Rozdział 13

8.3K 549 12
                                    

Zatrzymał chłopców, na co usłyszałam jęki niezadowolenia. Nauczyciel wf podszedł do mnie, na co grający uczniowie przyjrzeli się mi z zaciekawieniem.

- Grasz czy biegasz dookoła? - zapytał się pan Reid.

Mogę trafić do drużyny mojego wroga, albo do przeciwnej i mu dopiec. Propozycja biegania bardziej przypadła mi do gustu, ponieważ znając moje szczęście trafiłabym do składu Styles'a i musiałabym się z nim użerać przez resztę czasu. 

Bardzo chciałam grać w nogę, ale nie w takim zespole, nie w takiej drużynie.

- Biegam - powiedziałam stanowczo, na co nauczyciel się skrzywił.

Dał znak chłopcom, żeby wznowili grę.

-  To co? Zaczynasz. Do końca lekcji kółeczka - westchnął i usiadł na ławeczkę, by przyglądać się grze - Raz, dwa!

Mruknęłam pod nosem i zaczęłam harówkę.

Bieganie jest bardzo odprężające, jeśli robi się to zawodowo lub ćwiczy codziennie. Kiedy mieszkałam we Włoszech, wraz z Agnese robiłyśmy to codziennie wieczorem. Nasza przyjaźń nie wyglądała na typową amerykańską znajomość. Nie obżerałyśmy się tonami lodów oglądając smutne filmy, tylko spędzaliśmy te chwile aktywnie.

Najlepiej się ćwiczy, gdy słucha się muzyki. Niestety w tym momencie mogłam liczyć tylko na krzyki i gwizdy dobiegające z boiska.

Gdy byłam w połowie pierwszego kółka kątem oka zauważyłam, że Harry ma okazję, by strzelić bramkę. Zatrzymałam się na chwilę, by przyjrzeć się oddanemu strzału.

Zwinnie wyminął obrońców i płynnym ruchem oddał strzał, którego bramkarz nie był w stanie obronić.

Rozległy się głośne wiwaty i oklaski osób z grupy Harrego. Gdyby nie zalazłby mi za skórę, sama biłabym biła mu brawa, za tak perfekcyjne strzelenie do bramki.

Zachowując się jak typowy wróg wzruszyłam obojętnie ramionami i wznowiłam trucht.

* * *

- Jestem nareszcie w domu! - wykrzyczałam, gdy tylko przekroczyłam próg wejściowych drzwi.

W przedpokoju pojawił się mój ojciec, który spojrzał się na mnie z zatroskaną miną. 

- Jak w szkole? - zapytał się.

Codziennie te same pytanie. 

- Robiłam około pięćdziesiąt kółek dookoła boiska, ponieważ mojemu nauczycielowi od wf zachciało się mieć humorki - mruknęłam.

Mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem, po czym kazał mi zjawić się na obiedzie.

- Kiedy wróci Ellie? - zapytałam zajmując miejsce przy stole.

Nie chciałam siedzieć w pokoju sama. Polubiłam towarzystwo mojej kuzynki, która za słowami babci powinna pojawić się o czwartej. Nie mam pojęcia, co będzie robić tak długo poza domem, ale nie mam zamiaru ingerować się w jej sprawy.

Kiedy skończyłam posiłek grzecznie podziękowałam i udałam do swojego pokoju. Postanowiłam posiedzieć w nim sama i posłuchać swoich ulubionych piosenek. 

Włączyłam program muzyczny na telewizorze, na którym obecnie leciała piosenka Miley Cyrus. Na laptopie zalogowałam się na Facebook'u i sprawdziłam, czy Agnese jest online. Nie zauważyłam obok jej nazwy zielonej kropki. Cicho westchnęłam. 

Miałam ochotę z kimś pogadać lub gdzieś wyjść. Brakowało mi aktywnie spędzonego czasu, chociaż po dzisiejszym dniu nie wypadałoby tak mówić. 

Chwyciłam w dłonie zakupioną ostatnio piłkę i monotonnie rzucałam ją o ścianę, by następnie ją złapać.

Zdając sobie sprawę, że jeden członek mojej rodziny nie czuje się najlepiej zeszłam na dół chowając kulisty przedmiot pod łóżko. Mam nadzieję, że mój ojciec nie będzie mnie przeszukiwał, ponieważ, gdy dowie się o tym zakupie mogę mieć niezłą awanturę.

Z uśmiechem dołączyłam do dorosłych, którzy rozmawiali o polityce i gospodarce. 

Ktoś mi niedawno napisał, że te opowiadanie jest słabe.
Jeśli wam się to nie podoba, to nie czytajcie tego.
Dziękuję wszystkim wytrwałym. x


Football > Harry ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz