rozdział 11.

1K 55 43
                                    

- Skąd to wiesz? - warknoł niebieskooki, zdezorientowany i lekko przestraszony ponieważ Nick jakimś sposobem wiedział gdzie jest młodszy.

- Mam swoje sposoby Tomlinson, więc ty też lepiej pomyśl dwa razy, zanim coś zrobisz lub powiesz - powiedział Grimshaw z obrzydliwym uśmiechem.

- Po co chciałeś się spotkać? - zapytał ponownie Zayn, nie ukrywając swojej złości, ponieważ przez ten czas zdążył polubić loczka. (w normalnym sensie, nie seksualnie xd)

- Chciałem was tylko poinformować, że mam sposób na znalezienie Harre'go i nie ma sensu ukrywanie go, bo jak będę mieć ochotę to i tak go znajdę i zrobię z nim co chcę - powiedział Nick i znów się uśmiechnął.

- Nawet się nie waż go tknąć Grimshaw - wysyczał szatyn.

- Na razie nie mam zamiaru, ale wszystko może się zmienić Tomlinson - zaśmiał się Grimshaw i odszedł wraz z gorylami w stronę swoich aut.

Louis wściekły wsiadł do auta, zatrzaskując za sobą drzwi, ponieważ Grimshit musiał oczywiście być dwa kroki przed nim.

- Damy radę Tommo, dowiemy się czego ten debil używa, żeby znaleźć twoją Julię - powiedział Niall, kładąc rękę na ramieniu starszego w geście wsparcia.

- Kurwa, zrozum Niall, że jestem jebanym szefem mafii, a jakiś kurdupel mnie przechytrzył! - powiedział wściekły - To upakażające - westchnął szatyn.

- Dla ciebie może to mieć znaczenie, ale dla Harre'go nie sądzę. Dla niego jesteś idealny Louis! Obydwoje wpatrujecie się w siebie jak w obrazki - zauważył Zayn.

- Jak może to nie mieć dla niego znaczenia skoro od teraz jest jeszcze większym niebezpieczeństwie!? - warknoł Louis.

- Myślisz, że jak tu jechaliśmy to on dbał o swoje bezpieczeństwo? Przecież przed wyjściem prawie płakał, bo bał się, że TOBIE się coś stanie debilu! - powiedział Liam, lekko zirytowany, ponieważ szatyn gadał jakby miał jakieś klapki na oczach i nie zauważał uczuć młodszego, które swoją drogą loczek wyznał oraz nie dopuszczał swoich własnych, które przecież też wyznał brunetowi.

Louis przez chwilę siedział cicho analizując dokładnie słowa przyjaciół.

- On mnie kocha.

- Brawo geniuszu! Wygrałeś milion!- zaśmiał się - Przecież sam ci to powiedział i to DWA razy i ty jemu przy okazji też, sklerotyku - powiedział że śmiechem blondyn, odwracając wzrok od drogi, by spojrzeć na starszego i puścić mu oczko.

- Odczepcie się odemnie, to były ciężkie dwa dni. Najchętniej przeleżałbym najbliższe dni w łóżku - westchnął ciężko szatyn.

- A tak totalnie z innej beczki, to młody nie powinien chodzić do szkoły? Przecież jego rodzice, aż nadto zmuszali go do nauki, jakby się teraz dowiedzieli to chyba by cię Louis zabili, za "psucie" im dziecka - zauważył Liam

- W pewnym sensie masz racje, ale przez to zmuszanie go do nauki, mógł się zrazić i teraz gdyby nawet uczył się w domu mógłby uznać, że ja też go do niej zmuszam i znowu nieprzesypiałby nocy, bo by się uczył - westchnął szatyn - Ale szkołę musi skończyć.

- Ja mógłbym go pouczyć, może wtedy nieczułby takiej presji? - zaproponował Liam, spoglądając niepewnie na starszego.

- Jeśli byś mógł, to możemy spróbować - powiedział szatyn, wysiadając z auta, gdy zatrzymali się pod willą.

Blondyn zaparkował w równie wielkim co dom garażu, starszy, żeby nie tracić czasu chciał wejść drzwiami od garażu, które były otwarte.

- Mówiłem mu, żeby pozamykał wszystkie cholerne drzwi, on serio tak nie dba o swoje życie - warknoł Louis.

- Spokojnie Romeo, przecież.... - blondynowi przerwał młodszy, który wskoczył na szatyna i przytulił się do niego jak miś koala, co wyglądało uroczo.

- Czemu nie zamknąłeś cholernych drzwi od garażu? - zburzył całą uroczą atmosferę starszy, przechodząc przy okazji do salonu.

- Lou..

- Żadne "Lou"! - przerwał mu niebieskooki - Tak dbasz o swoje bezpieczeństwo i życie?! Przecież przed wyjściem mówiłem ci, że masz zamknąć wszystkie drzwi, a ty przytaknąłeś! Harry nie rozumiesz, że jeśli by cię złapali, to na pewno już byś nie żył i my przy okazji też! Jesteś jak wszystkie inne dzieciaki, nieodpowiedzialny, głupi i samolubny! Takim zachowaniem udowadniasz, że nie myślisz o innych, a tylko o sobie! - mówił wściekły szatyn, a brunet po usłyszeniu jaki jest w mniemaniu Louisa, nie hamował już łez.

- Louis przestań... - poprosił go Zayn i położył dłoń na jego ramieniu.

- Nie Zayn, nie przestanę, bo przez tego dzieciaka wszyscy moglibyśmy zginąć! Czemu płaczesz Harry? Prawda boli?! Nikogo nie nabierzesz na swój płacz! - mówił dalej starszy.

- Stary, nie przesadzasz trochę? Przecież każdemu może się zdarzyć zapomnieć, o czymś- powiedział zdezorientowany na wybuch złości Tomlinsona, Liam.

- Żadnego z was nie obchodzi, że on mógł zginąć i my przy okazji też?!

- Louis nie wiem, co ci się ostatnio dzieje, ale zacząłem się zastanawiać czy ty nie jesteś może bipolarny? - powiedział irlandczyk - Jeszcze przecież kilka godzin temu powiedziałeś Harremu, że go kochasz, wszyscy byli happy, a teraz się na niego drzesz, jakby był jakimś intruzem w tym domu?

- No właśnie i teraz się zastanawiam, czy dobrze zrobiłem mówiąc te dwa słowa (kocham cię)- warknoł niebieskooki, a Zayn, Liam i Niall popatrzyli z szokiem na Louisa.

Gdyby w tym momencie, ktoś bardzo dokładnie przysłuchiwał się rozmowie mógłby usłyszeć jak po wypowiedzianych słowach łamie się serce Harre'go na malutkie kawałeczki i z strażakiem upada na podłogę.

- Gdybyś mi dał dokończyć, panie jakże wielki Tomlinsonie, to byś wiedział, że wszystkie drzwi były zamknięte i to dosłownie na cztery spusty i sprawdziłem to chyba pięć razy. A tamte otworzyłem niedawno, ponieważ widziałam jak przyjechaliście, a zapomnieliście kluczy - powiedział brunet i rzucił owymi kluczami w Louisa - Więc tak, jestem jak ty to powiedziałeś jak inne dzieciaki nieodpowiedzialny, samolubny i głupi, otwierając dla was drzwi i nadal cię kochając - warknoł Harry, a łzy już od dobrych kilku minut nie przestawały lecieć mu z oczu.

_____________________________________

Nareszcie piątek, alleluja xd 😂

MAŁŻEŃSTWO Z BOSSEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz