MELANIE
Mojego zachowania nie da się wytłumaczyć w żaden sposób logicznie. Zaprzeczam sama sobie tym, co robię z Cadenem tego wieczoru. Łamię własne obietnice. Miałam się w tym nie zatracić, miałam się z nim tylko przyjaźnić. Ale czy to, co teraz przy nim czuję można dalej określić jako przyjaźń? Kiedy nasze palce splatają się ze sobą i kiedy czuję, jak jego mięśnie spinają się na mój dotyk... nie mogę wtedy odpuścić. Jakaś tajemnicza siła mi tego zabrania, a zresztą tak w głębi duszy czuję, że wcale tego nie chcę. Dlatego też płynę z wiatrem, bez reszty zatracając się w tym uczuciu i napawając się trwającą właśnie chwilą.
Ciągnę za jego dłoń i podbiegamy bliżej barierki, która ochrania nas od spadnięcia w przepaść, roztrzaskując się na setki małych kawałeczków. Wzdrygam się na samą myśl i tym, co mogło by się z nami wydarzyć, gdybyśmy przez przypadek spadli.
Nawet nie jestem pewna, czy w ogóle tam na dole, kiedy nasze ciała zderzałyby się z twardym chodnikiem, czulibyśmy coś. Wysokość z tego budynku od gruntu jest tak duża, że zapewne nie zorientowalibyśmy się, a już by nas nie było. Odrzucam od siebie te nieprzyjemne myśli i rozglądam się wokoło. Tu jest tak cudownie. Pięknie. Przed nami, gdzieś w oddali stoi cała masa budynków oddających kolorowe światła.
W większości bloków nadal palą się lampy, lecz w niektórych ludzie albo wskutek jakichś okoliczności poznikali, albo po prostu śpią (choć moim skromnym zdaniem jest jeszcze na to trochę za wcześnie). Z samego dołu dobiega do moich uszu głośne dudnienie — dźwięki muzyki zapewne z jakiegoś klubu czy baru, których w tej dzielnicy miasta zdecydowanie nikomu nie zabraknie. Jest ich pełno, co tylko dodaje temu miejscu tego magicznego imprezowego klimatu. Choć nie jestem i nigdy nie byłam imprezowiczką te zabawy po prostu same się proszą o dołączenie.
Wyglądają tak dobrze. Neony rozświetlające ściany, zapach alkoholi... Z jednej strony to nie mój świat, a z drugiej chciałabym zasmakować takiego życia. Chociaż raz. Odwracam głowę w stronę chłopaka i po raz kolejny tego wieczoru dostrzegam jego wzrok na mojej osobie. To mnie krępuje. Staram się wydawać taka jak zawsze i na jego zaczepki odpowiadać sarkastycznie jak zazwyczaj, kiedy tak w rzeczywistości mój organizm reaguje doprawdy dosadnie.
Czuję gorąc w całym ciele, gdy nasze oczy się spotykają, a on zaczyna błądzić jak gdyby rozmarzonym wzrokiem po mojej twarzy. Jego oczy wyglądają tak pięknie. W blasku lamp zmieszanych z gwiazdami jego brązowe oczy lśnią. Znowu. Znowu to robi. Czuję się dość... osaczona. Zbyt wiele emocji jak na jedną chwilę Jednak w jakiś sposób mi się to podoba. Pragnę więcej tego uczucia. Więcej. Znacznie więcej. W przypływie impulsu ściskam mocniej jego dłoń i zrzucam spojrzenie właśnie na nasze splecione ręce.
Caden praktycznie mnie nie dotyka swoimi palcami. Dlaczego? Nie chce tego? Więc ta cała atmosfera między nami tego wieczoru mi się ubzdurała? Niemożliwe. Gładzę kciukiem jego skórę, nie mogę się przed tym powstrzymać. Dokładnie badam jej fakturę. Jest całkiem chłodna i miejscami szorstka, choć i tak wydaje mi się bardzo miła w dotyku.
CZYTASZ
CADEN
Teen Fiction"Pragnęłam go. Wszystkiego, co z nim związane. Jego demonów, zranionej duszy, jego ust na moim ciele. Ust, które paliły mnie, ściągając na mnie piekło, a jednocześnie dając mi ukojenie. Caden Wood przyciągał mnie absolutnie w każdym sensie i nie dam...