6. "ZAPŁAĆ ZA GRZECHY"

2.1K 59 19
                                    

     CADEN

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

     CADEN

     Spoglądam w dół, widząc pod sobą całą masę migających świateł. Samochody niemal rozpływały się w moich oczach. Widzę wszystko jak zza silnej mgły. Słone łzy spływają po moich policzkach; przysłaniają mi oczy, przez co nie do końca widzę świat znajdujący się wokół mnie. Wychylam się lekko; choć z każdą chwilą coraz bardziej i bardziej. Chcę spaść, ale brakuje mi odwagi. Srogi jesienny wiatr atakuje moją twarz.

Rzucam spojrzenie na palce moich dłoni — są zupełnie sine z zimna. Od urodzenia miałem chłodniejsze ręce niż większość ludzi, jednak teraz niemalże odmarzały. Na sobie mam jedynie cienką czarną koszulkę i tego samego koloru dżinsową katanę. Tuż obok mnie znajdowała się otwarta, opróżniona już do połowy szklana butelka Jacka Danielsa.

Chwyciłem ją i ponownie wziąłem do ust niewielki łyk cieczy. Trunek wlał się wprost do mojego gardła, raniąc je. Odchrząkam cicho. To musi być śmieszny widok, prawda?

Zagubiony piętnastolatek z tą cholerną protezą zamiast prawdziwej nogi na dachu wieżowca z alkoholem i papierosem w ręce. Ciekawe, co ludzie by sobie pomyśleli. Chociaż czy tak naprawdę jestem w tej chwili zainteresowany zdaniem innych? Odpowiedź na to pytanie chyba każdy zna — nie. Mam to w bardzo głębokim poważaniu. 

Śmieję się; czuję jakbym zwariował. Naprawdę milion razy lepiej byłoby to wszystko skończyć w tym momencie. Rzucić się z tego durnego dachu i roztrzaskać na twardym betonie. Zasługuję na to. Doskonale o tym wiem. Jestem kretynem. Niszczę innym życia, wysysam z nich energię, męczę ich swoimi bezsensownymi problemami, a na końcu przeze mnie umierają.

To ja powinienem umierać. To ja grzeszę, to ja muszę zniknąć. Nikt inny. Ja. Przypominam sobie słowa mojego ojca, kilka miesięcy temu. Przypominam sobie jego wyraz twarzy, to, jak mocno napinała się jego szyja; przypominam sobie dokładny ton jego głosu z tamtej chwili. Był zniszczony.

I to ja go zniszczyłem. Doprowadziłem do jego zniszczenia. To nie była pierwsza osoba, którą w ten sposób załatwiłem.

"Zabiłeś ją, Caden! Ona przez ciebie nie żyje! Jesteś potworem, to ty powinieneś teraz leżeć w piachu!"

Zgadzam się z tymi słowami. Zgadzam się z absolutnie każdym z nich. To ja ją zabiłem. Nie istnieją na świecie słowa, które mogłyby opisać to, w jaki sposób aktualnie się czuję. Czy to rozpacz? Tak, ale nie do końca. Czy to żal? Tak, ale nie do końca. Czy to obawa? Owszem. Żal? Jak najbardziej. Jednak z drugiej strony czuję; tak namacalnie, dosłownie mogę to poczuć fizycznie; jakby coś rozrywało mnie od środka i wydostawało się na zewnątrz.

To potwór, który czyha w środku mojego organizmu. To moje prawdziwe ja. Jestem potworem. Krzywdzę innych.

"Jesteś potworem, to ty powinieneś teraz leżeć w piachu".

Znów wspominam te słowa i krzyczę. Krzyczę, zdzierając sobie gardło, a także przy tym pozwalam moim łzom zlatywać w dół, wirując w powietrzu i wreszcie znajdując swoje miejsce gdzieś na ziemi.

CADENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz