Rozdział 14
Mój świat rozpadł się kolejny raz. Coś mrocznego zakradło się do mojej duszy. Pokój opuścili lekarze. A ja zostałam z nimi sama. Nienawiść płynęła od nich i wypełniała przestrzeń. Sprawiła, że trudno było normalnie oddychać. Po tym co usłyszałam, nie miałam siły na nic, nie byłam w stanie łagodzić ich wzajemnej niechęci. Ingrid milczała jak zaklęta. W końcu Harry zarządził powrót do domu.
-Ingrid, naprawdę się cieszę, że Twoja operacja się udała i czujesz się jak na tą okoliczność dobrze. Odpoczywaj i nabieraj sił. My mamy z Freyą kilka ważnych spotkań w pracy, więc nie wiem kiedy cię ponownie tu odwiedzi. –Powiedział to do niej opanowanym, obojętnym tonem, a w jego głosie była ukryta groźba skierowana w stronę Ingrid.
Jego słowa wycinały kolejną dziurę w moim sercu. Stało się to czego się bałam najbardziej, odcinał mnie od siostry. Tak twardo ją o tym zawiadamiał. Widziałam po jej minie zaciętość, a potem panikę, że może była za ostra, obraziła go. Wszak był miły, kupił jej kwiaty, sprowadził lekarzy i najprawdopodobniej on za wszystko płacił.
Zgaszona całkowicie żegnała się ze mną, to był straszne z oczu zaczęły płynąć mi łzy.
-Przepraszam, zdrowiej, wierzę w ciebie , musisz walczyć, mam tylko ciebie, kocham cię, odwiedzę cię jak będę mogła, już tęsknie. – Załamanym głosem szeptałam jej to do ucha Gładziłam ją po plecach, policzku, całowałam w usta i czoło. Zachowywałam się surrealistycznie, jakby to było moje ostatnie z nią pożegnanie. Nie chciałam jej puścić, zostawić tu samej.
-Chodź musimy już iść. – Harry mi nakazał. Złapał mnie mocno za ramie i odciągnął od niej. Przycisnął mnie do swojego boku i zaczął wyprowadzać z sali.
-Do widzenia. – Powiedział na odchodne i wymaszerował ze mną.
Na korytarzu moje łzy zaczęły lał się ze mnie ciągłym ciurkiem, szlochałam.
-Nie płacz, uspokój się. – Wysyczał mi do ucha i zaciągnął mnie do łazienki. Był wściekł, nie widziałam go w takim stanie jeszcze nigdy. Nawet kiedy mnie policzkował był spokojniejszy.
-Masz 15 minut, żeby się uspokoić, albo koniec z naszą umową, będziesz bankrutem zamkniętym w więzieniu z martwą siostrą. – Zachłysnęłam się powietrzem i miałam trudności z oddychaniem. Moja wizja pociemniała i bałam się, że upadnę.
-Wychodzę nie będę patrzył na twoja panikę i zachowanie mięczaka, weź się w garść. –
Krzyknął i zatrzasnął za sobą drzwi.
Nie bacząc na brud zjechałam po ścianie i objęłam swoje kolana. Kołysałam się w tył i przód. Zaczęłam głęboko oddychać. Chciałam się trochę uspokoić, wyłączyć wszystko wokół siebie. Każde uczucie, które teraz uderzało we mnie z podwojoną siłą. Po chwili mogłam już normalnie oddychać. Wstałam i wytarłam oczy, nos, opłukałam twarz lodowatą woda i wklepałam w czerwone policzki i nos dużo podkładu. Kiedy wyglądałam znośnie, umyłam ręce i wyszłam na korytarz.
Gdzie z twardą miną czekał on. Mój oprawca, a ja jak baranek z pochyloną głową szłam na rzeź. Kiedy zerknęłam na niego zobaczyłam, jak bardzo był zirytowany i zły. Już nic do mnie nie mówił. Złapał tylko moja dłoń w żelazny i bolesny uścisk. Po czym poprowadził mnie do samochodu. Siedział koło mnie cały napięty. Jak przez mgłę słyszałam, że przez całą drogę odwoływał swoje spotkania.
YOU ARE READING
Antidotum - # 1 Zniewolona
RomanceMam na imię Freya i jestem seksualną niewolnicą, pewnie myślicie, że zostałam porwana, pobita, zmuszona do tego, ale nie taka jest prawda, dobrowolnie się temu poddałam, wybrałam taką drogę. Zapewne jesteście zdegustowani moją postawą, ale czasami w...