15/02 poniedziałek
Spędziłam najlepszy weekend w życiu wraz z osobą z którą mogłam o wszystkim porozmawiać. Obecność Agnese była najlepszym prezentem jaki mogłam dostać, a zarazem spełnionym, nieosiągalnym marzeniem od czasu przeprowadzki. Minione dni zapewniły mi całkowitą odskocznię od otaczającego mnie świata, dzięki czemu mogłam chociaż na chwilę zapomnieć o sprawach związanych z codziennością. Jej niedzielny wylot zbił mnie z tropu zwracając w moją stronę wizję szarej rzeczywistości, która nie była już taka kolorowa. Zalegające prace domowe ułożone w idealny stos piętrzyły się na moim biurku czekając na jakikolwiek ruch z mojej strony. Każda z nas chciałaby aby trzy dni wspólnie spędzonego czasu trwały dłużej, lecz tak samo jak pragnęłyśmy wiedziałyśmy, że jest to niemożliwe. Obie musiałyśmy wrócić do porzuconych obowiązków.
Nawet spotkanie z Caroliną oraz Jimmym przed lekcjami nie zdołało zedrzeć z mojej twarzy mizernego grymasu towarzyszącego mi od wczoraj. Zaatakowali mnie wesoły śpiewem na cześć moich urodzin, po czym oboje mnie uścisnęli. Siląc się na zachwycony ton podziękowałam i opuściłam ich towarzystwo wykręcając się tym, że muszę zdążyć zajść do szafki.
Widziałam rozczarowany wzrok moich przyjaciół. Pewnie oboje zastanawiali się dlaczego zamiast obchodzić moje minione urodziny zachciało mi się bawić w punktualność. Tak szybko jak było to możliwe znikłam z ich pola widzenia. Nie rozglądając się na boki zmierzałam odpowiednimi korytarzami do mojego celu. Ustawiając odpowiedni kod kłódki, która przypięta była do drzwiczek mojej szafki westchnęłam z ulgą. Kiedy ją otworzyłam pewne zawiniątko udekorowane ozdobnym papierem z motywem w piłki wypadło na podłogę. Byłam pewna, że nic podobnego nie znajdowało się w mojej szafce po zakończeniu piątkowych lekcji. Wytrzeszczyłam oczy nie wiedząc, czy powinnam być zadowolona z anonimowego prezentu czy może zgłosić natychmiastowo sprawę do dyrekcji. Ktoś włamał się do mojej szafki i mógł wynieść z jej zawartości wszystko, co chciał.
Wciągnęłam powietrze i szybko podniosłam paczkę leżącą przed moimi butami. Z zamiarem otworzenia jej upchnęłam do szafki przewieszoną wciąż przez ramię torbę. Chwyciłam za papier i bez skrupułów rozerwałam go na oczach uczniów przechodzących za mną. Byłam pewna, że kilkoro z nich zatrzymało się, żeby obejrzeć całą tę sytuację.
Zdziwiłam się widząc ukryty pod palcami niebieski, bawełniany materiał. Uniosłam brwi i strzepując na ziemię strzępki opakowania wyciągnęłam przed siebie ręce. Zaskoczona wpadającą w granat bluzą otworzyłam usta. Od razu wiedziałam, kto podrzucił mi ten prezent. Zaśmiałam się pod nosem. Dlaczego nie wpadłam na to od razu?
Złożyłam ją i wrzuciłam do środka. Wyjęłam spod spodu książki od matematyki i z niewielkim uśmiechem na ustach ruszyłam na przedmiot ignorując obserwujących mnie gapiów. Docierając do klasy zajęłam swoje miejsce w ławce pod oknem i czekając na Harrego zaczęłam wybijać paznokciami o blat zróżnicowany rytm.
Podparłam się pod brodę i otworzyłam przyniesiony z domu zeszyt. Czekałam na mojego... przyjaciela? Chyba mogłam go tak nazwać, po tym co zrobił dla mnie względem drużyny. Zarumieniłam się, kiedy przypomniałam sobie drobny incydent, który wydarzył się podczas jego imprezy urodzinowej. Byłam nieźle wstawiona, lecz nie na tyle, aby zapomnieć co się wtedy stało. Było to tydzień temu, a czułam jakby miało to o wiele wcześniej. Nie miałam, czy Harry to pamięta, nie poruszaliśmy tego tematu w swojej obecności.
Usłyszałam dzwonek i ostatni uczniowie weszli do sali. Z niezadowoleniem wpatrywałam się jak wszyscy z wyjątkiem szatyna zajmują swoje miejsca. Zauważyłam panią Courtney, która wchodząc do klasy została szturchnięta przez osobę z ciemnymi lokami. Westchnęłam z ulgą widząc, że Harry dotarł na lekcję. Cała klasa przyglądała się jak chłopak unosi dłonie w kapitulacji i powoli kieruje się na swoje miejsce. Nauczycielka posłała mu rozdrażnione spojrzenie, po czym rzuciła w jego stronę drobną uwagę na temat zachowania.
Siadając obok mnie rzucił książkę na ławkę i niezdarnym ruchem usiadł na krześle obok mnie. Spojrzał się w moją stronę i opierając się na blacie podparł głowę ręką, żeby mieć na mnie dobry widok.
- Cześć - podniósł jeden kącik ust. - Jak tam urodziny?
- Udane - powiedziałam niepewnie przyglądając mu się z wielkim uśmiechem.
Uniósł wysoko brwi i przez kilka sekund bacznie mnie obserwował, po czym wybuchł niepohamowanym śmiechem. Szturchnęłam go w ramie, na co jak kilka minut wcześniej uniósł ręce w geście kapitulacji.
- Przegrałeś coś, że teraz będziesz obwieszczał to całemu światu? - zapytałam złośliwie.
- Najpierw zobaczyłem naszą matematyczkę, więc się poddałem - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. - Teraz zobaczyłem szczery uśmiech dziewczyny, która w ostatnim czasie znaczy dla mnie więcej, niż drużyna. Myślisz, że coś ze mną nie tak?
Zagryzł usta w wąską linię i ze spokojem wpatrywał się we mnie. Chcąc rozładować niezidentyfikowane między nami napięcie z uśmiechem na twarzy odwróciłam się w stronę tablicy.
- Zdecydowanie masz coś z głową - uśmiechnęłam się pod nosem.
W powietrzu rozpłynął się uroczy śmiech siedzącego obok chłopaka, którego szybko uciszyłam przykładając mu dłoń do ust.
Gwiazdkujecie! :D
CZYTASZ
Football > Harry ✏
FanfictionCo się stanie, gdy pewna siebie dziewczyna będzie chciała pokazać kapitanowi drużyny, na co ją stać? 》》》》》》》》《《《《《《《《 #9 w Fanfiction [11.01.2016] okładka: Karolajna9301 {Kopiowanie oraz wykorzystywanie moich opowiadań bez mojej zgody jest niezgodn...