31. "TEGO NIE ZWALCZYMY"

1.4K 41 16
                                    

      MELANIE

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

      MELANIE

     Powiew chłodnego wiatru niszczy doszczętnie moją już i tak zrujnowaną fryzurę, lecz to nie to skupia teraz całą moją uwagę. Obserwuję uważnie jak mimika chłopaka siedzącego tuż obok mnie zmienia się z każdej sekundy w coś innego: zaskoczenie, strach, wstyd, a nawet nutę smutku. Zawodu. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć, dlatego postanawiam po prostu zaczekać na odpowiedź. Tak długo, jak będzie to potrzebne. Przez chwilę po prostu wpatruję się w ostre rysy jego żuchwy, falujące na wietrze przydługie włosy, którym zdecydowanie przydałaby się kolejna wizyta u fryzjera oraz zaciśnięte w wąską linię usta. 

Te same, które ostatniej nocy całowały mnie z namiętnością, wprawiając w obłęd, teraz były wysuszone od wiatru i pocharatane zapewne od zbytniego ich męczenia. Zastanawia mnie, co go gryzie. Oraz dlaczego nie chce mi tego ujawnić.

To boli znacznie bardziej niż bym przypuszczała. Mam poczucie, jakby mi nie ufał, a to wszystko co na przestrzeni kilku miesięcy budowało się i rosło między nami z każdym dniem, zostało nagle wyburzone za sprawą tajemniczej, niedostrzegalnej gołym okiem siły.

— Wybacz. Nie chciałem, abyś odebrała to w ten sposób. Nie miało tak wyjść.

Te kilka słów wreszcie dociera do mnie.

Nie jestem w stanie nawet na nie odpowiedzieć, zbyt przytłoczona wszystkimi myślami, jakie bombardują mnie ze wszystkich stron. Znów siedzimy w ciszy, wsłuchując się w szum oceanu, pisk dzieci gdzieś wokół, biegających za stadem mew oraz gwar na molo. Otaczały nas całe masy spacerujących. Było ich tak wielu głównie przez podróżnych, w tym naszą szkołę. Co rusz przebiegała mi przed twarzą jakaś bardziej lub mniej znajoma twarz. 

Taka, którą kojarzyłam z zajęć, bądź po prostu mijałam ją na korytarzach. Nikt jednak nie interesował się naszą dwójką, co uznałam za prawdziwe błogosławieństwo. Żadnych szeptów, każdy był zajęty sobą i czubkiem własnego nosa. To było coś, co uwielbiałam. Kiedy nikt nie wtykał się w nieswoje sprawy.

— Ale tak wyszło.

Rzucam wreszcie, może trochę zbyt ostro niż planowałam. Gryzę się w język. Czuję na sobie jego spojrzenie, ale za bardzo boję się odwrócić. Nadal wbijam wzrok prosto przed siebie, nawet już się nie skupiając na widoku. Na pięknych, ciemnych falach wody wzburzanych przez wiatr. Na stadach ptaków wirujących na niebie. Po prostu odłączam się od rzeczywistości, ale przywołuje mnie do niej dotyk gorącej dłoni na mojej lodowatej twarzy.

Jego pewny ucisk zmusza mnie do popatrzenia prosto w tę twarz. Twarz oraz oczy wyrażające większą głębię niż ktokolwiek kiedykolwiek na mnie spojrzał. Zwątpienie, jak również smutek przedzierał się przez jego bursztynowe tęczówki, a ja nie mogłam oderwać od nich wzroku. Nie, kiedy patrzył na mnie w taki sposób.

— Nie chciałem ponownie obarczać cię moimi problemami, Mel — wzdycha, a gorące powietrze z jego ust drażni moją skórę — To moja walka, a nie twoja. Wystarczająco się poświęciłaś. Nie chcę wiecznie zrzucać mojego bagażu na ciebie, wiesz?

CADENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz