ROZDZIAŁ 45

1.7K 115 11
                                    

Zaciągam się zapachem jego cudownych perfum, które spisałam na straty i tkwiąc w jego silnych ramionach czuję, że w końcu wszystko jest na miejscu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaciągam się zapachem jego cudownych perfum, które spisałam na straty i tkwiąc w jego silnych ramionach czuję, że w końcu wszystko jest na miejscu. Chryste... tak nieziemsko pachnie. Uśmiecham się z głową wciąż wciśnięta między jego ramię, a szyję, kiedy składa delikatny pocałunek na moim ramieniu, po czym obejmuje mnie mocniej. Czuję zawstydzenie, w końcu jestem kobietą, która jeszcze kilka dni temu krzyczała, że nie pała do niego sympatią, tymczasem dziś dusi go w swoich ramionach. Dzięki Bogu z wzajemnością.  

- Powinniśmy ... - do moich uszu dociera stłumiony głos Diego. Następnie czuję jak jedna dłoń Nicolasa odrywa się od mojego ciała, tylko po ty, by po chwili znów wrócić na swoje miejsce. 

Ponownie zapada cisza, a ja boję się unieść głowę i otworzyć oczy. Tylko ciche szmery docierają do moich uszu, kiedy zdaje sobie sprawę z tego, że Nicolas się odwrócił i nim mam okazję odgadnąć co się dzieję, ze mną na rękach, stawia pierwsze kroki na schodach. 

Moje serce przyśpiesza z niepokoju i podniecenia, kiedy przekraczamy próg sypialni. Brunet znów na moment pozbawia mnie swojego dotyku, ale tylko po to, by za pomocą włącznika na ścianie, zaświecić obie lampki zawieszone nad nocnymi szafkami. Tym razem serce niemal wyskakuje mi z piersi. Nicolas zamyka drzwi i zatrzymuje się dokładnie pośrodku pokoju. Odrywam głowę od jego ramienia i mimowolnie spoglądam na łóżko, głośno i z trudem przełykając gulę w gardle. Jego obie dłonie opadają wzdłuż ciała, co w efekcie doprowadza do tego, że po chwili moje stopy dotykają podłogi. Niechętnie odrywam się od niego na dystans zaledwie kilku centymetrów i powoli unoszę swoja głowę, natrafiając na jego boskie spojrzenie. 

Wypala we mnie dziurę, przeszywa moją duszę na wskroś. W jego czekoladowych oczach mogę zobaczyć wszystkie emocję i każde uczucie. Patrzy na mnie z troską, strachem i czymś jeszcze, co sprawia, że nawet w tych łachmanach, z potarganymi włosami i brudną twarzą, czuję się jak najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widział. I wtedy gniew, poczucie winy i przerażenie, rozpętują burzę w jego oczach. Chwyta w dłonie mój policzek, obracając go w swoją stronę i marszczy czoło, z trudem przełykając ślinę, na co wskazują kości jego żuchwy. Delikatnie, opuszkiem kciuka gładzi zaczerwienione miejsce i dokładnie mi się przygląda. Świadczę słowem honoru, że nic mnie w tej chwili nie boli. Pewnie uśmiecham się wprost w jego twarz i dotykając jego ciężkiej ręki, odsuwam ją od swojego policzka. 

- Nic ci nie jest, prawda? - pyta, napiętym jak struna głosem, chłonąc moją twarz i całe ciało swoimi oczami.

- Nie, wprawdzie wyglądam jakby granat wybuchł mi przed japą, ale to tylko zasługa moich znikomych umiejętności radzenia sobie w grząskim i zachwaszczonym terenie - wzruszam ramionami, niechętnie spoglądając na dół swojej zabłoconej koszulki. Kiedy ponownie podnoszę głowę, on już się uśmiecha. Cholerne wróble latają w moim brzuchu, sprawiając, że czuję, jakbym unosiła się nad ziemią. Obydwoje wiemy czego teraz chcemy, tańczymy na granicy zatracenia i z całą pewnością cholernie siebie pragniemy. 

Hated LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz