Rozdział 24

6.3K 456 32
                                    

Po rozmowie z Harrym przez następne dwie godziny zastanawiałam się nad tym, co się dzisiaj wydarzyło.

Fakt, chłopak posunął się za daleko. Za to, co zrobił powinnam była go znienawidzić. Jednak miałam możliwość poznania go z dobrej strony, którą rzadko pokazywał. Wiedziałam, że w dzieciństwie dużo przeszedł i właśnie to ukształtowało go takim człowiekiem, jakim jest teraz. Nawet największy dupek ma uczucia, nikt nie jest robotem.

Postanowiłam wyjaśnić to na lunchu.  Wiedziałam, że Harry nie ugnie się przed tłumem, ale przynajmniej mnie wysłucha. Z takim zamiarem opuściłam salę od geografii i wraz z innymi uczniami udałam się na stołówkę. 

Zajęłam stolik, gdzie zazwyczaj siedziała cała paczka moich przyjaciół. 

- Gdzie jest Caroline? - zapytałam zastając przy blacie tylko chłopców.

- Ściągają te kartki - mruknął niezadowolony Jimmy. - Ja poddałbym się już dawno, biorąc pod uwagę, że tego cholerstwa tylko przybywa, a nie ubywa.

Położyłam torbę na ławkę i usiadłam obok niej.

- Nie chciałabyś się zemścić? - wyrwał się Oscar, kiedy między nami zapadła cisza. - Mam pomysł...

Natychmiast zaprzeczyłam i rozejrzałam się w celu znalezienia Harrego. Znajomą czuprynę wyłapałam przy stoliku, który znajdował się na podeście. Dostrzegłam, że Zayn wraz z Louisem wstali z ławki i żwawo przeszli przez stołówkę, by ją opuścić. Kiedy mijali stolik, przy którym siedziałam posłali mi wredne uśmiechy. Co oni kombinują?

Postanowiłam nie zwlekać i wstałam. Skierowałam się na podwyższenie. Kątem oka zauważyłam, że duża część osób w pomieszczeniu przygląda mi się z zainteresowaniem. Wzięłam głęboki wdech przed pokonaniem schodów.

- Drodzy uczniowie, zapisy u Hill są nadal aktualne! - zastygłam w miejscu, gdy usłyszałam znajome głosy w radiowęźle przerywane wybuchami śmiechu.

Podniosłam wzrok na szkolne gwiazdy, które chichotały. Harry rozejrzał się po sali w poszukiwaniu mojej osoby. Nie zobaczył mnie, przez co na jego twarz wpłynął grymas. Ostatecznie jego spojrzenie zderzyło się z moim.

Utrzymał ze mną kontakt wzrokowy i uśmiechnął się złośliwie. W jaki sposób mam mu to wszystko wytłumaczyć, skoro on robi wszystko, by do tego nie doszło?

Zacisnęłam dłonie w pięści i spiorunowałam go wzrokiem. Myślałam, że akcja z kartkami była jednorazowa. 

Usłyszałam głośne śmiechy w pomieszczeniu i pogwizdywanie. Odwróciłam się na pięcie i nie patrząc na boki podeszłam do stolika, przy którym zostawiłam torbę.

- Twój pomysł na zemstę jest nadal aktualny? - zapytałam cicho Oscara biorąc przedmiot w dłoń.

- Tak.

- Bądź z Jimmym za pięć minut pod szkołą - mruknęłam i z podniesioną głową opuściłam stołówkę.

Na korytarzu zastałam idących w moją stronę dwóch kolegów Stylesa, którzy stali, za obrażeniem mnie publicznie. 

- Jesteście skończonymi idiotami - powiedziałam mijając ich, na co się zatrzymali.

- Było się wychylać? - zaśmiał się mulat.

- Macie coś innego do roboty, niż tylko usługiwanie Harremu? - uniosłam brew zakładając ręce na piersi.

Spojrzeli się po sobie i prychnęli odchodząc bez słowa. 

Uśmiechnęłam się pod nosem i udałam się w miejsce, gdzie miałam się spotkać z moimi wspólnikami. Nie chciałam w to wszystko mieszać Caroline, ponieważ nie pozwoliłaby mi na to.

Football > Harry ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz