rozdział 28.

806 37 48
                                    

Tomlinson gdy tylko usłyszał sygnał zakończonego połączenia, a trochę wcześniej krzyki wiedział, że nie dzieje się nic dobrego i to wszystko jego wina. Od razu pożałował, że tak się zachowywał, zamiast normalnie porozmawiać. Pierwsze co zrobił to pobiegł do swojego biura, by spróbować namierzyć telefon Harry'ego, a pozostała trójka chłopaków pobiegła za nim, ponieważ słyszała jak szatyn rozmawiał z brunetem.

- Kurwa - przeklną Louis, gdy na ekranie laptopa pojawił się komunikat, że nie można namierzyć urządzenia, co pewnie wiązało się z tym, że telefon został zniszczony. - Kurwa! Kurwa! Kurwa! - krzyknął i uderzył pięścią w blat biurka.

- Tomlinson co się dzieje?! - zapytał wściekły i zdezorientowany Niall.

- Harry do mnie dzwonił...

- Tyle to my wiemy - prychnął Horan, przerywając wypowiedź szatynowi.

- On płakał, a gdy powiedział moje imię to połączenie zostało zakończone - powiedział i zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu. - A teraz nie da się go namierzyć, więc pewnie telefon został zniszczony, co nie zwiastuje nic dobrego.

- Czemu zadzwonił do ciebie? - zapytał zainteresowany Horan. - Przecież tyle razy go zraniłeś i pewnie zrobisz to po raz kolejny - prychnął blondyn. - A po drugie czemu się tak martwisz, skoro nie dawno powiedziałeś, że dopóki Harry nie usunie dziecka to będzie ci obojętny? - zapytał irlandczyk.

- Udawałem! - krzyknął mając już dość kłamstw. - Udawałem, że nie zależy mi na Harrym i dziecku, których swoją drogą kocham całym sercem, gdy Hazz powiedział mi o ciąży byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, lecz później zdałem sobie sprawę, że ani Hazz ani dziecko nie będą ze mną bezpieczni, ponieważ jestem szefem pierdolonej mafii, więc chciałem, żeby je usunął i żeby się nie przywiązywał, bo później mógłby je stracić. Wszystkie jego łzy, które słyszałem każdego wieczoru, łamały mi serce, każdego wieczoru gdy zasnął przychodziłem do niego i przepraszałem za wszystko co mu mówiłem tego dnia i śpiewałem gdy widziałem, że śni mu się koszmar. Myślicie, że mnie to nie bolało? Każde moje złe słowo skierowane w stronę Harry'ego bolało mnie tak samo jak jego - zakończył szatyn i spojrzał na przyjaciół, którzy również przypatrywali mu się w skupieniu.

- Dupek - powiedział Horan, w stronę Tomlinsona, a później jak niby nigdy nic wyszedł z pokoju.

- Wiesz Louis, Niall ma trochę racji z tym dupkiem, ponieważ mogłeś porozmawiać z Harrym i z nami, a dziecku i Harry'emu się nic nie jeśli się tylko postarasz i trochę pospieszysz.

- Wiem - westchnął ciężko niebieskooki. - Nie mam bladego pojęcia gdzie on może być! - krzyknął zirytowany, a w  oczach zebrały mu się łzy bezsilności.

- Może Grimshaw? - zaproponował Zayn i położył rękę na ramieniu szatyna w geście wsparcia.

- Myślisz, że jest tak głupi, żeby porywać go drugi raz? - zapytał Payne.

- Chyba jednak jest ponieważ porwał Harry'ego w parku niedaleko centrum, a tam jest pełno kamer - powiedział Niall, wchodząc do pokoju. - Choć myślę, że to jest bardziej skomplikowane i Grimshit jest tylko pionkiem. Zhakowałem jego telefon, co o dziwo nie było wcale trudne i to mnie trochę niepokoi, ale wracając Grimshaw praktycznie codziennie dzwonił i pisał do jakiejś osoby. Niestety nie wiem kto to ponieważ ma ją zapisaną ksywką - powiedział i podał Tomlinson'owi kartki na których były wydrukowane rozmowy Nicka z tajemniczą osobą.

-  Mr. Nasty, znacie kogoś takiego? - zapytał Louis, a trójka chłopaków pokręciła przecząco głowami. - Cały czas kręcimy się w kółko, a wiemy tylko, że z porwaniem związany jest Grimshaw - powiedział zirytowany szatyn i pociągnął nerwowo za swoje włosy.

- Może Ashton będzie wiedział, przecież wcześniej pracował dla Nicka - zaproponował Malik i wziął od starszego kartki, by również je przeczytać.

- Ashton Irwin? - dopytał Tomlinson, by się upewnić, a mulat skinął głową na potwierdzenie. - On jeszcze żyje? - zapytał a Zayn zaśmiał się cicho lecz potwierdził. - Przecież Grimshaw zabija wszystkich, którzy od niego odejdą i z tego co wiem nie robi wyjątków - zauważył Louis.

- Najwidoczniej Ashton ma silną wolę przetrwania albo Nick jest gówniany w zabijaniu ludzi - powiedział ze śmiechem Liam.

- Chyba jedno i drugie, ale wracając masz jego numer, Zayn? - zapytał przyjaciela.

- Nie.

- A wiesz może gdzie się chowa? - zapytał z nadzieją szatyn, ponieważ im dłużej będą zwlekać, tym Harry i dziecko mają mniejsze szanse na przeżycie.

- Nie bardzo, wiem tylko, że gdzieś w Londynie - powiedział, choć wiedział, że te informacje nie pomogą im w znalezieniu Irwina, a nie mieli czasu na przeszukanie całego Londynu, który swoją drogą jest ogromny.

- Cholera Zayn! To w niczym nam nie pomoże! - krzyknął Tomlinson.

- Nie krzycz na mnie, bo chciałbym zauważyć, że to tylko i wyłącznie twoja wina, że Harry uciekł i przez to został porwany - warknął mulat, lecz wiedział, że jeśli nadal będą robić wszystko w takim tempie, to znajdą trupa, a nie Harry'ego.

- Wiem, przepraszam.. - westchnął ciężko szatyn. - Po prostu bardzo martwię się o Hazzę i dziecko, nie wybaczył bym sobie, gdyby coś im się stało - powiedział i nerwowo przeczesał swoje włosy.

- Tommo my też się martwimy, Harry stał się dla nas jak brat, a wasze dziecko kiedy się urodzi będzie chyba najbardziej rozpieszczonym dzieckiem na świecie - zaśmiał się Payne, a reszta mu zawtórowała.

- Masz rację, będzie mieć najlepszych wujków na świecie - powiedział Niall. - Nauczę je grać w golfa! - zawołał uradowany blondyn, gdy zdał sobie sprawę, że może wreszcie będzie mieć osobę, która będzie z nim grać. - Kupię jej lub jemu malutki kij golfowy i malutki kaszkiet - powiedział irlandczyk, uśmiechając się szeroko.

- Nie zapędzaj się Horan - zaśmiał się Tomlinson. - Nikt zdrowy na umyśle nie prosiłby cię o opiekę nad dzieckiem - zauważył, a Liam i Zayn zgodzili się z szatynem.

- Ej! To nieprawda! Pilnowałem Ernesta gdy był mały - powiedział irlandczyk.

- Nie nazwałbym tego opieką - prychnął ze śmiechem Louis. - Owinąłeś go folią bąbelkową, a później zapomniałeś go nakarmić - zaśmiał się.

Horan miał nadal zamiar wykłócać się z Tomlinson'em o to, że jest dobrą opiekunką, lecz przerwał im dzwonek do drzwi, a szatyn zmarszczył brwi, ponieważ rzadko kiedy ktoś przychodził do niego w odwiedziny, a gdy już to robił to wcześniej uprzedzał o swoim przyjściu.

Louis zirytowany głośnym dźwiękiem zszedł szybko na dół, by sprawdzić, kto im przeszkadza, ponieważ chciał jak najszybciej mieć już Harry'ego i dziecko obok siebie, a ta osoba, swoim przyjściem wcale tego nie ułatwiała.

- Czego?! - warknął, gdy otworzył drzwi i spojrzał na dziewczynę stojącą przed nim. Była to nawet wysoka brunetka z figurą modelki, a jej zielono niebieskie oczy nie miały szansy równać się z pięknymi szmaragdowymi oczami Harry'ego. - Eleanor? Co ty tu robisz? - warknął na swoją byłą dziewczynę.

- Wiem gdzie jest Harry.

_____________________________________

Wybaczyliście Louis'owi, czy musi się bardziej postarać? 🤔

MAŁŻEŃSTWO Z BOSSEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz