Rozdział 38

2.8K 250 12
                                    

- Nie podciągaj już tych gaci wyżej Nathan - grupa chłopców wybuchła śmiechem na kąśliwą uwagę trenera. - Wszyscy już widzieli twoją bieliznę z Calvina Kleina.

Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy wspomniany chłopak zjechał starszego mężczyznę wzrokiem. Z dala było widać, że Nathan Price należy do zamożnych dzieciaków, którzy się z tym nie kryją.

- Wszyscy już są? Nie będę dwa razy powtarzał. Zrozumiano, Zayn? - mulat wywrócił niedbale oczami. - Widziałem to.

Zaśmiałam się. Każdy z obecnych sportowców był nieodłączną częścią drużyny. W swoim towarzystwie czuli się jak starzy znajomi. Żartowali, robili sobie kawały oraz bez krępowania rozmawiali o wszystkich i o wszystkim.

- Gotowa? - usłyszałam zachrypnięty głos przy uchu, na co podskoczyłam.

Odwróciłam się w stronę wysokiego szatyna, który stał tuż za mną. Uśmiechał się pogodnie, a ja patrzyłam na niego jak na wariata nie znając powodu jego nagłego entuzjazmu.

- No co? - zapytałam zbita z tropu.

Powoli przejechał dłonią po lokach, które jak zawsze ułożone były w artystycznym nieładzie. Skinął głową w stronę pana Reida, który nieudolnie próbował wyciągnąć jedną z kartek wepchniętą w gruby notes. Mężczyzna pokazał wszystkim pognieciony świstek papieru i zakładając ręce na klatkę piersiową rozejrzał się po twarzach zgromadzonych osób.

Zatrzymał na mnie swój wzrok i uważnie się mi przyjrzał mrużąc przy tym oczy. Zerknął obok mnie, na Stylesa po czym z delikatnym uśmiechem skinął do niego głową.

- Jeśli uwiniemy się z tym szybko, będziecie mogli mieć dłuższą rozgrzewkę - na słowa mentora rozległa się fala jęków i oznak niezadowolenia. - Harry został wycofany z funkcji kapitana. Z tego powodu Louis przejmuje jego dotychczasowe obowiązki, korzystając z tego, że jest zastępcą. Pomimo zakazu pełnienia stanowiska przez waszego, byłego już kapitana, Harry nie będzie mógł zagrać przez trzy następne mecze.

- Ale tyle dzieli nas od finału - wymsknęło się komuś z tłumu.

- Trzeba płacić za własną głupotę, prawda? - obrzucił chłopaka pytającym spojrzeniem, po czym bez przedłużania z powrotem wrócił do przemowy. - Wychodzi na to, że zostaje nam jedno wolne miejsce w drużynie, które na czas zakazu pani dyrektor zajmie Alice Hill. Co prawda, będzie grzać ławę, ale mam nadzieję, że będzie szansa wykorzystania jej w jednym z meczy.

Jego słowa podziałały ja mnie jak kubeł zimnej wody. Gwałtownie rozszerzyłam źrenice i nie dowierzając rozejrzałam się po pozostałej części zgromadzonych chłopców. Wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem głęboko zastanawiając się nad tym czy ktoś, kto nie posiada męskiego narządu płciowego może grać z nimi w składzie. Byłam kompletnie zdezorientowana i zaskoczona. Odkąd opuściłam szkolne boisko po rzekomym pojedynku z kapitanem zwątpiłam w swoje szanse dotyczące dostania się do drużyny. Każdy ze szkolnych piłkarzy dawał mi jasne sygnały, że nie są zadowoleni z decyzji trenera, co potwierdzali mamrotaniem pod nosem. Wiadomość, że zostałam jednym z jej członków była wręcz nieprawdopodobna.

- Trenerze, przecież... - odezwał się pierwszy Malik, którego zaraz powstrzymał Harry.

- To była moja ostatnia decyzja, gdy byłem kapitanem, więc nie lekceważ jej tylko zrób wszystko, żeby nie okazało się, że jest lepsza od ciebie - powiedział surowo, po czym zerknął w stronę reszty. - Ktoś jeszcze ma coś do dodania?

- Co ty sobie do cholery myślałeś włączając ją do drużyny? - krzyknął ktoś z tłumu. Wszyscy zebrani spojrzeli się w kierunku emitowanego głosu. - Ona, jest dziewczyną. Nigdy nie było ich grających na tym boisku w piłkę nożną - niechętnie skinęłam głową na słowa Price'a. Miał rację.

Harry zaśmiał się gorzko, po czym gniewnym tonem odpowiedział mu na jego uwagę.

- Boisz się, że któraś okaże się od ciebie lepsza?

- Skąd, dbam tylko o dobro drużyny. Ty o nim niestety zapomniałeś i zostaliśmy bez kapitana na trzy najważniejsze mecze przed finałem, jeżeli się na niego w ogóle zakwalifikujemy, bo jak na razie te twoje durne wybryki pomniejszają naszą szansę na wygraną - warknął w jego stronę zaciskając wargi.

Poczułam, jak chłopak obok mnie ściska dłonie w pięści.

- Price, wyluzuj - stanął obok nas Tomlinson. - To może być ciekawe doświadczenie. Nigdy przedtem nie mieliśmy żeńskiego zawodnika.

Zastępca kapitana próbował załagodzić narastający konflikt. Oskarżyciel prychnął pod nosem i w poddającym się geście uniósł w górę dwie ręce.

- Rób, co chcesz.

Położyłam dłoń na ramieniu szatyna. W skupieniu przyglądał się oddalającemu się chłopakowi, który sekundę temu był gotów rzucić się na niego. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, a jedynymi oznakami, które świadczyły o jego zdenerwowaniu były białe knykcie.

- Nie zawiedź mnie - szepnął i odwrócił się tyłem.


Nie planowałam dodania jej do drużyny, serio.


Football > Harry ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz