Tydzień minął im w oka mgnieniu, wszystko było zorganizowane i właśnie dziś miał być ten wielki dzień, który mieli zapamiętać do końca życia.
Louis i Harry byli bardzo podekscytowani, ale za razem zdenerwowani. Liam, Zayn i Niall, krzątali się po willi już od samego rana. Młodszy zdecydował, że jego światkiem będzie Niall, bo to do niego przywiązał się najbardziej z całej trójki, przyjaciół starszego.
Louis z niechęcią chciał zostawiać Harry'ego z Desmondem i Anne, po ostatnich wydarzeniach, lecz Niall ubzdurał sobie, że nie zobaczą się do czasu przyjścia do kościoła. Szatyn był trochę spokojniejszy wiedząc, że Harry będzie z blondynem lecz nadal się o niego bał.
Ich rodziny powinny przyjechać do willi tuż przed ślubem i zawieść wszystkich w miejsce ceremonii, by nie tłuc się tam w kilkanaście aut.
Bruneta zżerał stres, a kiedy myślał o tym, że wszyscy i ich rodziny będą go obserwować, było jeszcze gorzej. Właśnie to cała ceremonia go przerażała. Na szczęście wszystkie wątpliwości rozwiał blondyn, który pomagał mu się przygotować oraz cały czas go zagadywał, by nie myślał za dużo i nie wymyślał czarnych scenariuszy takich jak wywrócenie się na środku kościoła, lub spóźnienie się.
- Harry nie stresuj się tak, bo zaraz Louis nie będzie miał z kim brać ślubu - zaśmiał się Niall.
- Łatwo ci mówić, to nie ty go bierzesz - westchnął loczek.
- Ale jestem druhną! - oburzył się blondyn.
- Wiesz że to tak nie działa? - zapytał rozbawiony loczek.
- Jak to nie? Louis jest panem młodym, a ty panią młodą, więc ja jestem twoją druhną - wytłumaczył irlandczyk.
- Ale ja nie jestem kobietą - powiedział młodszy.
- To tylko szczegół - machnął ręką Niall, na co kędzierzawy się zaśmiał.
Brunet był bardzo młody i miał na dodatek zostać mężem szefa mafii. Jasne, kochał Louisa, ale mimo to on nawet nie potrafi muchy skrzywdzić, a co dopiero człowieka.
- Już nie przesadzaj, widzę jak umierasz ze stresu. Wszystko będzie dobrze, już ja o to zadbam. Zobaczysz - powiedział farbowany z tajemniczym uśmiechem, a młodszy popatrzył na niego z zdezorientowaniem i lekkim zaciekawieniem.
- Co knujesz Niall? - spojrzał na blondyna, który wzruszył tajemniczo ramionami i znów się uśmiechnął.
- Nie gadaj tyle Harold tylko się zbieraj, bo ten twój koszmar, w którym spóźniasz się na własny ślub, się spełni - powiedział ze śmiechem irlandczyk i poklepał młodszego po ramieniu
- Moi rodzice już są? - zapytał brunet i poprawił swoje loczki.
- Chyba tak, pójdę sprawdzić i zobaczę czy chłopaki już pojechali - powiedział i wyszedł z pokoju.
Kędzierzawy westchnął ciężko, najbardziej z tego dnia obawiał się właśnie spotkania z rodzicami, a głównie z ojcem. Młodszy bardzo nie chciał narażać się na przykrości z jego strony. W normalny dzień, jeszcze jakoś by się tym nie przejął, ale dzisiaj chciał, żeby ten dzień był niezapomniany, a ostatnie wydarzenia utwierdziły go w tym, że Des i Anne go nie kochają.
- Twoi rodzice już czekają na dole, a chłopaki już pojechali - poinformował loczka, farbowany gdy wszedł do pokoju.
- Idziemy? - zapytał kędzierzawy i poprawił swój garnitur.
- Jasne - uśmiechnął się blondyn.
Powoli zeszli na dół, gdzie zastali Desmonda i Anne wpatrzonych w ekrany telefonów.
- No na reszcie. Ile można czekać? - powiedział zirytowany mężczyzna, gdy ich zauważył.
- Panie Desmondzie niech pan nie przesadza, bo z tego co wiem to nie jest pan ogrodnikiem - zaśmiał się blondyn, a mężczyzna popatrzył na niego z mordem w oczach.
- Dla ciebie zaraz stanę się grabarzem leprechaun'ie - warknął zirytowany Des.
- Wie pan, że jestem z Irlandii! - ucieszył się jak małe dziecko blondyn.
Mężczyzna nie wytrzymując już z Niall'em w jednym pomieszczeniu, wyszedł z domu, a za nim Anne. Gdy małżeństwo zniknęło za drzwiami obydwoje wybuchnęli głośnym śmiechem.
**
Ceremonia była bardzo spokojna, choć brunet bardzo się stresował, lecz gdy stanął obok Louisa, czas jakby się zatrzymał i liczyła się tylko ich dwójka, a po chwili na ich palcach pojawiły się piękne świecące w promieniach słońca złote obrączki i mogli spokojnie się pocałować, na co wszyscy zaczęli klaskać, a niektórzy gwizdać.
Po uroczystości w kościele goście gratulowali im i życzyli powodzenia w dalszym życiu, a później wszyscy pojechali do domu weselnego, który wynajęli na kilkanaście godzin, by przypieczętować ich małżeństwo.
Louis widział że młodszy bardzo się stresował, co najprawdopodobniej miało związek z tym, że dzisiaj miał pozbawić go "dziewictwa", co raczej nie było by straszne, ale później ich ojcowie mieli sprawdzić pościel co było już trochę dziwne.
- Hazz - powiedział cicho szatyn i delikatnie pociągnął bruneta w stronę parkingu, gdzie zaczęli się powoli kołysać w rytm cicho grającej muzyki, a młodszy wtulił się ufnie w starszego.
- Boję się - wyszeptał loczek w tors mężczyzny, a oczy zaszkliły i kilka łez popłynęło po bladych policzkach.
- Nie masz się czego bać kochanie, nie zrobię ci krzywdy - obiecał niebieskooki i pocałował bruneta w czoło.
- B-będzie bolało? - zapytał cichutko Harry spoglądając w górę na twarz szatyna.
- Tylko troszeczkę, ale postaram się by cię jak najmniej bolało - wytłumaczył starszy - Pamiętaj Hazz, że cię kocham i nie mam zamiaru cię skrzywdzić - powiedział i z czułością połączył ich usta.
- Też cię kocham LouLou - powiedział w usta niebieskookiego, loczek, czując, że stres powoli go opuszczał.
**
Reszta popołudnia i wieczoru minęła im w przyjemnej atmosferze, szatyn widział że młodszy przestał już się tak bardzo stresować i teraz wygłupia się razem z Niall'em, a goście średnio zwracali uwagę na roześmianą dwójkę. Szatynowi w takich chwilach robiło się żal Harry'ego, ponieważ ten zapewne stracił całe dzieciństwo, przez ciągłą naukę, do której zmusili go Anne i Desmond, więc teraz dawał mu się wystarczająco dużo czasu, by się wyszalał razem z blondynem, a sam Louis przyglądał się ich śmiesznemu, a zarazem uroczymu zachowaniu, z rozczulonym uśmiechem.

CZYTASZ
MAŁŻEŃSTWO Z BOSSEM
FanficLouis Tomlinson - Boss największej mafii w Londynie Harry Styles - szesnastoletni syn, małżeństwa o najbardziej znanym nazwisku w Londynie