Untitled Part 26

3.9K 140 10
                                    

Rozdział 17

Uchyliłam powieki, w które uderzyły mnie promienie słoneczne, wzdrygnęłam się i szybko zasłoniłam je dłonią. Poczułam, że coś jest nie tak, inaczej. Gdzie ja byłam? Otworzyłam spanikowana oczy. Rozglądałam się zdezorientowana. Odkryłam, że jestem w sypialni, ale nie mojej. Ściany były tu niebieskie, a meble białe. Za wszelka cenę chciałam sobie przypomnieć, jak się tu  dostałam, co się stało. Głowa mi lekko pulsowała. Wracały do mnie skrawki wydarzeń z wczoraj. Przyjęcie, jazda limuzyną, piknik na plaży i dużo wina, kilka kieliszków. A co było dalej, jak skończył się mój wieczór. Dosłownie miałam czarną dziurę. Pamiętam jak opadały mi ze zmęczenia powieki i chyba zasnęłam, ale co było dalej, czemu nie jestem w swojej sypialni. Poniosłam się z łóżka i ruszyłam do okien.
Wychodziły one na dwie strony pokoju. Uderzył mnie widok, plaży pokrytej piaskiem, trawą, ocean, molo i trzy zacumowane łodzie różnej wielkości. Jeden to był ogromny jacht, a pozostałe to dwie łodzie motorowe. Spojrzałam w dal, z okna rozpościerał się widok na bezkresny ocean. Żadnych w koło budynków, wieżowców, ulic, samochodów. Widoki były piękne i zapierały dech w piersiach. Teraz zupełnie nie wiedziałam gdzie byłam.

Wyszłam z pokoju szukając łazienki. Tam zarzuceniu szlafroka i umyłam twarz w zimnej wodzie.  Ruszyłam w dół schodami poszukując Harrego. Odkryłam jego osobę w kuchni. Stał w samych luźnie zawieszonych spodenkach, które pokazywały jego wyrzeźbione jak w marmurze mięśnie brzucha, piersi i ramion. Słońce odbijało się od jego wytatuowanego ciała,  czarnego atramentu. Wzory były takie zawiłe i miałam wrażenie, że te dziwaczne symbole coś oznaczają. Był taki przystojny i dobrze zbudowany jak posąg. Sam Michał Anioł nie mógł by go stworzyć piękniejszym. Był prototypem doskonałym w każdym skrawku swojego ciała, aż zawstydzona byłam swoich własnych ud, brzucha. 

Od zawsze byłam lekko zaokrąglona i miałam kawałek niezłego tyłka. Nie byłam chuderlakiem, smukłą jak modelka. Tylko  normalną osobą o kobiecych kształtach. Kiedy na niego patrzyłam zawsze mnie to uderzało. Co ten perfekcyjny, bogaty facet ze mną robił.  Patrzyłam jak opierał się o blat kuchenny i wlewał na rozgrzaną patelnie ciasto na omleta. Odwrócił  się słysząc moje kroki i promiennie uśmiechnął.  Zmniejszył ogień pod patelnią i przywołał mnie do siebie skinieniem palca.

Podeszłam do niego jak kazał.

- Dzień dobry moja najpiękniejsza. Mówiąc to pocałował mnie w usta.

Był to głęboki, ale powolny  i zmysłowy pocałunek. Nawet nie wiem jak znalazłam się na blacie. Szybko mnie uniósł na niego i przyciągnął do siebie. Wszedł między moje uda dociskając się do mnie,  nie przestawał mnie całować, pieścił moje plecy. Oderwał usta od nich, by zjechać na moją szyję. Pisnęłam.

Było to tak miłe uczucie i wrażliwe miejsce. Rozwiązał mój szlafrok i go rozchylił. Jego oczy zaczęły pochłaniać moje nagie ciało. Jego usta zjechały na moje piersi. Pieścił moje sutki, lekko je pogryzał, obejmował swoimi wielkim dłońmi. Pchnął mnie na blat, podniósł nogi i odnalazł moje wytęsknione jego ust centrum. Zaczął mnie tam pieścić. Robił to tak umiejętnie, że cała drżałam. Jego entuzjazm i technika były cudowne, więc szybko posłały mnie z krzykiem do spełnienia. 

Oderwał swoją twarz od moich ud, złapał mocno moje ramiona i przyciągnął mnie do namiętnego pocałunku. Poczułam na języku swoje soki, zapach mojej cipki. Było to trochę dziwne siebie tak kosztować i chyba trochę niemoralne, ale tak mnie trzymał i pieścił językiem, zębami, że przestałam to analizować i zatraciła się w odczuciach. Jego rąk i mocnego umięśnionego ciała, jego piersi bez koszulki dociśniętej do mojej, jego pobudzonego twardego fiuta, który dumnie stał w jego spodenkach i pocierał nim o moją szczelinkę. Przerwał tą namiętność, odsunął się ode mnie i zsadził mnie z wyspy. 

Antidotum - # 1 ZniewolonaWhere stories live. Discover now