ROZDZIAŁ 55

1K 70 12
                                    

Chwytam jakieś szklane gówno leżące na moim biurku i ciskam nim w drzwi gabinetu, które kilka sekund temu z hukiem zamknęła Nuria

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chwytam jakieś szklane gówno leżące na moim biurku i ciskam nim w drzwi gabinetu, które kilka sekund temu z hukiem zamknęła Nuria. Siarczyście przeklinam pod nosem czując, że krew lada chwila rozsadzi mi żyły. Zaplatam obie dłonie na kości potylicznej i opuszczam głowę, machinalnie chodząc po pokoju. W tej sytuacji byłem bezradny. Byłem kurewsko bezradny jeśli chodziło o nią. A tego uczucia nienawidziłem najbardziej. Wszystko wskazywało na to, że za kilka dni rozpęta się tutaj piekło, a ja nie miałem argumentów, żeby je powstrzymać. Dzięki ojcu i nazwisku byłem capo, ale nie rządziłem w pełni totalitarnie. Mogłem wszystkich pozabijać, ale wtedy niemiałbym czym, a przede wszystkim kim kierować. Niestety w oczach moich współpracowników Nuria stała się wrogiem numer jeden naszego oddziału, a fakt, że była moją żoną tylko działał na jej niekorzyść. 

Moje życie było pieprzonym oceanem spokojnym zanim nie wpuściłem do niego piranii. Ona co prawda nie wpadła jeszcze w morderczy szał, ale zaczęła mocno kąsać i wszyscy widzieli ślady, które pozostawiała. 

Zadzieram głowę do góry ciągle przemierzając gabinet w te i z powrotem, starając się znaleźć rozwiązanie, które nie będzie wymagało jej wyjazdu. Nie znajduje. Mógłbym ją związać, zakneblować i zamknąć, żeby nic durniejszego od tego co już zrobiła, nie przyszło jej do głowy, ale nie było szansy żeby to przeczekać. Nie powinienem dawać jej tyle swobody. W tej  głowie rodzą się pomysły, które trzęsą całą mafią, a najgorsze jest to, że jej właścicielka nie zdaje sobie nawet z tego sprawy.

Spuszczam dłonie wzdłuż ciała i okrążając biurko, zajmuje miejsce w fotelu. Opieram plecy i głowę o zagłówek, zaplatając dłonie na brzuchu. Wyciągnę ją z tego gówna. A potem ustalę zasady i zmuszę ją, by ich przestrzegała. Będzie walczyła, z całą pewnością wytoczy najcięższe działa, może nawet stanie na rzęsach, ale tym razem przegra z kretesem. Powściągnie swój kłopotliwy język, zatrzyma szalenie biegnące myśli i usiądzie na dupie, więcej już nie rozrabiając. Jedna kobieta nie może ot tak zniszczyć oddziału, który istnieje od wieku. 

Diego miał rację, a ja o tym wiedziałem - musiałem działać i to natychmiast. 
Dopóki żyję będzie bezpieczna. Choć sam coraz częściej mam ochotę skręcić jej kark. Spoglądam na sufi zanim nie zamykam oczu starając się uspokoić walące w piersi serce. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Hated LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz