rozdział 24.

805 39 22
                                    

Droga powrotna również minęła im bardzo szybko i pod domem byli po niestałych piętnastu minutach. Gdy wjechali na podjazd zauważyli, że stoi na nim również auto Louisa, co znaczyło, że szatyn już wrócił, przez co Harry zaczął się jeszcze bardziej stresować, ponieważ totalnie nie wiedział jak powiedzieć mu o dziecku.

- Harry! - zawołał go blondyn - Wołam cię od kilku minut, a ty nic - westchnął - Powiesz mu? - zapytał Niall.

- Muszę - westchnął cicho i zamknął na chwilę oczy.

- Pójść z tobą? - zaproponował irlandczyk widząc, że Harry się stresuje,  młodszy pokiwał twierdząco głową - No to chodźmy - powiedział i wyszedł z auta, a za nim młodszy.

Weszli powoli do domu, a później do salonu, gdzie zastali Louisa chodzącego w kółko po pomieszczeniu.

- Gdzie wy byliście? - zapytał szatyn i podszedł do młodszego i mocno go przytulił. - Martwiłem się.

- Poszliśmy na spacer, a teraz Harry ma ci coś do powiedzenia - powiedział blondyn po czym ulotnił się do kuchni, a starszy się odsunął i spojrzał na bruneta, który bardzo się stresował.

- Co się dzieje Hazz? - zapytał zaniepokojony niebieskooki i pociągnął loczka delikatnie w stronę kanapy na której obydwoje usiedli.

- Bo j-ja... Jajestemwciąży - powiedział na jednym wdechu zielonooki.

- Skarbie, powiedz to jeszcze raz tylko powoli - powiedział z uśmiechem.

- Jestem w ciąży - powiedział cichutko Harry i spuścił głowę, unikając wzroku starszego, lecz po chwili usłyszał śmiech szatyna, przez co był trochę zdezorientowany.

- Okej Harry, a tak naprawdę? - powiedział ze śmiechem Louis, a oczy młodszego zaszły łzami.

- Nie żartuję Lou - podał starszemu zdjęcie USG, które ten przyjął i przyglądał mu się ze zmarszczonymi brwiami, po chwili spojrzał na bruneta, a później znowu na zdjęcie, milcząc przez dłuższą chwilę.

- Jak tam Tommo cieszysz się z potomka? - zapytał Niall, który wszedł do salonu z talerzem pełnym kanapek w ręku.

- Lou powiedz coś wreszcie - poprosił młodszy, ponieważ stres zżerał go od środka, a cisza ze strony szatyna wcale nie pomagała.

- Nie chcę tego dziecka - powiedział Louis głosem wypranym z emocji, oczy stały zimne i nieprzyjemne, piękny, radosny niebieski został zastąpiony przez lodowaty błękit. Szatyn nic więcej nie mówiąc wyszedł z pomieszczenia, a później z domu trzaskając drzwiami.

Harry wpatrywał się przez dłuższą chwilę w miejsce gdzie przed chwilą siedział starszy i miał wrażenie, że jego serce roztrzaskało się na malutkie kawałeczki, z oczu od razu zaczęły płynąć łzy, a z ust wyszedł cichy szloch.

- Zabiję go - warknął Niall, podszedł do bruneta i mocno go przytulił - Nie przejmuj się nim Hazz, masz mnie, Liama i Zayna, którzy na pewno staną po twojej stronie. Zachowanie Louisa było beznadziejne, żeby nie powiedzieć gorzej, tym bardziej, że jesteście przecież małżeństwem i jeszcze dzisiaj rano mówił ci, że cię kocha - mówił cicho blondyn, nadal mocno tuląc do siebie młodszego, który cichutko szlochał i moczył koszulkę irlandczyka, który się tym ani trochę nie przejmował.

- Nie mów tak o nim - powiedział cichutko Harry i spojrzał na blondyna prosząco.

- Oj Hazz, musisz go naprawdę kochać skoro po tym wszystkim co ci nagadał przez ten cały czas odkąd tu mieszkasz, jeszcze stąd nie uciekłeś - zaśmiał się smutno Horan. - Szkoda tylko, że Tommo tego nie docenia.. - westchnął ciężko niebieskooki.

- Zostaniesz? - zapytał po dłuższej chwili brunet i spojrzał na Nialla z nadzieją i lekkim błaganiem w oczach.

- Oczywiście, nie zostawię cię w takim momencie - poczochrał loczki młodszego, który przez ten ruch delikatnie się uśmiechnął, choć nie był to szczery uśmiech, blondyn również się uśmiechnął. - Zadzwonię do Zayna i Liama, okej? - zapytał, a Harry skinął twierdząco głową.

Tak jak powiedział, zadzwonił do chłopaków i po dłuższej chwili Payne i Malik siedzieli obok nich na kanapie. Byli lekko zdezorientowani, gdy zobaczyli zapłakanego bruneta i przytulającego go Horana, który powiedział im bezgłośnie, że za chwilę im powie o co chodzi.

Irlandczyk wiedział, że przez nadmiar emocji, młodszy zaraz zaśnie, tym bardziej, że blondyn zdążył jeszcze przed przyjściem chłopaków, dodać do soku Harry'ego leki uspokajające, pisząc wcześniej do Shawna czy dziecku się nic przez nie nie stanie.

Dlatego więc kilka minut później brunet spokojnie sobie spał, cichutko czasem pochrapując, nadal mocno przytulony do irlandczyka.

- Co się stało? - zapytał cicho zaniepokojony Liam.

- Gdzie jest Louis? - zapytał równie cicho mulat.

- Lepiej, żeby go tutaj nie było, bo nie ręczę za siebie, nawet jeśli Larry miałby przestać istnieć - warknął Niall, a chłopaki już wiedzieli, że Tomlinson coś zmalował i raczej nie była to błaha rzecz.

- Co znowu zrobił? - zapytał z westchnięciem Zayn, ponieważ Louis coraz częściej wyczyniał takie numery, a później błagał wszystkich (najczęściej Harre'go) na kolanach o wybaczenie.

- Zacznijmy od początku - westchnął ciężko niebieskooki - Harry od jakiegoś czasu źle się czuł, a Louis nie mógł z nim zostawać, więc robiłem to ja również dzisiaj. Oglądaliśmy filmy itp. bla bla bla i później młody zaczął wymiotować więc wziąłem go do Mendesa i okazało się, że Harry jest w ciąży, a co zrobił Tomlinson gdy się o tym dowiedział? Powiedział, że nie chce tego dziecka i wyszedł z domu trzaskając drzwiami - prychnął Horan.

- Co za chuj - warknął Payne, nie mógł uwierzyć, że Louis postąpił w taki sposób. Bardzo go to dziwiło, ponieważ przecież Tomlinson miał sporo rodzeństwa, a jego mama zaszła z nim w ciążę gdy była w podobnym wieku do Harre'go. A przecież pieniędzy i warunków również mu nie brakowało, a nawet miał ich nadto.

- Nie poznaję go.. Przecież on od zawsze kochał dzieci - powiedział zdezorientowany zachowaniem przyjaciela, Malik.

__________________________________

Wesołych Świąt wszystkim!! 😘🐰🐇🐣

MAŁŻEŃSTWO Z BOSSEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz