MELANIE
Stoję przed nim jak na szpilkach. Wraz z blondynem stoimy przy mojej szafce szkolnej, z tego miejsca mam idealny widok na rudowłosą opierającą się o ścianę po drugiej stronie sporego korytarza. Chciałabym, aby była jeszcze bliżej i pomogła mi, ale dobrze wiem, że to niemożliwe. To sprawa między mną a nim i to my musimy ją rozwiązać.
Choćbym nie wiem jak go unikała, czuję, że znalazłby mnie nawet w czarnej dziurze. Jedno jest pewne. Ten chłopak nie chce odpuścić, co tylko mnie dobija. Ja już nie mam wiele do powiedzenia. Uważam, że najlepszą opcją jest poddanie się z tą relacją, która spłonęła w tamten dzień.
W chwili, gdy ujrzałam jego złe oblicze coś we mnie pękło. Zaczęłam go od siebie odtrącać. Powoli znikał nawet z moich myśli, ale jak zawsze coś musiało pójść nie tak. Musiał sam mnie znaleźć, podejść. Jeśli mogłabym teraz otrzymać moc teleportacji, chyba nigdy nie skończyłabym dziękować niebiosom, przysięgam. Moja żądza ucieczki dosięga zenitu, kiedy Neil Rosewell otwiera swoje usta, z których wydostają się następujące słowa.
— Przemyślałem to wszystko.
Nie komentuję tego, pozwalam mu kontynuować, choć szczerze powiedziawszy nieszczególnie mam ochotę na słuchanie go. Wydaje się nieco zagubiony, jakby sam nie wiedział, co dokładnie chce mi przekazać. Obserwuję go uważnie, oceniam każdy, nawet najmniejszy, z jego ruchów i analizuję jego osobę. Pragnę go zrozumieć? W pewnym sensie tak. Chcę widzieć, czy jest szczery w swoich przemyśleniach, czy nie okłamuje mnie oraz samego siebie.
Czy ten chłopak naprawdę uważa, że nasza przyjaźń jeszcze może istnieć? Nie odzywał się do mnie przez tyle czasu po tamtym incydencie, a teraz podchodzi, jak gdyby nigdy nic i najprawdopodobniej chce prosić o wybaczenie. Śmieszne. Chociaż właściwie nawet mnie to nie bawi. Gdybym się teraz zaśmiała, podejrzewam, iż byłby to bardziej śmiech przez łzy. Jestem zmieszana moją własną postawą.
Czasami naprawdę siebie nie rozumiem. Kumuluje się we mnie zbyt wiele emocji, abym mogła je swobodnie opisać, zaklasyfikować do jakiejś konkretnej grupy. Dlatego nazywam to zmieszaniem.
— Przemyślałem to i chcę cię szczerze przeprosić, Melanie — patrzymy sobie głęboko w oczy, w oceanicznym błękicie jego tęczówek nie dostrzegam ani krzty kłamstwa, jednak coś z tyłu głowy podpowiada mi jedno.
"Nie ufaj mu". To moja intuicja, czy już do reszty postradałam rozum? To całkiem możliwe, jeśli mam być szczera. Choć zapewne to zwykła reakcja mojego organizmu na to, że zostałam już przez niego zawiedziona. Teraz jakby automatycznie mój umysł stara się bronić przed jego osobą, aby nie poczuć po raz kolejny tego samego ukłucia żalu, rozterki pomiędzy tym, co powinnam, a czego nie powinnam robić.
— Więc co? Czego ode mnie oczekujesz? Mamy się przyjaźnić, jak gdyby nigdy nic? — śmieję się sucho, i z powrotem krzyżuję ręce na klatce piersiowej. Nawet nie wiem, kiedy przestałam to robić — Mam wesoło się z tobą witać i udawać, że nie pamiętam, jak się zachowywałeś? Przykro mi, ale nie potrafię. A w sumie wiesz co? Wolę nie kłamać. Wce nie jest mi z tego powodu przykro, Neil.
CZYTASZ
CADEN
Teen Fiction"Pragnęłam go. Wszystkiego, co z nim związane. Jego demonów, zranionej duszy, jego ust na moim ciele. Ust, które paliły mnie, ściągając na mnie piekło, a jednocześnie dając mi ukojenie. Caden Wood przyciągał mnie absolutnie w każdym sensie i nie dam...