Untitled Part 15

6.4K 182 8
                                    

Rozdział 6

Obudziłam się w sobotę o świcie. A bardziej zerwałam się jak mały ptaszek z gałęzi wystraszony nagłym ruchem. To była bardzo męcząca noc, z nerwów prawie nie spałam. Zapadałam w letarg by po chwili zerwać się ze snu. Ciągły niepokój zalewał moje serce, aż tak bardzo się bałam. Przerażała mnie myśli o tym człowieku. Ze strachu nie mogłam oddychać, bolał mnie brzuch i kręciło mi się w głowie. Nie wiedziałam co mam robić, wstać czy bez ruchu przeleżeć cały dzień. Ukryć się przed światem pod ciepłą kołdrą i udawać cały dzień, że jestem gdzieś indziej, snuć jakieś historie. Może o tym, że jestem na przyjęciu i szarmancki,  uroczy pan zagaduje do mnie, albo prosi do tańca. Jednak zrobiłam coś innego wyskoczyłam z łóżka, nie mogłam pozwolić sobie na marzenia. Musiałam się mierzyć z życiem. Gdzie nie ma bajek, jest za to ciągła walka i dramat. Cały dzień snułam się po mieszkaniu jak cień człowieka.  Byłam  tym spotkaniem tak przerażona, że z nerwów miałam ściśnięty żołądek i nie mogłam nic jeść. Piłam kawę za kawą, o godzinie 14.00 była tak zdenerwowana, że zażyłam krople walerianowe. Wlałam kilkanaście kropel do wody i połknęłam. Zrobiłam się nagle senna i położyłam się na kanapie. Byłam zupełnie wyczerpana, powieki robił się coraz cięższe. Z ulgą je zamknęłam.

Nagle zerwałam się na równe nogi, w pokoju było zupełnie ciemno, a w okna gwałtownie uderzał deszcz.  Zrobiło mi się słabo, czyżbym zaspała. Złapałam komórkę i z przerażeniem odczytałam z niej godzinę. Była 18:55. Boże, miałam 45 minut na przygotowanie. Chyba jednak wzięłam za dużo tego lekarstwa . W sprinterskim tempie skoczyłam do łazienki i wzięłam tam błyskawiczny prysznic. Ogoliłam swoje ciało. Robiłam tysiąc rzeczy naraz, zaczęłam się wycierać, myć zęby, suszyć włosy. Ubrałam się w przysłany strój, buty, zarzuciłam skórzaną kurtkę. Harry chyba przewidział pogodę dając mi ją, bo do tej pory w mieście panowały straszne upały. Nagle usłyszałam w oddali huk i błysk gromu, rozpętała się letnia burza z przesileniami. Pobiegłam do komody z lustrem i zrobiłam makijaż oraz spryskałam się tymi niebagatelnie drogimi perfumami. Spojrzałam na komórkę kiedy wkładałam ją do mojej nowej torebki. Była 19:45, cholercia byłam już spóźniona. Wybiegłam zatrzaskują drzwi za sobą i szybko pokonałam schody w dół mojej trzypiętrowej kamienicy. Zdyszana wybiegłam na ulicę. Pod moim budynkiem czekała już zaparkowana czarna limuzyna. Z nieba lały się strugi deszczowych kropli, pomyślałam, że nawet niebo płacze nade mną, jest zachmurzone, smutne, zły omen. Kierowca ruszył do mnie z parasolem, przywitał mnie uprzejmie i otworzył drzwi samochodu.

-Dobry Wieczór Panno Waller, mam na imię Thomas będę pani kierowcą, proszę wsiąść do środka.

Wnętrze limuzyny, pachniało czymś egzotycznym, męskim. Zachłannie zaciągnęłam ten aromat do nosa, który podziałał na mnie dziwnym rozmarzeniem. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i rozkoszowałam się moją pierwszą jazdą takim luksusowym autem.

Ruszyliśmy, krople deszczu spływały z szyb i wybijały piękną melodie. Miasto żyło dźwiękami samochodów jadących po mokrej nawierzchni, rozpryskujących kałuże, które uderzały z hukiem o metal i szkło. Całe niebo nagle rozbłysło błyskawicami, głuchym echem grzmotów. Burza zbliżyła się do miasta i pokazywała swoją siłę i moc. Kocham taką pogodę, grę świateł i dźwięków. W tak oświetlonym mieście wygląda to pięknie, jakby zew natury zamknąć w szklanej kuli. Takie załamanie pogody nie jest dobrym znakiem na rozpoczynanie nowej znajomości. Cóż zrobić choroba Ingrid, zrobiła ze mnie strasznie, przesądną osobę, więc odpukuje szybko w drewniane ozdobniki drzwi.  Zamykam oczy i blokuję wszystkie dźwięki z zewnątrz, wdycham ostry zapach burzy, zaciskam ramiona w geście obronnym. Muszę się przygotować na to spotkanie. Zbyt szybko kończy się podróż i docieramy pod wieżowiec, zagłębiając  się w podziemnym garażu. Drzwi się otwierają i jestem zmuszona opuścić moją bezpieczną przystań, moje schronienie.

Antidotum - # 1 ZniewolonaWhere stories live. Discover now