40. "WSZYSTKO, CO DOBRE"

1.3K 28 4
                                    

     

        MELANIE

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

        MELANIE

         Mówi się, że wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć. Wielokrotnie doświadczyłam potwierdzenia tych słów na własnej skórze. Nie chciałam jednak wierzyć, że nawet moja historia z Cadenem musiała wreszcie dobiec końca. Do tej pory uważałam, że to co nas spotkało było trwałe, zbudowane na przyjaźni i nigdy się nie wypali. A mimo to jakimś cudem pomyliłam się. I to jeszcze jak. Co więc robi nastolatka ze złamanym sercem? 

Przepłakuje cały dzień, prowadzi wielogodzinną rozmowę telefoniczną ze swoją przyjaciółką podczas której wylewa ostatki łez, a potem leży jak pozbawiona życia na łóżku, wgapiając się w sufit przez resztę nocy, aż wreszcie zasypia z wykończenia. Tak, to zdecydowanie byłam ja. Dokładnie przedwczoraj poszłam odwiedzić ojca Cadena w szpitalu, znów zająć się małym Alexem i przy okazji odciążyć nieco Ritę. Nie spodziewałam się jednak tego, co zastanę, kiedy już znajdę się w budynku. A było to najprawdziwsze piekło. 

Nadal nie do końca dochodził do mnie fakt, że już za dwie godziny pożegnam się z tym chłopakiem. Będę obserwować jak jego pociąg odjeżdża do odległego Chicago w stanie Illinois, zdecydowanie zbyt daleko od Atlanty niż mogłabym sobie tego życzyć. Niż oboje byśmy chcieli. A jednak była to moja dzisiejsza rzeczywistość.

Spojrzałam w lustro, a to, co w nim zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. Wyglądałam okropnie, jakby uszło ze mnie całe życie. Tak też się czułam. Ubrana byłam w nieco za duży czarny sweter, tego samego koloru skórzane spodnie i zwykłe trampki. Najgorzej natomiast prezentowała się moja twarz; zupełnie blada nie licząc brzydkich cieni pod oczami.

Usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili stanął w nich mój ojciec Robert. Dobrze wiedział, co się działo. Kiedy ostatnio wróciłam do domu cała we łzach chciał, abym wszystko mu natychmiast wytłumaczyła. Nie był zadowolony. Był wręcz rozgniewany, że jakiś — jak to określił — niezasługujący na mnie idiota, złamał mi serce. Ja dobrze wiedziałam, że to nie była wina Cadena. 

On, gdyby miał wybór, nigdy by mi tego nie zrobił. Znałam go. Jednak w sytuacji, w której znalazła się teraz jego rodzina, nie pozostawało mu wiele, jak tylko wyjechać wraz z nimi. I choć jemu to też łamało serce, nie mógł postąpić inaczej.

Myślę, że właśnie to w naszej historii było tak tragiczne. Żadne z nas nie chciało opuścić tego drugiego. Ale czas płynął nieubłaganie i nie było już odwrotu.

— Trzymasz się? — mężczyzna podszedł do mnie i przytulił do siebie. Kiedyś taka sytuacja wydawałaby mi się nie do pomyślenia, a jednak odkąd wynieśliśmy się z Nowego Jorku, znacznie polepszył nam się kontakt.

— Nie — głos mi się załamał — Staram się, ale to tak cholernie boli, tato. Ja nie chcę, żeby on wyjeżdżał.

— Wiem, dziecko. Pierwsze miłości zawsze tak samo mocno bolą — gładził moje włosy, ale nawet to nie pomagało. Myślałam tylko o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się w ramionach Cadena.

CADENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz