Właściwie sama nie wiem, co sprawiło, że tutaj przyjechałam. To miało być normalne czwartkowe popołudnie, nie miałam być w nastroju na wspominki i nostalgiczny humor. Nie planowałam tego. Nie odwiedzałam tego miejsca od ośmiu miesięcy, dokładnie od dnia, w którym wyjechała miłość mojego życia. Teraz już byłam tego pewna. Nigdy więcej nie spotkałam osoby, która wywoływałaby we mnie podobne odczucia. Nikt nie był taki, jak on.
Chociaż staraliśmy się utrzymać kontakt było to naprawdę trudne i wreszcie nie udało się nam. Nasza piękna miłość przeszła do przeszłości. Stała się historią; bolesnym elementem moich nastoletnich dni, do których czasem wracałam, kiedy miałam tak paskudny humor, jak dziś. Wtedy właśnie brało mnie na wspominanie miłości, która była płomienna, ale i tragiczna.
Gdyż prawdą było, że Caden Wood był dla mnie jak powietrze. Kiedy zaczynał znikać, ja zaczynałam się dusić. Kiedy pojawiał się przy mnie, byłam w stanie wziąć głęboki oddech. Tak, ten chłopak zdecydowanie był najlepszym, ale i najgorszym co mnie spotkało. Najgorszym, bo musiało to dobiec końca. Roztrzaskał moje serce dogłębnie i mimo że tego nie chciał, już nikogo nigdy nie dopuszczę do siebie tak blisko, jak niego.
A teraz stoję tutaj, podczas gdy listopadowy deszcz obmywa wspomnienia, jakie zawarte zostały na tym małym kawałku drewna. Na ławce, na której my również zostawiliśmy cząstkę siebie. Wpatrywałam się w niezliczone kolorowe kłódki i napisy. Nie miałam problemu ze znalezieniem tej naszej, czerwonej. Wyróżniało ją to, że na tle innych wciąż wyglądała na nową.
Czy inni też tak tutaj przychodzą i oddają się nostalgii? Przypominając sobie ludzi, za których kiedyś oddaliby życie?
To w tym miejscu zostaliśmy parą. Jakkolwiek idiotycznie by to nie brzmiało, ta konkretna ławka na terenie szpitala Piedmont miała dla mnie naprawdę ogromną wartość. Pamiętam słowa, które wtedy do mnie powiedział. Czy mogłabyś być moja? To był moment, w którym zakochałam się w nim po raz kolejny.
— Melanie.
Całe moje ciało sztywnieje, a oddech zamiera mi w ustach. Ten głos poznałabym wszędzie. Nie, to niemożliwe. Caden już tu nie wróci. Jest daleko stąd w Chicago.
— Melanie, czy mogłabyś być moja?
Odwracam się pełna obaw. Z rąk wypada mi kubek z kawą, którą trzymałam do tej pory. To nie jest sen, nie przesłyszało mi się.
On naprawdę tutaj jest.
Caden Wood stoi przede mną, uśmiechając się, a jego brązowe oczy błyszczą mimo paskudnej pogody.
— Tęskniłem za tobą.
CZYTASZ
CADEN
Teen Fiction"Pragnęłam go. Wszystkiego, co z nim związane. Jego demonów, zranionej duszy, jego ust na moim ciele. Ust, które paliły mnie, ściągając na mnie piekło, a jednocześnie dając mi ukojenie. Caden Wood przyciągał mnie absolutnie w każdym sensie i nie dam...