Untitled Part 39

2.7K 106 2
                                    

Rozdział 29


Leżąc wtulona w poduszkę, słyszę kroki na korytarzu. Dziś wiem, że to Panna Evans, idzie mnie budzić, ale nie mam ochoty jeszcze otwierać oczu. Więc leże udaje, że śpię i czekałam na nią, jej koścista dłoń zaciska się na moim ramieniu i lekko nim potrząsa. Niechętnie uchylam powieki i patrzę na jej pochylona ku mnie twarz, aby dać jej znać, że już nie śpię.


-Dzień dobry. Czas wstawać. – Zwraca się do mnie.

-Dzień dobry, już wstaję. – Odpowiadam zaspanym głosem. Czuję jakby wcale dzień nie był takim jak ona twierdzi, po spaniu kilku godzin, dobry to dla mnie bardzo dalekie słowo, aby go opisać.


Mam ochotę jeszcze chwile poleżeć, ale Panna Dyktator, nadal stoi i czeka, aż się podniosę z łóżka. Czuję jakby moja głowa ważyła tonę, ulgą jest trzymanie jej na poduszce, uniesienie jej to taki ciężki wybór, graniczący z bólem. Perspektywą jest cieplutka kołdra i miękkie łóżko, a poddanie się jej woli, wiąże się z morderczym treningiem oraz krzykiem instruktorki- faszystki.


Wiem, nie mam wyboru i wstaję. Czuję w każdym mięśniu wczorajszy wysiłek, przeszywa mnie ból w brzuchu, udach i pośladkach jak tylko unoszę się do pozycji siedzącej. Na usta wkrada mi się grymas niezadowolenia. Dziwnie się pochylając próbuje wstać ostrożnie, aby złagodzić bolesne szpile wbijające się we mnie z każdym ruchem . Dostaję jeszcze pełne drwin spojrzenie od gosposi. Jak na pomoc domową jest za dumna i wyniosła jak dla mnie. Nigdy bym kogoś takiego nie zatrudniła.


Muszę pomóc mięśniom, więc biorę bardzo, bardzo gorący prysznic i włączam najmocniejszy program w deszczownicy. Strumień i ciśnienie wody masuje i powoduj przyjemny ból. Boże, ale mam straszne zakwasy, nawet nie chcę wyobrażać sobie ćwiczenia w tym stanie. To jakiś koszmar.


Opuszczam wbrew sobie miłe zacisze, kończę poranną toaletę i całkiem zdesperowana zaglądam do apteczki, znajduje tabletki przeciwbólowe i biorę dwie o maksymalnej sile.



Myślę, że ta kobieta nadawałaby się do musztry, dałam mi dziś taką przeprawę, że chwilami płynęły mi łzy. Twierdziła, że najlepszym sposobem na zakwasy jest je rozćwiczyć. Zwariowała ?


Dla mnie odpowiednim sposobem jest leżenie i odpoczywanie, aż znikną, najwyżej masaż. Ona trafia właśnie na moja listę, a mam ich wiele, na każdą okazje i dla różnych typów ludzi. Ją umieszczam dla osób niezrównoważonych i szalonych, a także do osób sadystycznych i lubiących krzywdzić, zagadnijcie jakie ma tam towarzystwo, kto jest jeszcze na niej zapisany.


Ledwie doczołguje się do sypialni po zjedzeniu śniadania. Postanawiam przespać się z trzy godzinki, a kto mi zabroni. Ingrid musi poczekać, nie mam siły, ani nie mogę się pokazać w takim zdewastowanym stanie, bo kiedy bym się wlekła do jej łóżka zgięta w pół, na pewno by to zauważyła. Od razu wzięłaby mnie w krzyżowy ogień, co mi jest, a ja bym musiała odpowiedzieć. Znowu by coś mówiła na Harrego i myślała o nim źle, że mnie zmusza, albo że ja czuję się niepewnie i żeby mu się podobać katuje się ćwiczeniami. Nie chcę tego słuchać. Pojadę do niej przed godziną 14.00. Zjem obiad, pogadam, a o 18.00 mam wizytę u jej lekarza. Nie mam dziś innych planów. Moje życie stało się monotonne, bardziej niż przed spotkaniem Harrego. Dziś nawet nie mam siły myśleć o ucieczce od mojego strażnika.

Antidotum - # 1 ZniewolonaWhere stories live. Discover now