rozdział 23.

900 39 24
                                    

Następne tygodnie, mijały im o dziwo  dość spokojnie i w przyjemnej atmosferze, niestety szczęście nie trwa wiecznie i czasem musi wydarzyć się coś smutnego, by później znowu było szczęśliwe i przyjemnie.

Przez kilka ostatnich dni Harry'ego bolał brzuch i było mu często niedobrze, a czasami miał nawet zawroty głowy. Louis widział, że młodszy ostatnio źle się czuje, co lekko go niepokoiło i martwiło, lecz gdy tylko proponował brunetowi pójście do lekarza, ten mówił, że nic się nie dzieje i czuje się dobrze, w co szatyn średnio wierzył, lecz nie chciał niczego robić wbrew woli młodszego.

Szatyn nie chciał zostawiać Harry'ego, dlatego prosił często Nialla, by posiedział z brunetem, ponieważ starszy jako szef mafii miał sporo roboty i obowiązków, których nie mógł zaniedbywać, więc często musiał wychodzić z domu. Blondyn od razu i z radością się zgadzał, ponieważ bardzo się polubili z loczkiem i traktowali się jak dobrzy, starzy przyjaciele.

Tego dnia Louis również musiał wyjść na dłużej z domu, więc młodszy znowu został z irlandczykiem, na co w sumie nie narzekał, choć oczywiście uwielbiał spędzać czas z szatynem, lecz ostatnio czuł się lekko przytłoczony jego obecnością, ponieważ wiedział, że Louis wie, że on się źle czuje.

Przez cały dzień nie robili w sumie nic ciekawego, czy nawet godnego uwagi, bo tylko oglądali na zmiane filmy i seriale, jedząc zamówioną wcześniej pizzę i sushi, choć raczej wszytko zjadł blondyn, a Harry raczej powstrzymywał chęć zwymiotowania śniadania, które wcisnął w niego Louis przed wyjściem, lecz niestety nie wytrzymał za długo i po chwili biegł do najbliższej łazienki na parterze z ręką przyciśniętą do ust i klęknął przy ubikacji, by zwrócić całą zawartość żołądka.

Po chwili obok młodszego pojawił się zaniepokojony Niall ze szklanką wody w ręce, którą przyjął z wdzięcznością.

- Wszystko dobrze Harry? - zapytał troskliwie blondyn, pomagając brunetowi wstać.

- Tak - powiedział pewnie, przynajmniej tak mu się wydawało, że zabrzmiał, lecz irlandczyk chyba uważał inaczej, bo patrzył na młodszego przymrużonymi oczami.

- Jesteś pewny? Raczej nie wymiotuje się byle kiedy i przez byle co - zauważył farbowany - Jedziemy do lekarza - powiedział po chwili, widząc, że Harry nadal jest blady i osłabiony.

- Niall... - westchnął ciężko - Nie potrzebuje iść do żadnego lekarza - mruknął pod nosem brunet, co Niall i tak usłyszał.

- Ale ty nie masz tu nic do gadania Haroldzie - zaśmiał się blondyn - Nie dyskutuj - powiedział, gdy młodszy otworzył usta, by coś powiedzieć, lub chciał zacząć się kłócić - Za pięć minut wychodzimy.

I tak jak mówił Horan pięć minut później siedzieli już w samochodzie.
Do lekarza dojechali bardzo szybko, ponieważ nie był daleko i uniknęli popołudniowych korków. Harry przez całą drogę siedział nadal naburmuszony, lecz również zastanawiał się jak blondyn tak szybko załatwił termin w przychodni niedaleko domu, która była prywatna i raczej bardzo droga.

- Jak ci się udało tak szybko załatwić termin? - zapytał loczek, gdy siedzieli w poczekalni i ciekawość wygrała, a foch poszedł w odstawkę.

- Mój znajomy jest lekarzem, do którego właśnie idziemy - wytłumaczył - Często po misjach korzystamy z jego usług - powiedział cicho, by nikt go nie usłyszał.

- To dlaczego wcześniej byłem w normalnym szpitalu, a z czipem pojechaliśmy do Eda? - zapytał zaciekawiony brunet.

- Ponieważ Louis to ciumciok i zapomniał, że mamy znajomego lekarza i my w sumie też - zaśmiał się cicho blondyn, a po chwili obydwoje weszli do gabinetu do którego wezwał ich młody mężczyzna.

- Shawn Mendes miło mi - przedstawił się mężczyzna wystawiając dłoń w stronę bruneta, który ją przyjął.

- Harry Styles... znaczy Tomlinson, nie mogę się przyzwyczaić - powiedział cicho i się zarumienił, co Niall i Shawn podsumowali śmiechem.

- Okej, co was do mnie sprowadza - zapytał mężczyzna i zapisał coś w dokumentach.

- Ściągnąłem tu Harolda siłą, ponieważ wymiotował i praktyczne nic nie jadł i słyszałem dokładnie to samo od Louisa - wytłumaczył irlandczyk, a młodszy przewrócił oczami - Nie przewracaj na mnie oczami.

- Dobrze mamo - westchnął brunet z cwanym uśmiechem.

- Okej rozumiem. Zrobimy podstawowe badania, który może coś pokażą, ponieważ równie dobrze może być to zwykłe zatrucie pokarmowe - powiedział Mendes i przystąpił do działania.

Wszystkie badania poszły dosyć sprawnie, teraz jedynie musieli poczekać chwilę na wyniki, więc wspólnie grali w gry na telefonie blondyna, który praktycznie cały czas się denerwował ponieważ przegrywał z młodszym.

- Już jestem - do pomieszczenia wszedł Shawn z kilkoma kartkami w ręce, a zielonooki zaczął się lekko stresować, sam nawet nie wiedział dlaczego, bo przecież raczej to nie będzie nic strasznego.

- Jestem zdrowy? Możemy już iść? - zapytał brunet.

- Nie tak prędko mój drogi - powiedział ze śmiechem Mendes - Chory nie jesteś, ale chciałbym jeszcze coś sprawdzić, ponieważ wydaje się dość...niespotykane - wytłumaczył mężczyzna - Usiądź proszę na kozetce - poprosił, co Harry wykonał z lekkim zawahaniem, ponieważ nie miał pojęcia o co może chodzić lekarzowi.

Mężczyzna podwinął koszulkę młodszego i wylał na jego brzuch trochę żelu, na co loczek lekko się wzdrygnął, ponieważ żel był zimny. Shawn jeździł przez dłuższą chwilę przyrządem i wpatrywał się w monitor obok niego. Kędzierzawy również się tam wpatrywał, lecz niestety nie był lekarzem, więc nie wiedział czego ma szukać. Po dłuższej chwili mężczyzna zatrzymał się w jednym miejscu i wpatrywał się z zdziwieniem i zaciekawieniem w monitor.

- Ciekawe. Bardzo ciekawe - wyszeptał cicho do siebie Mendes.

- Co się dzieje? Co jest ciekawe? - zapytał przestraszony brunet i spojrzał na Nialla, który chyba bardziej orientował się co się dzieje na monitorze, w który również jak lekarz był mocno wpatrzony, a po chwili na twarzy blondyna pojawił się szeroki uśmiech, co jeszcze bardziej zdezorientowało Harry'ego.

- Mój drogi zostaniecie z Louis'em rodzicami - powiedział z szerokim uśmiechem Shawn.

- Będę wujkiem! Będzie mała kopia Larry'ego! - krzyknął głośno Horan i chyba cały budynek go usłyszał.

- A-ale jak t-to jest wogule m-możliwe - zapytał przestraszony Harry, nadal wpatrując się w monitor, choć nic nie widział.

- Sam jestem bardzo ciekawy, ponieważ ciąża męska jest bardzo rzadka, a tutaj - wskazał na ciemniejszy punkt na monitorze - To siedmiotygodniowy zarodek - powiedział i spojrzał na bruneta, którego teraz przytulał Niall.

Harry zawsze chciał mieć dzieci, od zawsze o tym marzył, ale kompletnie nie wiedział, że sam może je urodzić. Sama informacja o dziecku nawet go ucieszyła, ponieważ kto by się nie cieszył z malutkiej istotki rozwijającej się w swoim brzuchu, lecz najbardziej obawiał się reakcji Louisa, ponieważ nigdy nie rozmawiali o dzieciach, choć miał nadzieję, że szatyn się ucieszy i nie będzie mu kazał wracać do rodziców.

- Wszystko z nim w porządku? - zapytał po dłuższej chwili brunet.

- Oczywiście, rozwija się prawidłowo - uśmiechnął się Shawn w stronę młodszego - Wypiszę receptę na witaminy i raczej wiesz Harry, że nie możesz dźwigać, ani się denerwować itp.? - zapytał mężczyzna.

- Tak, wiem - przytaknął.

Po chwili wyszli z gabinetu, a loczek wpatrywał się z lekkim uśmiechem i zaciekawieniem w zdjęcie USG, które dostał od lekarza.

_______________________________________

Jak myślicie, jak zareaguje Louis? 🤔

Ucieszy się, czy wręcz przeciwnie?

MAŁŻEŃSTWO Z BOSSEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz