ROZDZIAŁ 41

1.6K 96 47
                                    

Wpadam w rozchylone ramiona Isabell, niemal powalając ją na podłogę, niczym ordynusa w klubie, w bandycką, wrześniową noc

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wpadam w rozchylone ramiona Isabell, niemal powalając ją na podłogę, niczym ordynusa w klubie, w bandycką, wrześniową noc. Swoją drogą, nigdy więcej tam nie pójdę... cóż z całą pewnością nie zostanę wpuszczona. I dobrze. Odrywam się od brunetki dopiero w chwili, kiedy desperacko zaczyna walczyć o oddech. W jej oczach widzę wdzięczność, kiedy dziarsko wachluje się dłonią. W tej samej chwili uświadamiam sobie, że jej wątła ręka nie jest w stanie wytworzyć takiego wiatru, więc szybko odwracam się w stronę drzwi wejściowych, które jak się spodziewałam są otwarte i co wcale nie wprawia mnie w zdziwienie, strzeżone przez wypożyczonego mi członka eskorty samego Nicolasa Navarette.

- Możecie spadać - informuje uprzejmie, starając się mówić ich językiem. Mam nadzieję, że facet załapię, że jego jakiekolwiek usługi nie są mile widziane, jednak wyraz jego gęby przeczy moim prawdopodobnie wyimaginowanym oczekiwaniom - To babski wieczór - dodaje, idąc w jego stronę, jednak zanim dopadam do drzwi, człowiek Nicolasa opuszcza pomieszczenie, a ja przekręcam zamek, zyskując pewność, że nikt nie wejdzie przez niesłyszany. Choć to oczywiście zależy od naszego upojenia alkoholowego, a plany i możliwości są wielkości byka, a nawet słonia.

Goryle wodza przestępczego plemienia włoskiego zapewne od małego są szkolenia, aby śpiewać wszystko niczym skowronki swojemu pryncypałowi. Chyba zapadłabym się pod ziemię, gdyby usłyszał co jest tematem naszego sympozjum, gdyż jestem przekonana, że w temacie jaki dzisiejszego wieczoru poruszę z Isabell, bez dwóch zdań, jesteśmy specjalistami z najwyższej półki cenowej, a on będzie centrum wszystkiego jak zawsze.

- Czyli to naprawdę coś poważnego ... Matko Boska co znowu zrobiłaś? - pyta przerażona. Ręce opadają jej wzdłuż ciała, a broda drga z nerwów - Nie pomogę ci zakopać zwłok, wiesz, że cierpię na tanatofobie Nuria - kłamię, chyba ... bo przecież nie miałam okazji tego jeszcze sprawdzić.

- Ja na gamofobie i jak widzisz wciąż trzymam się na nogach. Powłóczę nimi, ale jestem w tym samodzielna, więc tobie też nic nie będzie - żartuję, zmierzając w jej kierunku. I to rzeczywiście jest żart, patrząc na moje ostatnie poczynania i zbłąkane uczucia.

Nie zdawałam sobie sprawy jak brakuje mi mojego zastępu, dopóki nie zgniotłam jej ciała w swoich ramionach. Naturalnie Estebana brakuje mi znacznie mniej, odczuwalny jest brak jego obecności, lecz nie sposób nad nią labidzić. Po zatem Hiszpan wygląda jakby miał rozum mniejszy niż ptasi, a jednak potrafi zaskoczyć i zazwyczaj dopieprza się do mnie, co sprawia mu ogrom radości. Świadomie go nie zaprosiłam i wyzbyłam się wszelkich wyrzutów sumienia, których swoją drogą nie odczułam.

- Zatłukłaś Soffi prawda? Tak coś czułam, że to zrobisz. Potrafisz być naprawdę bezwzględna w obronie tego co twoje... Jezuu mam nadzieje, że ... - wyłączam się, pozwalając jej snuć domysły.

O niczym bardziej nie marze.. Mijam ją, zmierzając do kuchni, słysząc jak podąża za mną. Chwila... tego co moje? Mogłaby sobie to wziąć i pełznąc w pizdu daleko, ale zalazła mi cholera tak za skórę, że ani myślę się teraz wycofywać. Jej jad nie zadziałał na niego przez tyle lat, że powinnam czuć się pewna swojej pozycji, w istocie jednak nie jestem niczego pewna. Nawet swojej nienawiści względem tego faceta.

Hated LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz