Noo to się porobiło. Nie wspominam o tym często, ale czasami moje pokrewieństwo z Ace'm daje o sobie znać i jak zawsze wszystko spieprzyć. Uhh dobrze że nie jestem spokrewniona z Luffy'm, to by dopiero był cyrk.
Trochę zbyt pewnie idąc korytarzem, natrafiłam na strażnika, który na moje nieszczęście, stał akurat obok przycisku alarmu. Tak, niby mam przebranie, ale jak się dowiedziałam, nie rekrutowali żadnych kobiet. No i przycisnął ten guzik w najmniej spodziewanym momencie, no i nie zdążyłam zareagować. Muszę stwierdzić że jak na zwykłego strażnika to wcale nie był głupi i nie dał się nabrać na moje wymówki.
No i teraz sobie uciekam krętymi, metalowymi korytarzami przed ich żołnierzami. Już się pogubiłam. Cóż byłam zaślepiona ucieczką, więc trudno się skupić na zapamiętaniu drogi.
Nagle z naprzeciwka zaczęła pędzić na mnie następna grupa żołnierzy. Właśnie na to czekałam.
Z pełną prędkością w nich wbiegłam, przy okazji przepuszczając przez ciało pociski. Wkrótce dołączyli ci za mną i zrobił się kompletny bałagan, co wykorzystałam i niepostrzeżenie w postaci małego tornada zmyłam się z tamtąd, wchodząc za pierwsze drzwi, które ujrzałam.
Będąc już w pomieszczeniu sięgnęłam ręką obok drzwi żeby włączyć światło. Było to jakieś laboratorium czy coś. Chyba tu produkowano te środki chemiczne, które były w skrzyniach. Przyjrzałam się im dokładnie i przeczytałam ich skład z otwartego notatnika leżącego z boku. Doszłam do wniosku że to trucizny wszelkiego rodzaju, czyli na przykład, na szybką śmierć, powolną, bolesną i tak dalej. Zwinęłam ze stołu fiolkę z płynem usypiającym, czyli chlorofil i schowałam w kieszeń. Może mi się później przydać.
Potem próbowałam dodzwonić się do Marco i Thath'a, ale żaden nie odbierał. To było dziwne. Może zagadują Kotarashi'ego, albo ich zdemaskowano. Pozostaje mi już tylko Ace. O dziwo odebrał prawie od razu.
-Oii, co tam się dzieje?- zapytałam zniecierpliwiona.
-Aaaa no bo chcieliśmy zagadać tego Kotarashi'ego, no ale on odkrył że to my no iiiii jego ziomek ma diabelską moc, która przez nawiązanie kontaktu wzrokowego paraliżuje i coś tam jeszcze no i nas złapali... Aaaaał!- powiedział szybko, na jednym wdechu, pewnie chcąc mi przekazać jak najwięcej informacji, a następnie usłyszałam walnięcie i jego krzyk.
-Kurwa wszystko wygadałeś! - powiedział nieznany mi głos. Podejrzewam że gdzieś ich trzymają i przesłuchują. Pewnie chcą mnie tam zwabić. Chyba jednak muszą być serio głupi, skoro tak łatwo pozwolili Ace'owi to powiedzieć.
-A więc czego chcecie?- zapytałam.
-Oczywiście ciebie i wszyscy będą w komplecie. Jeśli oddasz się w nasze ręce, zgłaszając się do strażników po dobroci, to twoim towarzyszom nic się nie stanie. Masz na to pięć minut... I nie próbuj żadnych sztuczek. - odpowiedział inny głęboki głos. Rozpoznałam go po ostatnim razie. To Kotarashi.
-Dobrze, przemyśle twoją propozycje.- powiedziałam z jadem, przez zęby i się rozłączyłam.
Jestem ciekawa w jaki sposób ich zdemaskował i skąd wiedział że ja też biorę w tym udział. Wiem że chłopcy by mu nie powiedzieli, a strażnicy którzy mnie gonili nie znali mojej tożsamości, więc jak? Przecież wszystko było idealnie zaplanowane. O szczegółach tej akcji wiedzieli tylko nasi komandorzy i Fred.
W tym momencie rozszerzyłam oczy na swoje myśli. No tak Fred o wszystkim wiedział. Pewnie to tylko była na nas zasadzka. Fred tylko grał taką ciamajdę. Że też o tym nie pomyślałam. Pewnie jak już będą nas mieli to zwabią Białobrodego by nas odzyskał i wpadną w pułapkę marynarki. Ahh czemu tego nie wzięłam pod uwagę?
CZYTASZ
|Odnaleźć Swoje Szczęście| One Piece
Fanfiction-Sora... Już zawsze będę przy tobie. (...) Obiecaj mi, że nie ważne co, będziesz nadal żyć beze mnie. *** -Idę do ciebie Ace. - powiedziałam zamykając oczy z których popłynęły łzy. -Nigdzie nie idziesz idiotko! *** W życiu Sory wydarzyło się wiele...