Untitled Part 19

5.9K 230 29
                                    

Rozdział 10

Złapał mnie za rękę i podniósł, okrył nasze nagie ciała szlafrokiem.

-Chodź zjemy śniadanie jestem strasznie głodny. – Mówiąc to zmierzył mnie zaborczym wzrokiem.

W jadalni czekał na nas zastawiony stół. Panna Evans podała śniadanie, tym razem razowe tosty, jajka, szynkę z drobiu, pomidory z cykorią i octem balsamicznym oraz sok z warzyw. Patrzyłam na to z lekką irytacją, a gdzie naleśniki polane syropem i czekoladą. To było kiedyś  moje ulubione śniadanie, albo chrupki pieczony bekon i kiełbaski, oraz pieczarka podawana z fasola w sosie pomidorowym. Była głodna jak wilk, więc zjadłam wszystko ze smakiem. Harry śledził moje usta i uśmiechał się widząc z moje obżarstwo. < Palant >

Bałam się z nim zacząć rozmowę, ale musiałam, to przecież moja siostra, a dla niej, nie boje się zacząć wojny nawet ze złym Harrym.

- Przepraszam Panie Hargrove, ale mam pytanie, to znaczy prośbę. – Kiedy milczał mówiłam dalej. Mogę dziś odwiedzić moja siostrę w szpitalu ? Ona w środę ma operację, chce się zobaczyć z jej lekarzem. Ma mieć robione dziś CT i nowe badania. –Patrzył na mnie z nieodgadnioną miną. W końcu odpowiedział.

- Dzisiaj mam inne plany związane z tobą.

<Te słowa uderzyły we mnie niczym siarczysty policzek >

- Proszę –błagałam, muszę ją zobaczyć, ona będzie się martwić, że nie przyszłam do niej. Codziennie ja odwiedzam po pracy, jestem u niej zawsze o 18.00.

- Powiedziałem nie, czego nie zrozumiałaś? –Krzyknął wściekle, wzdrygnęłam się na ton jego słów. Mam wycofać pieniądze na operacie, tego chcesz?

-Nie, przepraszam, rozumiem, ale ona, może zgłosić moje zaginięcie, wypisać się ze szpitala. Będzie mnie szukać. W prawdzie nie byłam u niej cały weekend. –Musiałam mu przemówić do rozsądku, ugłaskać go, nie chciałam, żeby coś przeszkodziło w operacji. Czasami Ingrid była nieobliczalna jeśli chodzi o moje bezpieczeństwo.

- Dobrze. – Ucieszyłam się, a później padły te słowa. Wyślemy jej kwiaty, możesz przy mnie napisać do niej liścik. – Och, byłam strasznie rozczarowana.

Przyniósł mała kopertę z tak samą małą kartką. Na niej mogło się zmieścić tylko kilka słów. Podał mi w moim kierunku drogie pióro. – Chciałam pisać coś od serca, ale on zaczął dyktować list.

Droga Ingrid.

Wysyłam Ci kwiaty, gdyż nie mogę cię dziś odwiedzić.

Mam ważne spotkanie i wyjazd z Panem McLenem i jego szefem.

Ściskam i całuję Fraya.

Brzmiał jak całkiem nie ja, popłynęły mi łzy. Tak bardzo za nią tęskniłam, do operacji zostało niecałe trzy dni. A jeśli mi nie pozwoli się z nią zobaczyć. Może przecież nie przeżyć operacji, różne rzeczy zdarzają się na sali operacyjnej. Muszę korzystać z ostatnich chwil. Do tej pory nie opuściłam, ani jednego dnia, żeby nie być u niej choć na chwilę. A teraz nie byłam u niej cały weekend i dziś też nie mogłam. W sobotę nie poszłam, bo nie chciałam żeby mnie widziała w takich nerwach,  jakie miałam przed spotkaniem z nim. Mogłaby się domyśleć, że coś jest nie tak, a ma już dość własnych zmartwień. Teraz tego żałowałam. Mogłam rozsądniej korzystać z ostatnich dni wolności. Wykorzystać na spotkania z Ingrid, nie pracować i tak mi zabronił chodzić do biblioteki. Łzy coraz bardziej płynęły z moich oczu, powstrzymywałam szloch, wiedziałam co płacz wyzwalał w Harrym, złość.

Antidotum - # 1 ZniewolonaWhere stories live. Discover now