ROZDZIAŁ 32

2.9K 132 48
                                    

Przyglądam się obrazowi nędzy i rozpaczy, który ubezpieczając ręką cepowatą czachę, próbuję poderwać się na równe nogi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przyglądam się obrazowi nędzy i rozpaczy, który ubezpieczając ręką cepowatą czachę, próbuję poderwać się na równe nogi. Po mojej prawicy, niczym zesłany z niebios  zjawia się , długo poszukiwany Alessio, z miną znerwicowanej Andreii, będącej kilka sekund przed napadem migreny. Zaraz za brunetem nadlatują wykidajłowie, dla odmiany wyglądający tak, jakby tyle co odkleili łby od poduszek, okrasili swoje cielska w czarne outfity i biegli tutaj na złamanie karku, co najmniej z Walencji, do której tak pragnę wrócić. Wykonują nazbyt dynamiczne ruchy, sprawiając, że w mojej głowie zaczyna wirować otoczenie. 

Esteban razem napastowaną niewiastą, spogląda na mnie jak na mordercę-ludożercę, przytykając przy tym dłoń do półrozwartych warg. Z kolei Alessio wygląda tak, jakby zastanawiał się nad tym, czy to na pewno ja jestem osobą, która potrzebuje pomocy, czy może jednak on. Cóż, będąc na jego miejscu, też bym się zastanawiała. Robota to mu się w rękach zdecydowanie nie pali. A jeśli już mowa o kończynach górnych, to jego prawa dłoń niebezpiecznie wędruje do kieszeni spodni, co oznacza tylko tyle, że niczym skowronek postanowił wyśpiewać wszystko swojemu prezesowi. 

- Musisz mnie tak jawnie sprzedawać? Masz od tego jakiś procent, dodatkowy nabojek w klamce, dłuższą o godzinę egzystencje? - dopytuje, dokładnie lustrując go swoim zniesmaczonym spojrzeniem - Nie jestem niczemu winna. Bo to, że ta menda wita się z podłogą, nie jest moja winą, jasne? Jestem czysta jak kryształ, gdybyś tutaj był, to byś o tym wiedział ..  - Właśnie! Uśmiecham się w jego stronę od ucha do ucha, dając mu do zrozumienia, że to nie ja zawaliłam sprawę, podczas gdy on delikatnie przygryza dolną wargę i na darmo, zastanawia się co zrobić. 

- Nicolas mnie zabije - wzdycha Alessio, wsuwając komórkę głębiej do kieszeni spodni. Kapitalnie.

Istnieje taka możliwość. 

- Ryzyko zawodowe - puszczam w jego stronę oczko. Niestety nie dane mi jest dłużej wpatrywać się w jego zlęknioną facjatę, gdyż wybrzmiewa siarczysta oblegana kierowana pod moim adresem. Lotem błyskawicy, odwracam swoją łepetynę w stronę skąd lecą nieprzychylne słowa i delikatnie, w grymasie bólu marszczę swoje czoło. Za szybko.

Szczyt chamstwa i prostactwa..

- Ty mała suko.. - ponownie przeskakuje wzrokiem pomiędzy ochroniarzem, a pulchnym gburem, stojącym przed moją gotową do walki, osobą. Alkohol dodaje mi od cholery odwagi. Jest źle do tego stopnia, że widzę, jak powalam go na łopatki i to jednym palcem. Jest bez szans. Tłum zapijaczonych gęb, wznosi za mnie toasty, a ja niesiona przez ich doping, dopiero się rozkręcam. Tak, właśnie tak to widzę. 

Jestem superwoman. 

- Nuria chodźmy stąd, to nie skończy się dla nas... - mruczy coś Lessio, ale puszczam to mimo uszu i całą swoją uwagę skupiam na obecnym tutaj chamie. 

Hated LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz