- Przez Ciebie, żaden z Twoich przydupasów, nie będzie traktował nas poważnie. Urządziłeś przedstawienie, obsadziłeś siebie i mnie w głównej roli i zrobiłeś nas przewspaniałych błaznów. Brawo. Z dnia na dzień coraz bardziej podtapiasz moją, przez lata wypracowaną renomę - tłumacze prawdziwie oburzona zachowaniem bruneta, podążając za nim w głąb apartamentu. I tylko na chwilę skupiam swoją uwagę, na panoramie Sycylii, która z tego miejsca zapiera dech w piersi - Twoje notowanie również piorunem spadają - dodaje po chwili, kiedy Nicolas przekracza próg pomieszczenia, w którym nie miałam jeszcze przyjemności gościć. Owe ostatnie słowa wypowiadam, mając głupią nadzieje, że ten debiutujący komik, zrozumie swój błąd.
- Byłoby łatwiej, gdybyś nie robiła wszystkiego, co przyjdzie Ci do głowy - mówi prześmiewczo, odkładając komórkę oraz dość solidnie wypchaną kapuchą sakiewkę na wielgachne, drewniane biurko. Wzrusza przy tym delikatnie ramionami i tylko na moment, z jeszcze większym uśmiechem niż na początku, na mnie spogląda.
Ten jego gest pozwala mi na chwilę przekierować swoje rozżalane myśli i w końcu zwracam uwagę na to gdzie się znajduje. Królestwo Nicolasa Navarette .. albo i nie. Gabinet, jak i reszta belwederu jest tajemniczy, mroczny i dokładnie spersonalizowany. Za biurkiem rozpościera się okno, sięgające od podłogi, po sam sufi, natomiast po obu jego stronach usytuowane są potężnych rozmiarów biblioteczki z książkami i szafkami. Tajemniczy..
Gdybym to robiła... Zresztą, dlaczego nagle mam zacząć gryźć się w jęzor? Nagle, ze zdwojoną siłą, uderzają we mnie słowa jakie kilka sekund temu, opuściły usta Nicolasa.
- Zapewniam Cię, że nie robię. Gdybym tak postępowała, już dawno byłbyś nieboszczykiem - mówię całkowicie pewna swoich słów, choć moja szwankująca pikawa, dość mocno się buntuje.
- Strasznie dużo z Tobą problemów - stwierdza właściciel brązowych tęczówek bardziej do siebie, niżeli do mnie, po czym rozsiada się wygodnie w swoim fotelu - Usiądź - proponuje, choć albo jestem przewrażliwiona, albo to brzmi jak kolejny rozkaz, który opuścił jego ponętne usta.
- Nie zwalaj wszystkiego na mnie! - uderzam dłońmi w blat biurka. Szczyt chamstwa! - Nie ja naważyłam tego piwa, choć to ja musze je żłopać. A mogłam być już gdzieś w pizdu daleko, ale oczywiście ty musiałeś się zjawić i wszystkie plany szlag jasno-nagły trafił! - wymachuje dłońmi, palcem wskazując na jego osobę. No ale mnie wnerwił, ciul jeden! -Jakbyś jeszcze tego nie zaobserwował, to istnieje jakieś zakłócenie na linii Nuria-Nicolas i to nie ja je wytwarzam! - wskazuje najpierw na siebie, następnie na niego i posyłam w jego stronę najbardziej nieszczery uśmiech na jaki mnie stać.
- Możesz się uspokoić? - Nicolas mruży swoje oczy i delikatnie przechyla czerep. Tak jakby zastanawiał się, czy jestem w ogóle w stanie to uczynić. No w tym momencie nie!
- Siła mojego zdenerwowania jest wprost proporcjonalna do twojego niegodziwego zachowania - informuje dobitnie, impulsywnie uderzając w blat biurka.
CZYTASZ
Hated Life
RomanceNuria to temperamentna dziewczyna, która swoim językiem potrafi zdziałać cuda i to nie tylko w kwestach łóżkowych. Zdeterminowana do tego, by nie zostać zdominowaną. Kiedy ojciec oznajmia jej i jej dwóm siostrom, że jedna z nich wyjdzie za mąż za N...