Rozdział 28
Zmierzam w kierunku parkingu samochodowego i zanurzam się we wnętrzu białego Suva, miękkość skóry mnie otula, a zapach nowości dodaje bezpieczeństwa. Marco siada za kierownicą, szyba miedzy nami jest opuszczona, więc w taki sposób stale ma mnie na oku.
-Gdzie jedziemy dalej, Pani Waller ? – Zapytał.
-Zabierz mnie do centrum. – Odpowiadam.
-Dobrze. – Zgadza się bez protestu. Jedziemy w ciszy, prawie u celu znowu do mnie mówi.
-Jakie ma pani plany jest 16:45, o 19:30 mamy być w mieszkaniu. – Przypomina, jakbym nie
wiedziała, że mój czas jest ograniczony. Psuje mi całą zabawę.
-Plany…..mam ochotę pospacerować po ulicach, parku, odwiedzić księgarnie i bibliotekę.
Czy akceptujesz je ? – Mówię sarkastycznie, on mnie irytuje.
-Tak. – Ma czelność odpowiedzieć i dawać pozwolenie, dupek.
-Cieszę się. – Syczę.
Widzę jak napina mięśnie barków i zaciska mocniej kierownicę, no proszę działamy sobie
podobnie na nerwy. Chyba i on nie lubi roli niańki i kierowcy jakiejś zarozumiałej laski. I dobrze, przynajmniej jest jakaś równowaga, on nie może mnie chyba uderzyć jak Harry,
a na pewno nie wchodzi w grę związanie i pieprzenie do nieprzytomności. –Fuj. Freya o czym ty myślisz. Atmosfera w aucie robi się tak gęsta, że można ją kroić nożem, z ulgą przyjmuję postój i szybko opuszczam jego wnętrze.
Ruszam z zadowoloną miną w miasto w cale nie przejmuję się Marco za sobą, albo nadąży albo nie. Przez chwile wpada mi do głowy złośliwa myśl, jakie byłoby to zabawne mu uciec, rozpłynąć się w tłumie. Widzę kątem oka, że z trudem i on się przebija przez las ludzi, nawet z jego posturą.
Myślę, że jestem od niego zwinniejsza, uśmiecham się i jeszcze bardziej przyśpieszam, szybko skręcam do znanej mi tu kawiarni za rogiem. Kiedy jestem w środku ktoś łapie mnie naglę za bark, dość mocno i mnie przekręca.
Spotykam wściekłą minę, Marco i jego zimne oczy.
-Jeszcze raz zrobisz coś podobnego, a pojedziemy do domu i już szybko z niego nie
wyjdziesz. – Grozi.
-Co zrobię ? – Udaję głupią.
-Dobrze wiesz. – Mówiąc to ściska mocniej mój bark i ramie.
-Nie wiem o czym mówisz, zobaczyłam kawiarnie i zapragnęłam kawy. Puść mnie, robisz
scenę. Chyba nie chcesz, żeby ktoś zrobił zdjęcie i wrzucił do sieci ? –Kiedy to mówię
puszcza mnie, a ja pocieram bolące miejsce, co za palant.
-A więc kupuj. –Lekko mnie popycha w kierunku lady, dżentelmen. Zamawiam największą jaką mają kawę z lodami i syropem miętowym, oraz trzy muffinki z jagodami. Siadam na jednym z wysokich krzeseł ustawionych przy wysokim blacie przy ścianie i pożeram dwoma gryzami pierwszą z nich popijając kawą, która spływa mi lodowatą stróżką do gardła. Nie można tego inaczej opisać rozkosz, niebo. Z drugą robię to co z poprzednią i wstaje, nie chce marnować czasu siedząc, ruszam na spacer z czarnym napojem.
YOU ARE READING
Antidotum - # 1 Zniewolona
RomanceMam na imię Freya i jestem seksualną niewolnicą, pewnie myślicie, że zostałam porwana, pobita, zmuszona do tego, ale nie taka jest prawda, dobrowolnie się temu poddałam, wybrałam taką drogę. Zapewne jesteście zdegustowani moją postawą, ale czasami w...