38.

285 22 31
                                    

Wycelowałem karabin zza ramienia Kirishimy.

- Witaj Hado miło że przysz... o no proszę, widzę że mam gości.

Mężczyzna szyderczo się zaśmiał kopiąc w gołe plecy Tamakiego. Nie dałem rady. Wychyliłem się zza żywej skały i już chciałem udusić skurwiela jednak nagle wyciągnął pistolet. Usłyszałem strzał ale nie poczułem bólu. Zobaczyłem u swoich stóp Kirishimę z kulą na środku głowy.

Strzeliłem. Władowałem w niego cały magazynek...

Padł. Z jego ohydnego cielska zaczęła wypływać brunatna krew.

Upuściłem broń i kucnąłem przy Kirishimie.

- Wiesz następnym razem uprzedź zanim zrobisz coś głupiego.
- C-co? Jak ty.
- Utwardziłem się tylko milisekundę za późno i kula lekko mnie drasnęła ale będę żył ale ty powinieneś do niego iść. - Wskazał wzrokiem chłopak.

Podbiegłem do mojego nagiego, skatowanego omegi i odwróciłem go na plecy. Spojrzał na mnie i położył dłoń na swoim brzuchu.

- M-m-mirio?

Usłyszałem za sobą załadowanie pistoletu. Odwróciłem się i zobaczyłem Hado w kitlu z bronią w ręku.

Widziałem jednak że Kirishima jest gotowy aby ją obezwładnić.

- Mogłeś być mój... ale nieee, wybrałeś jego. Co ty w nim widziałeś? Eh w sumie teraz to i tak nie jest ważne skoro ja nie mogę cię mieć, to nikt nie będzie ej!

Czerwono włosy powalił dziewczynę i odebrał jej broń a chwilę później do pokoi dotarła policja. Funkcjonariusze zaczęli uwalniać inne osoby a ja zająłem się Tamakim. Wziąłem ciężarnego omegę na ręce zarzucając na niego moją czerwoną pelerynę.

Wsiadłem z nim do karetki. Tamaki był opatrywany dwie godziny, zostały mu zrobione badania, lekarze twierdzą ze Tamaki został zmutowany tylko w 1/4. Powiedzieli że teraz jego noc została rozwinięta a quirk nieco się zmieniło.

Otrzymaliśmy osobną salę. Leżałem na szpitalnym łóżku tuląc podpiętego do kroplówki omegę.

Dotknąłem jego brzucha, czułem pod skórą chłopaka delikatny ruch.

Lekarze mówią że sprawdzają czyje jest dziecko. Jeśli ojcem będzie ten potwór nie wiem czy Tamaki będzie w stanie wychowywać takie dziecko.

Chłopak zmienił się przez to pół roku, jego włosy stały się milsze w dotyku a skóra wyblakła przez brak światła. Jego sine wcześniej dłonie teraz zmieniły się na ciemno-bordowe. Tak samo jego stopy od kostek w dół. Chłopak był wychudzony i to cud że nie poronił.

Nagle usłyszałem że moja omega z delikatnym pomrukiwaniem powoli się budzi. Czułem na klatce zaciskające się chłodne dłonie omegi. Kiedy chłopak wreszcie podniósł głowę i na mnie spojrzał z oczu popłynęły mi strugi łez.

- Mirio? Co się stało?
- ... T-tamaki ja... nie wiem co mam powiedzieć... myślałem... że jestem gotowy żeby cię zobaczyć... po prostu cieszę się że jesteś.

Wypowiadałem wszystko nie składnie i bez sensu jednak Tamaki chyba mnie rozumiał.

- ... Co zrobisz z dzieckiem? - Zapytałem nie pewnie.
- Chcę je usunąć...
- Co? Ale nie wiemy czyje to dziecko, co jeśli ja jestem ojcem.
- ...Nie wiem...ja, ja sobie nie dam rady. Nie jestem już... człowiek...
- Nawet tak nie mów...
- Niestety to prawda... nie dam rady wrócić do bycia człowiekiem... teraz jestem potworem...
- Nawet jeśli tak uważasz... i tak będę cię kochał... ja też się zmieniłem... poświęciłem wielu ludzi aby cię odnaleźć. Do puki jesteśmy razem... będzie dobrze.
- ... A kiedy będą wyniki? - zapytał ze łzami.
- Ćśśś spokojnie, niedługo powinny być.
- A...a mama?
- Jest kilka sali dalej. Wszystko z nią dobrze.

- Dzień, dobry. - Powiedziała pielęgniarka wchodząc z jakimiś papierami. - Z tego co tu widzę dziecko jest zdrowe a ojcem jest Pan Togata.

Kamień spadł mi z serca. Tamaki natychmiast zapiszczał i wtulił się w mój tors.

- T-tamaki...

Nie miałem zielonego pojęcia czy Tamaki płacze ze szczęścia czy ze smutku.

Podniosłem lekko jego twarz... omega się uśmiechał.

...


D

zisiaj mam do was pytanie. Tylko pamiętajcie, musicie się zastanowić nad odpowiedzią. To WAŻNE.

Jak chcieli byście zostać przedstawieni w książce?

|Mirio x Tamaki| Nic Nie WartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz