Pod koniec wieczoru przyszła pora na tort weselny. Para młoda miała pokroić go razem.
Tort wyglądał pięknie, był cały biały, udekorowany, również białymi różyczkami z masy cukrowej. Louis wziął nóż i powoli ukroił pierwszy kawałek ciasta, lecz jakie było zdziwienie kiedy zauważył, że środek był w kolorach tęczy, a po chwili usłyszał głośny śmiech Niall'a i huk.
Obydwoje spojrzeli z rozbawieniem i lekkim politowaniem na irlandczyka, który ze śmiechu spadł z krzesła.Szatyn nie przejmując się już śmiechem blondyna, ukroił do końca kawałek tortu i nałożył go na talerzyk, sięgnął po srebrną łyżeczkę. Nabrał na nią trochę ciasta i zbliżył do ust bruneta, który powoli go wziął, po czym uśmiechnął się z powodu pysznego smaku jedzenia, później obsługa pokroiła resztę toru i rozdała go wszystkim gościom.
- Przecież to jest niesprawiedliwe - oburzył się Niall.
- Wszyscy dostają taki sam kawałek, bo inaczej nie starczy - próbowała tłumaczyć kobieta z obsługi.
- Ale ja jestem druhną, panny młodej! - powiedział nadal w tym samym stopniu oburzony blondyn.
- Co się dzieje? - zapytał Louis, który usłyszał kłótnie.
- Ta pani nie chce mi dać większego kawałka tortu! - poskarżył się irlandczyk.
- Już panu tłumaczyłam, że wtedy nie starczy dla wszystkich - powiedziała lekko zirytowana kobieta.
- Chodź Niall, dam ci swój kawałek - zaśmiał się szatyn.
- Naprawdę! Kocham cię! - uśmiechnął się szeroko Niall.
- Ej! Bo Hazz będzie zazdrosny - powiedział ze śmiechem szatyn.
Starszy podszedł do swojego stolika i podał talerzyk z ciastem blondynowi, który kolejny raz obdarował go szerokim uśmiechem.
**
Resztę wieczoru Louis musiał zostawić pod opieką irlandczyka, ponieważ wszyscy chcieli z nim porozmawiać, a wiedział, że nie będzie to krótkie ani ciekawe, dlatego nie chciał niepotrzebnie męczyć Harry'ego, który i tak pewnie był zmęczony emocjonalnie całym dniem.
Jedynym powodem do zmartwień byli rodzice bruneta, który chyba tylko czekali na jakiś błąd szatyna lub ich syna, który albo ich nie widział albo nie chciał widzieć. Może jeszcze malutkim problemem mógł okazać się Horan, któremu często gęsto, przychodziły do głowy różne głupie pomysły i Louis trochę obawiał się, że młodszy zostanie wplątany właśnie w jeden taki pomysł i przez blondyna niechcący coś sobie zrobi.
Szatynowi niestety trochę zeszło na rozmowach, których najchętniej by nie przeprowadzał.
- Dobrze, będę pamiętać - westchnął ciężko, kończąc ostatnią rozmowę z przyjacielem ojca.
Zaczął szukać wzrokiem po sali Harry'ego i Niall'a, lecz nigdzie ich nie zobaczył, przez co zmarszczył brwi. Po chwili zauważył Zayn'a i Liam'a kręcących się niedaleko tarasu więc postanowił ich zapytać czy nie widzieli dwójki chłopaków.
- Nie widzieliście może Harry'ego i Niall'a? - zapytał podchodząc do nich wystarczająco blisko, by go usłyszeli.
- Chyba widziałem jak szli do ogrodu - powiedział Zayn.
- Czy oni zgłupieli?! Przecież jest cholernie zimno - powiedział szatyn.
- Zapewne jeden z pomysłów Niall'a - zaśmiał się Payne.
- Dobra idę tam do nich - westchnął starszy i zaczął kierować się w stronę ogrodu.
- Czy was do reszty pogięło? - zapytał niebieskooki gdy znalazł dwójkę chłopaków siedzących na ziemi w samych garniturach, bez żadnych kurtek.
- Loueh! - zawołał brunet i szybko wstał, chcąc podejść do starszego lekko chwiejnym krokiem, a na koniec mocno się do niego przytulić.
- Hazz, jesteś pijany?? - zapytał zdezorientowany szatyn i spojrzał wściekły na blondyna, który chyba też nie był trzeźwy - Czemu dałeś mu alkohol?! - zapytał zdenerwowany niebieskooki.
- Przecież nie wypił dużo - powiedział irlandczyk - Chyba ma strasznie słabą głowę - zaśmiał się.
- Hazz, piłeś już kiedyś alkohol? - zapytał się nadal do niego mocno przytulnego loczka.
- N-nie - czknął brunet i spojrzał na starszego zamglonymi oczami.
- Jeszcze lepiej - powiedział zły, lecz bardziej na blondyna niż zielonookiego, który wyglądał uroczo w zarumienionych od alkoholu policzkach.
Pijany Harry to uroczy Harry podsumował szatyn - Obydwoje będziecie chorzy, mówię wam - powiedział, a młodszy na zawołanie kichnął - Zaraz przyjdę, nie ruszajcie stąd. Zrozumiano? - zapytał a gdy obydwoje przytaknęli poszedł szybko do środka.Wrócił szybko, a ze środka wziął kurtkę dla Harry'ego. Chłopcy siedzieli na ziemi, a młodszy opierał głowę na ramieniu blondyna, zapewne śpiąc, a starszy uśmiechnął się rozczulony.
Delikatnie założył brunetowi kurtkę, by nie przeziębił się jeszcze bardziej i powoli wziął go na ręce, lecz ten i tak się obudził i spojrzał nadal zamglonym wzrokiem na starszego.- Ile wypiłeś? - zapytał szatyn.
- Nie dużo - powiedział cicho loczek i kolejny raz kichnął.
- No to w takim razie musisz mieć naprawdę słabą głowę - powiedział z wyczuwalnym rozbawieniem w głosie.
- Idziemy się pieprzyć? - zapytał kędzierzawy.
- Nie w twoim stanie - zaśmiał się - A nawet jeśli byśmy szli to nie pieprzyć się tylko kochać, słońce - pocałował zielonookiego w czoło, który mruknął coś pod nosem i bardziej wtulił głowę w tors mężczyzny.
Szatyn postanowił zanieść Harry'ego do auta, ponieważ i tak miał zamiar powoli się zbierać, a reszta mogła zostać jeśli chciała. Obniżył trochę fotel w samochodzie, który teraz był na w pół leżący i położył na nim delikatnie zielonookiego oraz okrył jeszcze szczelnie kocem, który znalazł na tylnym siedzeniu. Zamknął cicho drzwi i odwrócił się, a rozczulony uśmiech zmienił się w prostą linię, gdy zobaczył Desmonda i Anne stojących przed nim.
- Czego chcecie? - warknął nie niebieskooki, nie siląc się na uprzejmości.
- Chciałem ci przypomnieć, że Harold jutro ma już nie być prawiczkiem - powiedział z cwanym uśmiechem mężczyzna.
- Nie możemy tego zrobić jutro? - zapytał - Niall wymyślił sobie picie alkoholu i Hazz nie jest do końca trzeźwy, a nie chcę go wykorzystać - wytłumaczył szatyn, sam nie wiedząc czemu.
- Czemu mam się na to zgodzić? - zapytał obojętnym tonem.
- Bo może gdzieś tam masz jeszcze serce i choć trochę zależy ci trochę na synu - warknął lekko zirytowany szatyn, zachowaniem Desa.
- Macie dwa dni - powiedział, po czym po czym odszedł, a za nim jego żona.
______________________________________
Jej już po próbnych egzaminach xd 😄😌
Mam 60% z matematyki, brawo ja 😂

CZYTASZ
MAŁŻEŃSTWO Z BOSSEM
FanfictionLouis Tomlinson - Boss największej mafii w Londynie Harry Styles - szesnastoletni syn, małżeństwa o najbardziej znanym nazwisku w Londynie