Rozdział 36

4.1K 329 28
                                    

Czekałam pod drzwiami sekretariatu na Harrego, który powinien wyjść stamtąd dawno temu. Z założonymi ramionami wpatrywałam się w szarą podłogę, bijąc się z własnymi myślami. Chciałam wejść do gabinetu głowy szkoły i powiedzieć, że nie zgadzam się z pozbawiającą honoru drużyny decyzją. 

- Co tutaj robisz, Alice? Nie masz lekcji? - podniosłam głowę, gdy usłyszałam znajomy głos.

W moją stronę zmierzał trener drużyny piłkarskiej, który wyglądał na zaskoczonego widząc mnie w tym miejscu. Domyśliłam się, że został wezwany w celu ustalenia tego, co postanowiła dyrektorka. 

- Styles może wylecieć z drużyny -zignorowałam zadane pytania.

Mężczyzna zatrzymał się obok mnie i powoli skinął głową. 

- Dlatego tu stoisz? - uśmiechnął się zmieszany.

- Mogą wywalić kapitana, najlepszego zawodnika drużyny. Nie chcę mówić o konsekwencjach wycofania go ze składu - rzuciłam nieuprzejmie, na co się skrzywił.

- Wiem. Zostałem przed chwilą wezwany na rozmowę dotyczącą Harrego. Widzę, że będę musiał się postarać po raz kolejny o to, żeby kapitan został w grze - nacisnął klamkę do sekretariatu. - Nie czekaj na nas, idź na zajęcia.

Przyglądałam się, jak za smukłą sylwetką zamykają się drzwi. Przeklęłam cicho pod nosem, z powodu całej tej sytuacji. Nie powinnam była poruszać tak ważnego tematu na matematyce. Trzeba było przyczaić się gdzieś na korytarzu i zmusić Styles'a do rozmowy. 

Zerknęłam ostatni raz na drewniane drzwi, po czym słuchając się trenera ruszyłam z powrotem na lekcję.

***

- Czy możesz mi powiedzieć o ci chodzi i przestać się na mnie gniewać? - warknął wściekły Oscar, siedząc naprzeciwko mnie na stołówce. - Unikasz mnie, ignorujesz, nie rozmawiasz ze mną.

Wyprostowałam się i zerknęłam na przyjaciół, którzy zaciekawieni przyglądali się naszej dwójce.

- Coś się stało? - zapytał Jimmy, wkładając do buzi burrito. 

- Nie jestem na ciebie zła - wzięłam równomierny wdech i wydech. - Wczorajsza sytuacja dała mi dużo do myślenia. Musiałam to sobie wszystko poukładać.

Chłopak zdzielił mnie nieufnym spojrzeniem i wywrócił oczami. Uniosłam powieki, ale żadne z nas nie skomentowało tego. Od ostatniego incydentu czuję się niekomfortowo w jego towarzystwie. Nie przestałam go lubić, ale wolałam nie darzyć go złudnymi nadziejami, na coś więcej niż przyjaźń.

- Wciąż nie wiem o co chodzi - mruknął Jimmy odkładając jedzenie na serwetkę. - Czemu robicie z tego taką wielką tajemnicę?

- Właśnie - zawtórowała mu Caroline siedząca obok mnie. - Jesteśmy zgraną paczką, chcemy wiedzieć o konfliktach między wami.

Pozostali przy stoliku zgodzili się ze słowami blondynki. Podparłam głowę o dłoń i przyjrzałam się Oscarowi. Jego twarz wyrażała całkowity spokój i opanowanie, jakby wybuch sprzed chwili wcale nie pochodził z jego strony.

- Jeśli chcesz, możesz im powiedzieć - oznajmiłam, na co Olivia i Katie skinęły zachęcająco głowami.

Szatyn zniesmaczony zerknął nad moimi ramionami, po czym spojrzał mi z niechęcią w oczy.

- Niestety moja wypowiedź i tak zostanie przerwana, więc po co się wysilać? - warknął chamsko. - Przecież Wielki Styles już tu leci.

Obejrzałam się za siebie i zauważyłam Harrego mierzwiącego sobie włosy, idąc w moim kierunku. Uśmiechnął się do mnie lekko, na co zmrużyłam oczy. Nie powinien być zdenerwowany, że został wyrzucony ze składu? 

- Mam nadzieję, że nie idzie właśnie do nas - mruknęła Katie przed tym, jak chłopak stanął koło mnie.

Puściłam tę uwagę w niepamięć i zmierzyłam lokowatego zaskoczonym spojrzeniem. Wyglądał normalnie, jakby zamiast wizyty u dyrektorki odwiedził sklep spożywczy. Byłam ciekawa, co ma mi do powiedzenia.

- Niech zgadnę, kolejna rozmowa? - rzuciłam, na co się zaśmiał ukazując szereg białych zębów.

Uśmiechnęłam się na ciepłą barwę jego głosu.

- Niekoniecznie. Przyjdź dzisiaj o piętnastej pięćdziesiąt pięć na boisko, okay?

- Okay.

Uśmiechnął się ostatni raz i odszedł w stronę swojego stolika, który zajmowała elita szkoły. W tamtej chwili bardzo chciałam, żeby usiadł ze mną i moimi znajomymi. Porozmawialibyśmy wspólnie i pokazałabym reszcie, że zadufany w sobie kapitan nie jest takim, za jakiego wszyscy go uważają.

- Znów idziesz na trening piłki nożnej? - wyrwał się Jimmy, na co obrzuciłam go pytającym spojrzeniem. - Chyba pamiętasz, że o tej godzinie drużyna ma treningi?

Zaprzeczyłam, na co westchnął.

- Idę z tobą.

Pierwsze przeczucia, co do kontynuacji?

Ostateczne głosowanie na ship!

Halice czy Arry?

Football > Harry ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz