^Na zdjęciu jest Caroline^
- Tato - mruknęłam niezadowolona.
- Alice sama nieś ten bagaż, albo załatw sobie jakiegoś supermena, który udźwignie to wszystko. Nabrałaś tych dresów i czapek to teraz to nieś - prychną mój ojciec.
Za nic mnie nie zrozumie, biedaczek.
Lotnisko w Londynie. Wszędzie krzątający się ludzie od kąta do kąta, jakby mieli motorek w dupie. Na każdym kroku mogłam spotkać nieszczęśliwą parę, która rozpaczliwie próbowała się pożegnać. Widząc zapłakaną kobietę z rozmazanym tuszem pod oczami, wzdrygnęłam się.
- Nad czym ty tak myślisz najdroższa córeczko? - zapytał się mój ojciec, szczerząc się do mnie.
- Tatusiu najukochańszy... - zaczęłam, na co zrzedła mu mina.
- Nie poniosę ci bagażu - powiedział zmierzając do wyjścia z lotniska.
Teraz rozumiem, dlaczego ludzie mówią, że jest to jedno z najbardziej ruchliwych lotnisk na świecie.
Gdy się przedarliśmy, tata wraz z taksówkarzem zapakował nasze bagaże do taryfy. Mój ojciec zajął miejsce z przodu, więc ja mogłam zadowolić się trzema wolnymi miejscami z tyłu, na których mogłam sobie poleżeć. Znając korki w tym mieście dojedziemy za nie mniej niż godzinę.
Czas w taksówce płyną zdecydowanie za wolno. Nawet gra, której nazwy nie pamiętam nie zainteresowała mnie na tyle, żeby pomogła mi przezwyciężyć nudę.
Kiedy przebyliśmy drogę przez zatłoczone miasto pojazd stanął pod moim byłym domem, w którym obecnie mieszkała moja ciocia, wujek, siostra cioteczna i babcia. Tata wyjął nasze bagaże z bagażnika i zapłacił taksówkarzowi należną sumę pieniędzy. Wtargałam z tatą walizki przed dom i zadzwoniliśmy dzwonkiem do drzwi. Otworzyła nam babcia Evelyn.
- Cześć, mamo! - wykrzyczał mój ojciec rzucając się na nią.
- Wejdźcie kochani - uśmiechnęła się do nas całując mnie w policzek. - Alice nie wolałabyś spędzić tego czasu ze znajomymi? Idź do Caroliny, długo się nie widziałyście. Chyba nie zapomniałaś gdzie mieszka?
Więcej nie trzeba było mi mówić. Nie żegnając się z nimi przebiegłam ulicę do domu naprzeciwko. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mi mama Caroliny, która zaprosiła mnie do środka.
- Caroline! Masz koleżankę! - zawołała. - W salonie jest.
Podziękowałam jej i po zdjęciu butów udałam się we wskazanym przez panią domu kierunku.
- Cześć Car - przywitałam się.
- Alice! - wstała natychmiast z kanapy i rzuciła mi się na szyję.
- Udusisz mnie - wydusiłam, gdyż Carolina odcinała mi dopływ powietrza.
Kiedy mnie puściła kazała opowiadać sobie o wszystkim, co mi się przydarzyło w ciągu kilku lat, kiedy mnie nie widziała. Wspomniałam o tym, że rodzice zabrali mnie na stałe do Włoch pod pretekstem, że jedziemy na wakacje, a zostaliśmy tam do teraz. Powiedziałam, dlaczego tu przyjechałam oraz o tym, że będę chodzić do pobliskiego liceum, na co ona podskoczyła, bo też uczęszcza do tej szkoły.
- Powiedz tylko, że jesteś w klasie z rozszerzonym hiszpańskim! - zapiszczała.
- Włoskim - uśmiechnęłam się krzywo.
Wiadomo, że będzie mi łatwiej w klasie z rozszerzeniem języka, który mam w jednym paluszku.
- Muszę iść. Spotkamy się jutro w szkole - mrugnęłam do niej czekając, aż podniesie swój leniwy tyłek i odprowadzi mnie do drzwi. Nie musiałam długo czekać, ponieważ szybko wstała i towarzyszyła mi do samych drzwi. Gdy nałożyłam moje adidasy, uścisnęła mnie mocno i wypuściła mnie z domu krzycząc "do zobaczenia".
W domu szybko przetransportowałam swoją walizkę na górę i rzuciłam się na łóżko nie zawracając sobie głowy przebraniem się.
Pierwszy rozdział! W 2 zacznę się dopiero rozkręcać :D Musimy przebrnąć przez te opisówki :*
CZYTASZ
Football > Harry ✏
FanfictionCo się stanie, gdy pewna siebie dziewczyna będzie chciała pokazać kapitanowi drużyny, na co ją stać? 》》》》》》》》《《《《《《《《 #9 w Fanfiction [11.01.2016] okładka: Karolajna9301 {Kopiowanie oraz wykorzystywanie moich opowiadań bez mojej zgody jest niezgodn...