Untitled Part 30

3K 136 16
                                    


Rozdział 21



Obudziłam się z poczuciem dziwnej pustki, przesunęłam rękami po kołdrze szukając ciała Harrego. Wszak byłam przyzwyczajona do budzenia się w ochronnym kokonie jego ramion, które broniły, uspokajały, dawały ukojenie. Moje dłonie natrafiły na zimną samotną poduszkę. Otworzyłam oczy i napotkałam jasny snop światła wdzierający się do pokoju. Na zegarku wskazówki pokazywały godzinę 11:30. Najwidoczniej spałam jak kamień po wczorajszych ekscesach. 

A gdzie był Harry, dlaczego mnie nie obudził ?


Wstałam szybko, bo chciałam się idealnie zachowywać. Chciałam odwiedzić moją Ingrid. A po tej nocy nie wiedziałam w jakim nastroju będzie Harry.

Czy nadal był na mnie zły?


Zbiegłam w szlafroku na dół. Rozejrzałam się po domu, jadalnia była pusta. Zaczęłam poszukiwanie, zobaczyła go siedzącego w gabinecie przez uchylone lekko drzwi. Słyszałam jego głos, prowadził z kimś cichą rozmowę. Nie mogłam jednak dosłyszeć jego słów. Nie wiedziałam czy wejść do środka, czy czekać aż  wyjdzie do mnie. Nie miałam pojęcia czy mogę zakłócać jego prywatność, rozmowę, a nie chciałam poczuć kolejnej dawki jego złości, którą ofiarowywał mi z taką łatwością i zadowoleniem. 


Miał w sobie jakąś mroczną stronę, coś z  sadysty, cieszyło go moje cierpienie, dyskomfort, 

ból i strach. Postanowiłam jednak nie zakłócać jego pracy i nie wychodzić nieproszona do jego jaskini. 


Tak, nasza relacja nie była normalna, a ja stąpałam w koło niego jak po cienkim lodzie, który  w każdej chwili mógł pęknąć i mnie pochłonąć w swoich lodowatych głębiach. 


Wróciłam do jadalni i nalałam sobie z przygotowanego dzbanka kawy. Czekało też na stole na mnie śniadanie. Zjadłam dwie kanapki z kremowym serkiem, sałatkę z tuńczyka i warzyw. Moje myśli błądziły. Zastanawiałam się dlaczego Harry nie szykował się do powrotu do miasta. Mieliśmy być tu tylko przez weekend. Czyżbym i dziś nie mogła zobaczyć się z siostrą?


Może nastąpiła zmiana planów i również dziś nie zamierzał wracać do mieszkania. Nie znosiłam tej niepewności w jakiej mnie zostawiał, braku informacji z jego strony. Utrzymywał mnie w stałym napięciu, nigdy nie uspokajał mnie wiedzą i nie zdradzał mi swoich planów. Łatwiej jest się do czegoś przystosować jeśli wiesz co cię czeka przez kilka dni, a nawet godzin do przodu, ale on nie chciał mi niczego ułatwiać. Dawał mi ostrą szkołę i niekończące się wyzwania. 


Było to dziwne i okropne z jego strony. Od dzieciństwa rodzice pozwalali mi decydować co mogę robić. Byłam panią samej siebie. Decydowałam co czytać, jak zapełniać swój czas. Obowiązkowa była tylko szkoła i nauka, ale jak kochałam te zajęcia, byłam kujonem, idealną uczennicą. Więc miałam całkowity luz od rodziców. Do tej pory sama kierowałam swoim życiem. Nagle zostało mi to odebrane, nie decydowałam nawet o najdrobniejszych rzeczach jak jedzenie, ubranie, a co mówić o tym jak spędzać mój czas, gdzie i z kim.


Przerażała mnie ta perspektywa, on się znęcał nade mną odcinając mnie od jedynej bliskiej mi osoby. Dbanie o Ingrid, na nawet zwykłe trzymanie ją za rękę, uspokajało mnie jak prozak. Nawiedzały mnie straszne myśli, gdy jej nie widywałam – a jeśli nigdy jej już nie zobaczę, umrze w samotności. Do tej pory jej twarz dawała mi pozytywnego kopa do działania. Wiary, że mogę przenosić razem z nią góry, miałam nadzieje na zwycięstwo. Teraz byłam zdołowana, znerwicowana i zlękniona.

Antidotum - # 1 ZniewolonaWhere stories live. Discover now