Moje rany były już zabandarzowane, gdy siedziałam przy nieprzytomnym Luffy'm. Przez noc nie zmrużyłam nawet oka, ale później nieco ochłonęłam, lecz w mojej głowie nadal szalało tornado myśli. Już dawno postanowiłam że już nie będę płakać, chciałam być silna, chciałam wszystko trzymać w sobie i nie pokazywać słabości, a już wogóle pośród nieznajomych. Nie miałam pojęcia co mam teraz ze sobą zrobić. Mogłabym płynąć dalej z Luffy'm, ale nie jestem tego pewna. On ma w końcu swoją załogę, chociaż rozdzieloną i to jego własną przygoda. Wiedziałam z pewnością, że by mnie przyjął, ale czułam, że muszę trochę pobyć sama i szukać własnego celu.
Westchnęłam wstając z krzesła i wyszłam na zewnątrz. Łódź była już zacumowana przy Amazon Lily, ale mężczyźni nie mieli wstępu dalej niż przy brzegu. I już wiem czemu Hancock pomogła Luffy'iemu. Zakochała się w nim. Absurd. Zimna kobieta, która zamienia mężczyzn w kamień swoją urodą, zakochała się w głupiutkim piraciku z wielkimi marzeniami. A tu jeszcze śmieszniejsza sytuacja, na Luffy'iego za nic nie działają kobiece uroki, w tym jej.
Wyszłam na swierze powietrze od razu wzdychając. Rozejrzałam się po otoczeniu i podeszłam do Trafalgara biorąc z jego ręki wino, które pił i sama upiłam, siadając obok niego. Na moje czyny rzucił mi zirytowane spojrzenie, ale nic nie powiedział. Tak więc sączyłam napój dalej. Po chwili podeszła do nas blond włosa dziewczyna.
-Czy Luffy już się obudził? - zapytała.
-Nie. - odpowiedziałam krótko.
-To czy się obudzi zależy od tego, czy będzie miał chęci do życia. - dodał Law.
-Oh rozumiem. Opiekujcie się nim. - odpowiedziała. - Tak wogóle to ciebie wcześniej nie widziałam. Kim jesteś? - zwróciła się w moją stronę.
-Powiedzmy, że jestem jego siostrą.
Pokiwała głową, a po chwili poszła za resztą kobiet.
-Niemożliwe, że jesteś siostrą tego głupka. Zachowujecie się całkowicie inaczej. - spojrzał na mnie. Pokręciłam głową.
-Jest moim przyszywanym bratem. Nie jesteśmy w żaden sposób spokrewnieni.
-To kim był dla ciebie Ace? - zapytał bez skrupułów, lecz nawet nie drgnęłam słysząc to imię. Spodziewałam się tego pytania.
-Był moim prawdziwym bratem... Czyli tak, jestem córką króla piratów.- wyprzedziłam jego kolejne pytanie, które już chciał zadać.
-I co zamierzasz dalej zrobić? - zapytał po chwili ciszy.
-Jeszcze nie wiem. Zobaczymy jak Luffy się obudzi.
-Jeśli się obudzi.
-W to nie wątpię. - odpowiedziałam szczerze.
-Dlaczego? Jest mało szans po takiej traumie i wyczerpaniu w połączeniu z obrażeniami, by wyjść z tego cało.
-Luffy zawsze dokonywał niemożliwych rzeczy, a jego siła woli i zaciętość jest niepowtarzalna. - powiedziałam bez wachania. Byłam całkowicie pewna swoich słów. Ten tylko pokiwał głową i wyrwał mi z ręki wino by się napić. Znów nastała cisza.
-Dobra nie będę dalej owijał w bawełnę. Już jakiś czas temu zainteresowały mnie twoje umiejętności i chciałbym cię w mojej załodze, więc po prostu daj mi odpowiedź jak już będziesz wiedziała. - powiedział na co nieco się zdziwiłam. Chciał mnie w swojej załodze? Tego bym się nie spodziewała. Ale to z pewnością by było coś nowego.
-Możesz mieć pewność, że rozpatrzę tę propozycję. - odpowiedziałam. Nie mówiąc już nic więcej wymienialiśmy się tylko butelką, dopóki nie przerwał nam wybuch ze strony statku.
CZYTASZ
|Odnaleźć Swoje Szczęście| One Piece
Fanfiction-Sora... Już zawsze będę przy tobie. (...) Obiecaj mi, że nie ważne co, będziesz nadal żyć beze mnie. *** -Idę do ciebie Ace. - powiedziałam zamykając oczy z których popłynęły łzy. -Nigdzie nie idziesz idiotko! *** W życiu Sory wydarzyło się wiele...