2. "TY STUKNIĘTA KRETYNKO"

4.1K 83 57
                                    

     MELANIE

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

     MELANIE

     Spoglądam na swoje odbicie w lustrze i kręcę głową z zażenowania. Na ten jakże specjalny dzień ubrałam białą spódniczkę i rajstopy — kompletnie nie mój styl ubierania. Myślę chwilę o tej stylizacji, po czym dochodzę do wniosku, że należałoby się przebrać. Na zewnątrz niesamowicie wieje i wciąż trwa zima, a ja nie będę marznąć tylko po to, by wyglądać jak lalka. Zrzuciłam z siebie wszystko to, co przed chwilą wygrzebałam z walizki (tak, wciąż się nie rozpakowałam) i podeszłam do niej z powrotem.

Tym razem wybrałam coś, co znacznie bardziej pasowało do mojego charakteru.

Czarne skórzane spodnie, tego samego koloru obcisły sweter, a na to dłuższa katana w kratę. Nałożyłam też również wykonane ze skóry martensy, a głowę ukryłam pod czapką. Czuję się w ten sposób milion razy lepiej. Zmazałam palcem ryskę, której musiałam się nabawić podczas wykonywania makijażu i wyszłam z pokoju, zabierając ze sobą wypełniony książkami plecak. Na dole powitał mnie widok Roberta wsuwającego na siebie granatowy garnitur.

— Jak się zapatrujesz na pierwszy dzień w nowej szkole, Melanie?

Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią. Stres zżerał mnie od środka. Nie wiem nawet, czemu tak strasznie się tym przejmowałam. Jak już sobie starałam się wmawiać, to tylko szkoła. Zwykłe miejsce nauki. Nawet jeśli nie znajdę tam nikogo do rozmowy, nie będzie to ważne. I tak zostało mi już tylko rok i parę miesięcy do ukończenia edukacji. Swoją drogą niesamowicie szybko to minęło.

Pamiętam, jakby to było wczoraj moment, w którym po raz pierwszy wyruszyliśmy z rodzicami na zakupy szkolne. Byłam taka podekscytowana. To były czasy, w których nasza rodzina nie była jeszcze w rozsypce.

— Nie mam pojęcia. Boli mnie brzuch, chcę mi się wymiotować. Możesz mi obiecać, że jeśli przypadkowo narzygam na jakiegoś nauczyciela to znów zmienimy dla mnie szkołę? Nie wyobrażam sobie później tam chodzić — wzdrygnęłam się aż na to wyobrażenie, natomiast w moim ojcu wywołało ono wybuch śmiechu.

— Niestety nie możesz zmieniać szkoły po takich incydentach. Wkrótce zabrakłoby placówek w całych Stanach Zjednoczonych.

— Ej! Wcale nie! — oburzyłam się. To dziwne. Rozmawiamy w miarę normalnie. To dla nas nietypowe. Może faktycznie ta wyprowadzka do Atlanty będzie w stanie zmienić moje życie? Mam nadzieję.

— Dobra, jest siódma. Musimy już jechać, bo się spóźnisz. Wtedy na pewno nie zrobiłabyś dobrego wrażenia, szczególnie na nauczycielach.

— Racja. Chodźmy.

Po zajęciu miejsca w samochodzie, jak zawsze włożyłam do uszu słuchawki i pozwoliłam muzyce odciągnąć mnie choć częściowo od problemów.

     — Cholera jasna! Nie gadajcie, że to korek! — z zamyślenia wyrywa mnie poirytowany krzyk ojca.

CADENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz