Rozdział 20

6.3K 440 26
                                    

Leniwie otworzyłam lepiące się powieki. Musiałam płakać nawet przez sen. Na fotelu zauważyłam mojego ojca, który czytał gazetę. Niezgrabnie podniosłam się z miejsca zwracając tym samym jego uwagę.

-Co się stało z babcią?- wyrzuciłam z siebie na jednym wdechu.

Mężczyzna odłożył gazetę na ladę.

Bałam się, co mogę od niego usłyszeć.

Zamknęłam powieki po raz kolejny czekając na najgorsze.

Siedział przez chwilę w ciszy, uważnie mnie lustrując. Nie byłam pewna jakiej odpowiedzi mogłam się spodziewać. To tylko głupi żart czy znak, że naprawdę coś się stało? Zniecierpliwiona wpatrywałam się w oczy swojego ojca.

-Byłem z babcią w szpitalu- powiedział cicho.- Miała wysoką temperaturę.

Skupiłam wzrok na wiszącym na ścianie obrazie, który nagle stał mi się interesujący.

-Wezwałeś mnie do domu, bo babcia miała temperaturę?- mruknęłam zirytowana.

-Miała 40 stopni!- obruszył się.

Westchnęłam cicho.

-To tyle?

-Aż tyle- rzucił.-Myślałem, że jest to już ten moment, gdy trzeba będzie się z nią pożegnać.

Zamurowało mnie. Osoba naprzeciwko mnie brała możliwość śmierci bardzo ważnej osoby w życiu naszej rodziny, gdy niekoniecznie na to wskazywało. Chyba śnię.

-Jak mogłeś o tym pomyśleć? Przecież, to dzięki niej jesteśmy tutaj razem, zapomniałeś?- poczułam, jak do moich oczu napływają łzy.- Czy babcia nie nauczyła cię, że trzeba mieć zawsze nadzieję, nawet w ciężkich sytuacjach?

Spuścił głowę w dół, zastanawiając się nad swoimi słowami. Cicho wstałam i wyszłam z pomieszczenia , kierując się do pokoju babci. Lekko zapukałam, a gdy usłyszałam pozwolenie na wejście otworzyłam powoli drzwi.

Mozolnym krokiem podeszłam do łóżka, na którym leżała babcia.

-Wszystko w porządku?- starsza kobieta złapała mnie za dłonie zmuszając mnie tym do siedzenia na zboczu łóżka.

-Nie- wyszeptałam cicho.

***

Po długiej rozmowie z babcią wspięłam się po schodach, by na osobności wykonać telefon do Agnese. Po zamknięciu się w pokoju, w którym byłam tylko ja odblokowałam urządzenie. Na wyświetlaczu pokazała mi się nowa wiadomość.


Nieznany numer 15:06

Dzięki, za dotrzymanie obietnicy :)


Zastanawiałam się, co osoba wysyłająca mi to miała na myśli. Ktoś najwyraźniej musiał się pomylić. Wyszłam z wiadomości i wybrałam numer swojej przyjaciółki, która była tysiące kilometrów stąd.

-Halo?-usłyszałam aksamitny głos Agnes.

Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak za nią tęsknię.

-To ja...-wyszeptałam uciszona nadal zastanawiając się, czy wysłana pod mój numer wiadomość miała jakiś związek ze mną.

-O Boże! Głos ci się zmienił, czy po prostu dawno nie rozmawiałyśmy?!-zaśmiałam się wyobrażając sobie, jak się szczerzy.

-Dziś mój ojciec wysłał mi podejrzaną wiadomość, która dotyczyła zdrowia babci. Wybiegłam z ostatnich lekcji i wróciłam do domu, tylko że nikogo w nim nie zastałam!-krzyknęłam, jakby to pomogło mi w odstresowaniu się.

-I co?-zapytała cicho po drugiej stronie.

-Zasnęłam na kanapie w salonie, a jak się obudziłam mój ojciec siedział sobie na fotelu. Wiesz co mi powiedział?- usłyszałam ciszę, co wzięłam za prośbę kontynuacji.- Powiedział mi, że babcia miała gorączkę.

-To chyba nie tak źle.

-Tylko to było dla niego wystarczającym powodem, żeby zakładać, że babcia umrze- westchnęłam pozwalając, żeby uszły ze mnie wszystkie negatywne emocje.

-Alice, nie przesadzaj. Nawet jeśli, to nie musiałaś męczyć się dłużej w szkole. Zawsze są jakieś pozytywy, no nie? Nic nie miałaś tam do załatwienia, prawda?-dokładnie przeanalizowałam jej wypowiedź.

-O BOŻE HARRY!-wrzasnęłam do słuchawki zakańczając połączenie.

Teraz wszystko wydawało mi się logiczne. Wiadomość musiał wysłać mi Harry. Pacnęłam się z otwartej dłoni w czoło. Jaka ja jestem głupia.

Szybko wybrałam numer, na który dostałam wiadomość.

-Czego?-usłyszałam zdenerwowany głos, który niewątpliwie należał do Styles'a.

-Tutaj Alice- powiedziałam spokojnie.

Wsłuchiwałam się w ciszę, która zawisła między nami. Potrwała ona kilka chwil, ponieważ mocno zirytowany chłopak postanowił to zakończyć.

-Po co dzwonisz?- nienawistny ton przeszył moje ciało.

-Nie tak ostro, Styles. Chciałam tylko...

-Daruj sobie. Myślałem, że nie jesteś aż taką suką.

-Czy to są kurwa jakieś żarty?- zdążyłam wyszeptać, przed urywającym się połączeniem.

Niepewnie odsunęłam telefon od ucha. Może ktoś mi wyjaśnić, o co mu chodziło? Człowiek dzwoni, by przeprosić, a ten go zbywa wyzywając go od suk.

Miałam dość tego chłopaka z lokami i jego humorków rodem kobiety w ciąży. Rzuciłam telefonem o łóżko i usiadłam na krześle od biurka. Mam tego dość.

638 słów! Mam do Was tylko jedno pytanie:

Jak bardzo mam ich skłócić? :))

Życzę miłego końca tygodnia, który u mnie zapowiada się drętwo.

ZAŁOŻYŁAM HASHTAG NA TT #tacowattpad <- wszelkie Wasze opinie na temat mojej twórczości możecie pisać tam.

Ponadto zapraszam Was na ff pt."Escapade".

Bye :))


Football &gt; Harry ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz