Rozdział 10
Złapał mnie za rękę i podniósł, okrył nasze nagie ciała szlafrokiem.
-Chodź zjemy śniadanie jestem strasznie głodny. – Mówiąc to zmierzył mnie zaborczym wzrokiem.
W jadalni czekał na nas zastawiony stół. Panna Evans podała śniadanie, tym razem razowe tosty, jajka, szynkę z drobiu, pomidory z cykorią i octem balsamicznym oraz sok z warzyw. Patrzyłam na to z lekką irytacją, a gdzie naleśniki polane syropem i czekoladą. To było kiedyś moje ulubione śniadanie, albo chrupki pieczony bekon i kiełbaski, oraz pieczarka podawana z fasola w sosie pomidorowym. Była głodna jak wilk, więc zjadłam wszystko ze smakiem. Harry śledził moje usta i uśmiechał się widząc z moje obżarstwo. < Palant >
Bałam się z nim zacząć rozmowę, ale musiałam, to przecież moja siostra, a dla niej, nie boje się zacząć wojny nawet ze złym Harrym.
- Przepraszam Panie Hargrove, ale mam pytanie, to znaczy prośbę. – Kiedy milczał mówiłam dalej. Mogę dziś odwiedzić moja siostrę w szpitalu ? Ona w środę ma operację, chce się zobaczyć z jej lekarzem. Ma mieć robione dziś CT i nowe badania. –Patrzył na mnie z nieodgadnioną miną. W końcu odpowiedział.
- Dzisiaj mam inne plany związane z tobą.
<Te słowa uderzyły we mnie niczym siarczysty policzek >
- Proszę –błagałam, muszę ją zobaczyć, ona będzie się martwić, że nie przyszłam do niej. Codziennie ja odwiedzam po pracy, jestem u niej zawsze o 18.00.
- Powiedziałem nie, czego nie zrozumiałaś? –Krzyknął wściekle, wzdrygnęłam się na ton jego słów. Mam wycofać pieniądze na operacie, tego chcesz?
-Nie, przepraszam, rozumiem, ale ona, może zgłosić moje zaginięcie, wypisać się ze szpitala. Będzie mnie szukać. W prawdzie nie byłam u niej cały weekend. –Musiałam mu przemówić do rozsądku, ugłaskać go, nie chciałam, żeby coś przeszkodziło w operacji. Czasami Ingrid była nieobliczalna jeśli chodzi o moje bezpieczeństwo.
- Dobrze. – Ucieszyłam się, a później padły te słowa. Wyślemy jej kwiaty, możesz przy mnie napisać do niej liścik. – Och, byłam strasznie rozczarowana.
Przyniósł mała kopertę z tak samą małą kartką. Na niej mogło się zmieścić tylko kilka słów. Podał mi w moim kierunku drogie pióro. – Chciałam pisać coś od serca, ale on zaczął dyktować list.
Droga Ingrid.
Wysyłam Ci kwiaty, gdyż nie mogę cię dziś odwiedzić.
Mam ważne spotkanie i wyjazd z Panem McLenem i jego szefem.
Ściskam i całuję Fraya.
Brzmiał jak całkiem nie ja, popłynęły mi łzy. Tak bardzo za nią tęskniłam, do operacji zostało niecałe trzy dni. A jeśli mi nie pozwoli się z nią zobaczyć. Może przecież nie przeżyć operacji, różne rzeczy zdarzają się na sali operacyjnej. Muszę korzystać z ostatnich chwil. Do tej pory nie opuściłam, ani jednego dnia, żeby nie być u niej choć na chwilę. A teraz nie byłam u niej cały weekend i dziś też nie mogłam. W sobotę nie poszłam, bo nie chciałam żeby mnie widziała w takich nerwach, jakie miałam przed spotkaniem z nim. Mogłaby się domyśleć, że coś jest nie tak, a ma już dość własnych zmartwień. Teraz tego żałowałam. Mogłam rozsądniej korzystać z ostatnich dni wolności. Wykorzystać na spotkania z Ingrid, nie pracować i tak mi zabronił chodzić do biblioteki. Łzy coraz bardziej płynęły z moich oczu, powstrzymywałam szloch, wiedziałam co płacz wyzwalał w Harrym, złość.
YOU ARE READING
Antidotum - # 1 Zniewolona
RomanceMam na imię Freya i jestem seksualną niewolnicą, pewnie myślicie, że zostałam porwana, pobita, zmuszona do tego, ale nie taka jest prawda, dobrowolnie się temu poddałam, wybrałam taką drogę. Zapewne jesteście zdegustowani moją postawą, ale czasami w...