Untitled Part 21

4K 152 5
                                    

Rozdział 12

Wczoraj poszliśmy spać wcześnie, więc obudziłam się o świcie. Kiedy otworzyłam oczy, Harry spał obok mnie taki spokojny i zarazem przystojny. Trzymał mnie mocno w swoich objęciach. Chciałam iść do łazienki. Wyplątywałam się z jego uścisku, ale on mnie przyciągnął do siebie. Obudził się i otworzył swoje lazury.

-Co robisz kochanie , leż jeszcze. -Wymruczał.

-Muszę do łazienki. -Odpowiedziałam.

Puścił mnie, a kiedy wróciłam, już był ubrany w szlafrok.

-Chodź pójdziemy poćwiczyć, pani ze SPA nakazała ci większą aktywność fizyczną.

Zapisałem cię także na plates trzy razy w tygodniu, od przyszłego tygodnia zaczynasz treningi. Dziś pobiegasz na bieżni, ja też poćwiczę z tobą. Po wysiłku wzięliśmy prysznic, gdzie Harry namiętnie uprawiał ze mną seks, przyciskając mnie do kafelek. Mieliśmy już rutynę, zdrowe pożywne śniadanie, potem ubieranie mnie przez niego. Harry powiedział, że dziś wziął wolne i razem pojedziemy do szpitala, przyjęłam to z ulgą. Bałam się czy będę mogła ją zobaczyć przed operacją. Byłam bardzo zdenerwowana, a Harry swoją seksualność rozpraszał mnie, zajmował, może i dobrze. Dziś ubrał nas na luzie, mnie w spodnie i błękitną koszulkę , a siebie wystroił bardzo podobnie w te same kolory. W jeansach i niebieskim T-shircie wyglądał obłędnie, jak sportowiec. Kiedy się poruszał z pod materiału ukazywały się napięte mięśnie klatki, brzucha, a spodnie opinały i pokazywały boski tyłeczek. Nie było kobiety w szpitalu, która nie gapiłaby się na niego, dosłownie pożerały go wzrokiem. A on trzymał mnie w objęciach i prowadził do siostry. W ogóle nie zaszczycając żadnej najmniejszym spojrzeniem. Ich spojrzenia były zazdrosne, wrogie w stosunku do mnie. Wdzięczyły się, kołysały biodrami i uśmiechały. Byłam zadowolona z zachowania Harrego. Nie był podrywaczem, mimo, że był czasami zaborczym i intensywnym dupkiem. Zachowywał się w moim towarzystwie z szacunkiem i poświęcał mi całą swoją uwagę. Bardzo mi się to podobało. Było to przyjemne mimo innych jego wad, zaczęłam się do niego przywiązywać. 

Do operacji zostało trzy godziny i były całe moje. Harry powiedział, że zostanie w bufecie i będzie pracował online, a jak Ingrid trafi na blok, mam przyjść do niego. Miała wreszcie czas dla Ingrid i trochę wolności.

Ingrid czytała swoją ulubioną książkę, "Sto lat samotności" Gabriela Garcia Marqueza. Zastąpiłam ją i czytałam jej prawie przez te trzy godziny, wybór lektury chyba nie był najlepszy. Czytając to miałam ściśnięte gardło. Ona twierdziła, że ta książka zawsze ją pociesza, więc mimo smutku czytam kartka za kartką. Nie mogłam z nią rozmawiać o normalnych i błahych rzeczach, za bardzo się denerwowałam i martwiłam. Było mi wygodnie zatracić się w lekturze, za bardzo dziś bałam się utraty wszystkiego. Lektura zawsze pomaga. Wolałabym przeczytać "Ptaśka" albo "Spóźnionych Kochanków". Jestem po lekturze tych dzieł zawsze w lepszym humorze. Może autor ma rację. "Człowiek nie należy do żadnej ziemi, póki nie ma w niej nikogo ze swych zmarłych". "Nie umiera się wtedy, kiedy trzeba, ale kiedy można to zrobić". "Zgodnie ze swą naturą mężczyzna gardzi głodem po zaspokojeniu apetytu".

Kiedy ją zabrali na blok operacyjny, od razu zaczęłam odliczać minuty do jej powrotu. Poszłam do bufetu i z radością przyjęłam objęcia Harrego. Nie wiem jak znosiłam tą samotność i operacje Ingrid rok temu. W towarzystwie było mi łatwiej. Harry wmusił we mnie obiad. Wszystko smakowało ja trawa. Po zaspokojeniu potrzeb ciała spojrzał na mnie wymownie, po czym podał mi kilka gazet i tablet. 

Antidotum - # 1 ZniewolonaWhere stories live. Discover now