Untitled Part 20

4.9K 151 3
                                    

Rozdział 11

Obudziłam się z twardego snu, ale nie miałam ochoty jeszcze wyrywać się z tego miłego stanu zawieszenia, leżałam więc zamkniętymi powiekami. Przez chwile trwałam w świecie pół snu, docierały do mnie promienie słoneczne, wrażenie miękkiej poduszki, kołdry. Leżałam tak i miałam  nieodparte wrażeniem, że ktoś mnie obserwuję. Otworzyłam więc oczy, zobaczyłam Harego leżącego na boku z głową oparta na łokciu. Jego twarz zwrócona była w moja stronę, wpatrywał się we mnie intensywnie. Chyba zaspałam, zawsze budziłam się pierwsza, zaskoczył mnie. Jego oczy w tym świetle i w tej perspektywie były koloru mchu, tak odurzające, a zarazem nierealne, bajkowo piękne i przerażające.

-Dzień dobry kochanie. – Powiedział do mnie po czym pocałował moje  usta, nos i czoło. Tyle czułości wsączyło się pod moją skórę, aż coś zakuło mnie w serce. Do niedawna byłam samotną wyspą, oddaloną od ludzi na tysiące mil. Po śmierci rodziców, wybrałam zatracenie w lekturze, ograniczając dostęp do mojego fikcyjnego świata. Jeśli nikogo nie było w koło mnie, nie musiałam się bać, że stracę tą osobę. Bałam się, że moje rozdarte serce nie wytrzyma kolejnej dawki rozpaczy. Myliłam się, byłam na skraju rozpaczy o Ingrid, a moje serce nadal pompowało krew, nie pękło i nie zatrzymało się. Moje życie toczyło się dalej, co było straszne. Czy można coś takiego ponownie przetrwać i wieść normalne życie, wyjść z tego nieuszkodzonym. Jak miliony ludzi na świecie godzi się codziennie ze śmiercią bliskich. Chodzi później do pracy, robi zakupy. Czy tak łatwo jest zapomnieć, pogodzić się z utrata ukochanej osoby. Czy to ja jestem taka felerna, że na samą myśl o tym, że mam dalej żyć bez niej w moim świecie, nie mogę oddychać.

-Dzień dobry. –Odwzajemniłam niepewnie uśmiech do niego.

Jego dłonie pogłaskały mnie po plecach, piersiach, brzuchu.

-Uwielbiam dotyk twojej skóry, jest taka miękka jak płatki róży. – Szeptał mi do ucha, gdy całował moją szyję. Chodź wstajemy, jest już późno tak pięknie spałaś, że nie chciałam cię budzić.

Wstaliśmy. Harry otulił mnie w szlafrok i zabrał do jadalni.

Dziś były bułki z ziarnami, tuńczyk, łosoś, pasta rybna oraz surowe warzywa, pomidor, ogórek, papryka, sałata, herbata i sok z czerwonych pomarańczy.

Uwielbiam gorącą herbatę z cytryną, ale z dwoma łyżeczkami cukru. Niestety musiałam wypić gorzką. Zjadłam wszystko, za co dostałam uśmiech. Czyżby myślał, że jestem obżartuchem, a tak nazwał mnie przecież wielorybem. Zabrał mnie pod prysznic i ubrał w obcisłe granatowe spodnie w kant, białą bluzkę w niebieskie i zielone kwiaty oraz czerwone szpilki. Zrobiłam makijaż, a Harry powiedział, żebym związała włosy w koński ogon. Usiadłam w salonie, gdy na niego czekałam. Po chwili przyszedł Harry ubrany w grafitowy garnitur i siadł koło mnie. Złapał moją dłoń i zacisnął w swoich rękach, przeszył mnie dreszcz.

-Kochanie bardzo jestem zadowolony z twojego wczorajszego zachowania na spotkaniu biznesowym więc, będę taki miły i pozwolę Ci zobaczyć się dzisiaj z siostrą.

-Naprawdę, dziękuję kiedy mogę do niej jechać. – Wydyszałam.

-Pojedziemy o 17.00.

-Chcesz ze mną jechać? – Zapytałam z paniką.

-Tak, poczekam na ciebie na korytarzu.

-Bardzo dziękuję, a jakie masz plany na cały dzień ?

Antidotum - # 1 ZniewolonaWhere stories live. Discover now