47.

238 17 9
                                    

Przytuliłem swojego przyjaciela... nie mogłem zrozumieć jak kogoś kto po prostu został pokrzywdzony przez los można tak po prostu wyrzucić. Potraktować jak śmiecia.

Ja byłem lekko wilgotny natomiast Kirishima był zmoczony do suchej nitki.

- Posłuchaj, na górze jest łazienka. Idź się umyj bo się jeszcze przeziębisz.
- Dobrze.
- A i daj mi swoje ubrania... wysuszę ci je i dam ci coś suchego.
- W porządku...

Kirisima poszedł do łazienki a ja poszedłem dać mu coś od Mirio. A potem zapukałem do drzwi łazienki.

- Em... K-kirisima?! Mogę wejść? Mam ubrania.
- Tak... możesz. - powiedział nieco cicho.

Pociągnąłem za klamkę. Wszedłem. Jezus chyba umrę. Mieliśmy mleczną szybę w kabinie prysznicowej ale nadal widziałem dobrze zbudowane ciało młodego Alfy. Wziąłem mokre ubrania i zostawiłem mu suche ciuchy.

- Cz-cz-czy czegoś potrzebujesz? - zapytałem onieśmielony.
- Nie... ale dzięki że mnie wziąłeś pod dach. Jestem ci wdzięczny.
- N-nie ma sprawy. - odpowiedziałem i szybko się ulotniłem.

Zatrzasnąłem drzwi za sobą i ruszyłem do salonu... usiadłem na kanapie i czekałem. Kiedy Kirisima przyszedł cały czas miał zapłakane oczy.

- Proszę... usiądź.

Chłopak wykonał moją prośbę, oparł się o zagłówek i patrzył martwo w sufit.

- Co byś ty zrobił gdyby Mirio cię obrzucił? - zapytał nagle.
- N-nie wiem... ale biorąc pod uwagę to że raz już umarłem z tęsknoty... tym razem już nic by mi nie pomogło.

Nie wiem dlaczego ale postanowiłem przytulić Kirishimę a on z płaczem się we mnie wtulił. Kiedy się na mnie popatrzył zobaczyłem w jego oczach wielkie cierpienie. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło ale zbliżyłem nasze usta.

W ostatniej chwili chłopak mnie odepchnął a ja wróciłem do zmysłów.

- Boże przepraszam! Nie wiem co się ze mną dzieje - krzyknąłem przerażony.
- Myślałem że bezgranicznie kochasz Mirio? Tamaki... co się z tobą dzieje?
- ... A co się ma dziać?! Widzisz go tu gdzieś?! Nie ma go już kilka dni... z resztą wszyscy się gdzieś zawinęli. Nikogo nie ma! Jestem tylko ja i nasz syn...

Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy o naszych problemach... miło się było czasami wygadać, z tego co mnie dręczy...

Zasnęliśmy...

Obudził mnie dźwięk przekręcania klucza w drzwiach. Ospale podniosłem się z ciała Kirishimy. Słyszałem powolne kroki i po chwili zobaczyłem nad sobą Mirio który z jednej strony był wkurwiony jak nie wiem co a z drugiej zbierały mu się łzy w oczach.

Położyłem obojętnie palec na ustach na znak aby ten był cicho. Wstałem. okryłem młodego alfę kocem a potem poszedłem z Mirio na górę go sypialni.

- Możesz mi wytłumaczyć co tu robi ten szczyl?!
- Przygarnąłem go bo to mój przyjaciel a tobie nic do tego.
- Aha? Czyli z przyjacielem od tak sobie spaliście na kanapie a on miał na sobie MOJE ubrania?
- Był cały zmoknięty... nie chciałem żeby się przeziębił... a poza tym ma złamane serce...
- No i co z tego, pewnie sobie zasłużył.
- No jasne tylko wiesz on został odrzucony bo jest bezpłodny. Jego omega stwierdziła że jej się to "nie opłaca". Był dla niej tylko inwestycją, maszynką do zapładniania... jak ty byś się poczuł?
- P-przepraszam... nie miałem pojęcia że...

Przetrwało nam łkanie dziecka. Podszedłem do kołyski i wziąłem chłopca na ręce.

- Ćśśś... Kufuku nie płacz. Już spokojnie.
- Kofuku? Sam mu nadałeś imię?
- No wiesz przez tydzień bezczynnego nic nie robienia już nawet się zawlokłem do urzędu. Poza tym teraz się interesujesz? Lepiej powiedz gdzie ty kurwa byłeś przez cały czas?
- Czekaj... nie mówiłem ci że mnie nie będzie?
- No jakoś nie...
- Przepraszam... ale ja chcę po prostu jak najszybciej skończyć niespodzia...
- Co? Szykujesz niespodziankę?
- Em... no w zasadzie to już prawie skończyłem.

- Tamaki!? - usłyszeliśmy wołanie chłopaka z dołu.

- No więc w takim razie jedziemy.

- Kiriskima! - krzyknąłem w miarę cicho żeby nie przerazić dziecka.

Po chwili do pokoju wszedł chłopak.

- Kiri nie mam czasu wyjaśniać ale mógł byś go przypilnować?
- Pewnie.
- To fajnie, cześć! - krzyknąłem na odchodne i zaciągnąłem Mirio do samochodu.

...

No dzisiaj nie mam nic do powiedzenia. jedyne o czym mogę wspomnieć to żebyście postarali się czytać komentarze, czasami wspominam tam np. o maratonie który właśnie trawa a jedna osoba której odpisałam na komentarz wiedziała o nim z tego co pamiętam tak ze 3 dni przed więc polecam bo warto.

|Mirio x Tamaki| Nic Nie WartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz