ROZDZIAŁ 12

4.8K 217 53
                                    


Jego oczy wywiercają w moim ciele wielgachna, czarną dziurę, a ja nie stawiam żadnych oporów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jego oczy wywiercają w moim ciele wielgachna, czarną dziurę, a ja nie stawiam żadnych oporów. Nie protestuje i jeszcze go nie morduje, co z jednej strony wydaje się być nie do zniesienia, zaś z drugiej napawa mnie ogromną dumą. Uśmiecha się domyślnie, następnie mierząc moje ciało swoim wzrokiem. Ścigam jego oczy, a kiedy nie wytrzymuje, postanawiam zwrócić mu uwagę.

- Zbyt długie niemruganie, wysusza oczy. Wiem co mówię - wskazuje na swoje binokle i sztucznie uśmiecham się w jego stronę. 

- Szukam Twojego drugiego oblicza - odpowiada nonszalancko się uśmiechając. Chowa swoje wielgachne łapska do kieszeni porteczek i spogląda na mnie wzrokiem, po którym zwykle się uruchamiam. Podjudzacz jeden ... Mrużę swoje oczy, starając się go przestraszyć i pozbyć, ale ten pajac nie rusza się nawet o centymetr. Wtedy uświadamiam sobie, że nie tylko ja nic nie widzę przez te okulary. Mężczyzna wydaje się być rozbawiony niczym artysta cyrkowy. Nie rozumiem jego zachowania, choć nieprzeciętnie staram się rozłożyć go na czynniki pierwsze.

- Och, czy to Cande ?! - krzyczę, wskazując palcem na tłum ludzi - koniecznie muszę wymienić się z nią ploteczkami ! - ekscytuje się, podnosząc dłonie do góry i mrużąc oczy. Łącze swoje palce i idiotycznie się się uśmiecham. 

Zanim ktoś okaże się na tyle odważny, by stanąć mi na drodze, szybko odchodzę. Przywołuje dłonią kelnera, a ten bez zbędnych pytań obniża swoją tace, co pozwala mi przechwycić wysoki kieliszek wypełniony bąbelkami. Przechylam szkło, wlewając kilka kropel płynu do swojego gardła. Gorzka ciecz nieprzyjemnie pali moje podniebienie, więc zanim pojawi się pierwszy odruch wymiotny, uważnie rozglądam się dookoła. Kiedy zauważam, że nikogo nie ma w zasięgu mojego wzroku, wypluwam płyn ponownie do kieliszka. Chlupie ustami, starając się zwalczyć okropny smak napoju, który powinien być afrodyzjakiem. 

Obrzydlistwo ...

Żwawym krokiem podchodzę do monstrualnej rośliny obok wejścia do ogrodu i odwracając się do niej plecami, uroczo uśmiecham się do ludzi, którzy generalnie w ogóle nie zwracają na mnie uwagi. No i rewelacja ... Przechylam kieliszek, wlewając syf do doniczki i niczym prawdziwa dama, kroczę w stronę swoich sióstr. 

- Większych skner nie spotkałam .. - staję obok Rosy i odkładam torebkę na koktajlowy stół - .. nie dój tych mydlin - wyrywam z jej dłoni kieliszek i odstawiam na stół obok - już wiadomo skąd mają tyle kapuchy. Oszczędzają na szampanie. Nawet nie chce myśleć, co tak naprawdę znajduje się w tym kielonie - wzdycham, grzebiąc w torebce w celu znalezienia swojego telefonu. 

- To co robisz jest po prostu niegrzeczne - Rosa nachyla się w moją stronę i szepcze, przez zaciśnięte zęby 

- Z kolei to co zrobili oni jest nieakceptowalne. Odebrali mi jedyną radość z tej pożal się Boże hulanki - w końcu udaje mi się znaleźć komórkę, którą szybko odblokowuje. 

Hated LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz