Rozdział 12

8.1K 536 5
                                    

Weszłam do szatni z uśmiechem na twarzy, który znikł tylko, gdy poczułam zapach potu zmieszanego z różnymi dezodorantami.

Wzdrygnęłam się i rzuciłam plecak na jedną z ławek. Wyjęłam strój na wf, w który się przebrałam przysłuchując się rozmowom innych dziewczyn.

- Wczoraj był boski mecz. Tak się zestresowałam, że zdrapałam lakier na paznokciu - oznajmiła z przejęciem szatynka przykładając dłoń do miejsca, w którym znajdowało się serce.

- Myślałam, że umrę, jak Harry uśmiechał się do mnie podczas meczu. O mój Boże, podobam mu się!-zapiszczała inna.

Skrzywiłam się lekko na usłyszane imię i zawiązałam na supeł sznurki od dresów.

- W naszej szkole jest nowa dziewczyna. Nie wiem, która to, ale przeprowadziła się tutaj z Włoch. Podobno Harry już ją przeleciał - ściszyła głos brunetka stojąca obok mnie.

Skarbie, wszystko słyszałam.

- Masz złe informacje - mruknęłam zdegustowana obgadywaniem mnie.

Kilka dziewczyn, które słuchały tej dziewczyny zwróciło się w moją stronę.

- Nie wiesz, jaka jest prawda, więc jak coś ci się nie podoba to zachowaj to dla siebie - odparła jakaś blondynka wypinając piersi.

Nie mam zamiaru się w to bawić.

- Ja jestem tą dziewczyną z Włoch - poprawiłam czarne dresy i czarną bokserkę, po czym opuściłam pomieszczenie.

Nie wiem co o tym myśleć. Kto jest tak głupi, że wymyśla niestworzone historie?

Powoli szłam w stronę sali gimnastycznej, dopóki nie zaczepiła mnie dziewczyna, która myślała, że mnie i Harrego łączy coś więcej, niż tylko wymiana zdań, które ciężko nazwać kulturalnymi.

- Przepraszam, że tak powiedziałam - wymamrotała cicho. - Wszyscy o tym mówią i ja...

- To, że inni tak mówią nie znaczy, że ty też musisz - uśmiechnęłam się pogodnie. - Zacznijmy od początku. Jestem Alice.

Wyciągnęłam do niej dłoń, którą szybko uścisnęła.

- Zoe. Zoe Fleo - zerknęła na mnie niepewnie.

- Miło poznać - zakończyłam uścisk.

Zaraz po tym pożegnałyśmy się, ponieważ Zoe chodzi do innej klasy i miała inne lekcje.

Było już po dzwonku, a ja nie wiedziałam, gdzie mam iść. Dziewczyn, z którymi miałam mieć teraz wf nie było na dużej sali, więc musiałam poświęcić kilka minut na znalezienie ich.

Odnalazłam nauczyciela od wychowania fizycznego wraz z częścią damskiej populacji szkoły na małej sali, gdzie intensywnie ćwiczyli na stepach.

- Przepraszam za spóźnienie! - krzyknęłam w progu, na co pan David spojrzał się na mnie urażony moimi słowami.

- Dziewięć minut spóźnienia! Nie wiem jakie panowały w twojej wcześniejszej szkole zasady, ale tu masz się dopasować do moich! - warknął. - Weź step.

Burknęłam pod nosem obraźliwe komentarze pod adres nauczyciela, po czym ruszyłam się, by spełnić jego rozkaz.

- Coś ci się nie podoba? - zapytał nie czekając na moją odpowiedź. - W tej chwili idziesz na boisko do pana Reid'a.

Stanęłam zaskoczona jego zachowaniem. W jednej chwili każe mi iść po step, a w drugiej mówi, żebym poszła na boisko. Czy z nim jest na pewno wszystko okay?

- W tej chwili! - wrzasnął, na co wszystkie dziewczyny, które ćwiczyły układ na plastiku wypadły z rytmu.

Wyszłam z sali oburzona zamykając z hukiem drzwi. Co ja takiego zrobiłam? Fakt, spóźniam się, ale to nie jest powód na darcie się na ucznia.

Opuściłam budynek szkoły tylnym wejściem  i udałam się w kierunku boiska. Całą drogę rzucałam pod nosem przekleństwa.

- Dzień dobry - przywitałam się kulturalnie, gdy zobaczyłam pana Reid'a stojącego przed trybunami. - Pan Morris mnie tu przysłał.

Spojrzał się na mnie zdziwiony, ale po kilku chwilach zrozumiał, dlaczego zaszczyciłam go swoją obecnością.

- Zaczekaj chwilę - użył gwizdka wiszącego na szyi, czym zatrzymał chłopców grających na boisku.

Spojrzałam się na twarze wszystkich, rozgrywających wspólny mecz. Był tam Harry oraz Louis.

Ze świstem wypuściłam nabrane wcześniej powietrze. Za jakie grzechy?


ILY ❤❤


Football > Harry ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz