38. "RADOŚĆ?"

1K 25 2
                                    

       CADEN

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

       CADEN

     Przez cały ostatni tydzień w myślach rozgrywałem i przeżywałem tę chwilę setki, jeśli nie tysiące razy. Tak naprawdę jednak nie zdawałem sobie do tej pory sprawy, że nic nie mogło mnie na nią przygotować. Kiedy godzinę temu wybiegłem w pośpiechu z gabinetu doktora Yuna, przepełniało mnie stado sprzecznych emocji. Przerażenie, szczęście, rozgoryczenie mieszały się we mnie i wydawało mi się, że gdy przekroczę próg szpitala, który zdążyłem już znienawidzić w tym krótkim czasie, to wszystko zniknie jak za sprawą magicznej różdżki. 

Jak gdyby coś mogło przebić tę mydlaną bańkę, w której się znajdowałem w ciągu ostatnich dni. Tak się natomiast nie stało, a wszystkie te uczucia spotęgowały się w moim ciele jeszcze bardziej, sprawiając, że żołądek pozostawał okrutnie ściśnięty, tak, że jedyne na co miałem ochotę przed salą o numerze, który zdążył się wypalić w moim umyśle, to zwymiotowanie prosto pod siebie.

Na powitanie wyruszyła mi matka. Wyglądała okropnie, jej przemęczone z braku snu ramiona objęły moją twarz, gdy tylko podszedłem bliżej. Drżące dłonie chwyciły mnie i mimo swojej ogólnej wątłości i tego, jak wiele niższa ode mnie była, jej ucisk aż zabolał. Nie byłem pewien, czy w ogóle panowała nad swoją siłą. Jej oczy były przekrwione, a łzy nadal nie przestawały płynąć. Nie rozumiałem, co było tego przyczyną.

— Mamo — z trudem wypowiedziałem to jedno słowo, czując jak w gardle powstała mi nieprzyjemna gula, której zupełnie nie dało się przełknąć — Mówiłaś, że się obudził — chwytam za jej ramiona, odciągając jej lodowate ręce od siebie — dlaczego więc nie przestajesz płakać?

To wszystko było tak przytłaczające, nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Mama załamana płakała, jej nogi ugięły się i teraz siedziała skulona na podłodze tuż pod ścianą. Nie widziałem jej w takim stanie od tak długiego czasu, że niemal zapomniałem, że ona również nie radziła sobie wiele lepiej ode mnie, choć musiała się starać, aby nasza rodzina jakkolwiek mogła się pozbierać po stracie.

— Wejdź na salę — jej cichy, zduszony szept do reszty złamał mi serce. Nie spoglądała w moją stronę. Właściwie nie patrzyła nigdzie, jej wzrok był zupełnie pusty i nieobecny — Wejdź, ja już nie dam rady tego zrobić.

Kilka mocnych uderzeń serca później ruszyłem na stwardniałych jak drewno nogach do drzwi. Chwyciłem za klamkę i wszedłem do środka, zostawiając załamaną kobietę za sobą. Zajmę się nią za jakiś czas, najpierw musiałem wybadać sytuację i dowiedzieć się, co wprawiło ją w taki stan.

Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy był on. Kenny, mój ojciec. Mężczyzna siedział, a jego oczy były otwarte i wlepione w ścianę naprzeciwko. Drżącą dłonią zamknąłem za sobą drzwi. Po raz pierwszy od dawna przebywałem z nim tak blisko w jednym pokoju. W domu przeważnie schodziliśmy sobie nawzajem z drogi, jedynie czasem wodził za mną tym okropnym spojrzeniem, tak jakbym był najgorszym, co mu się w życiu przytrafiło. Serce biło mi głośno w piersi, a chęć na wymioty ani trochę nie zelżała, pomimo że wszystko wydawało się być w porządku. Rany na jego twarzy niemal zniknęły, pozostało kilka siniaków wokół oczu. Chyba było... okej.

CADENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz