już Nialla, ale wątpił że blondyn już poszedł, ponieważ w kuchni było zapalone światło.

- Niall? - zapytał Harry zaspanym głosem.

- Tak to ja, jeszcze musisz ze mną chwilę wytrzymać przynajmniej do przyjścia Louisa - zaśmiał się blondyn - Idź już spać, Lou wróci pewnie wcześnie rano - zauważył starszy.

- No dobrze... - powiedział loczek, lecz gdy miał iść na górę usłyszał głośny trzask drzwi.

- Zostań tu - powiedział blondyn, przez co młodszy trochę się przestraszył.

Po chwili z przedpokoju było słychać szepty Nialla i .....Louisa! Brunet szybko zerwał się z miejsca, by przywitać się z szatynem, lecz gdy zobaczył w jakim stanie on jest, cała radość z powrotu szatyna nagle opadła.

- Lou! Co ci się stało?! - zapytał przestraszony Harry.

- Nic się nie stało - westchnął zirytowany Louis - Idź lepiej spać - warknoł coraz bardziej zdenerwowany. Cały plan akcji mafii Louisa poszedł się walić, ponieważ dowiedział się, że mają kreta i zostali zaatakowani.

Chłodne zachowanie starszego, trochę zabolało zielonookiego, ponieważ zaczynał czuć się jak w domu, z którego właśnie chciał uciec.

- Ale przecież te rany nie wzięły się znikąd! - powiedział smutny loczek.

- Zajmij się sobą dzieciaku - warknoł Louis

- Co przede mną ukrywasz!? - zapytał zdenerwowany brunet, chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz poczuł mocne uderzenie na twarzy, przez co upadł na podłogę, a łzy ciekły mu z oczu.

- Louis!! - wrzasnął Niall, który przysłuchiwał się rozmowie - Co ty robisz debilu!!

- Mówiłem, żeby poszedł na górę - powiedział szatyn, czując wyrzuty sumienia, że uderzył tak piękną i niewinną istotkę. Popatrzył na młodszego, który również na niego spojrzał, lecz nie dostrzegł tam radości i szczęścia, które pojawiały się zawsze gdy brunet widział starszego, lecz ból, smutek i zawiedzenie.

- Hazz ja nie chciałem, przepraszam - szepnął Louis, chciał dotknąć policzka młodszego, lecz ten odwrócił głowę, przez co poczuł jeszcze większe wyrzuty sumienia - Hazz proszę wybacz mi...

- Przez ciebie poczułem się jak w domu, z którego od zawsze chciałem uciec - powiedział smutny loczek, a łzy coraz bardziej zamazywały mu obraz.

💙💚

Przepraszam, że tak późno i taki krótki, ale mam egzaminy próbne i trochę mało czasu

MAŁŻEŃSTWO Z BOSSEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz