10

198 17 0
                                    

-Oi Sora... Sora! Już dosyć spałaś! Wstawaj!- powiedział głos, budząc mnie ze snu. Ale nie zamierzałam wstawać.

-Pieprz się Ace...- wymamrotałam odwracając się na drugi bok.

Słyszałam jak westchnął, a po chwili usłyszałam oddalające się kroki. Odprężyłam się myśląc że już nic mi nie przeszkodzi, lecz się myliłam.

Po chwili usłyszałam szybsze kroki a po nich nastąpił skok. Skok na moje biedne plecy. Rozszerzyłam oczy i zgięłam się w pół od naporu tego napakowanego cielska.

-ACE! BAKA! JAK CIE ZARAZ ZAJEBIE!- krzyknęłam w złości i popędziłam korytarzem hotelu za moim bratem.

Czy on stał się bardziej dziecinny gdy dorósł? Przeważnie w dzieciństwie był takim ponurakiem.

-To był jedyny sposób by cię obudzić!- odkrzyknął, odwracając do mnie głowę z bezczelnym uśmiechem.

Po chwili wbiegł na stołówkę gdzie przy jednym stole, z górą mięsa i innych pyszności, siedział Marco i Thath.

-Mięso!- krzyknęłam zapominając o gonitwie za Ace'm, który już dosiadł się do stołu.

Wiedziałam że specjalnie mnie tu zwabił ale może później się z nim rozliczę, budząc go w ten sam sposób co on mnie.

Szybko witając się z chłopakami dosiadłam się do stołu i zaczęłam jeść.

-Jedz szybko. Już dosyć długo czekamy aż się obudzisz byśmy mogli ruszać w drogę.- powiedział zirytowany Marco.- Zakazaliśmy Ace'owi jeść dopuki cię nie obudzi, by wszystkiego nie zjadł.- dodał jeszcze.- Taa obudził mnie w ciekawy sposób.- powiedziałam biorąc szklankę z wodą, patrząc pretensjonalnie na brata, który akurat dostał atak narkoplesjii.

-A masz chłopczyku!- krzyknęłam i walnęłam go z pięści w łeb.

No powiem, prawie się obudził.

-Widać że byłaś zaślepiona gonitwą.- powiedział Thath, mierząc mnie wzrokiem.

Na początku nie skumałam o co chodzi, lecz po chwili spojrzałam w dół na swoje ubranie. Wyplułam wodę którą miałam w ustach próbując się zasłonić.

Miałam na sobie tylko przydługą, białą koszule do kolan i to jeszcze z kilkoma odpiętymi guzikami od góry, nic więcej.

-Nie mogłeś powiedzieć od razu, hentai?!- krzyknęłam dając mu z liścia. Ten skulił się pocierając bolący policzek zakłopotany.

-Zostały nam już tylko dwa dni drogi do reszty załogi, więc wolałbym się już zbierać.- powiedział Marco.

Kiwnęłam mu głową i wznowiłam jedzenie posiłku.

-Jak to się stało, że w tamtą stronę przypłynęliśmy tak szybko, a z powrotem jeszcze szybciej?- zapytał Thath, opierając głowę na ręce.

-Boo teraz nasza załoga jest w innym miejscu i są bliżej?- odpowiedziałam, wzruszając ramionami.

-Coś czuję że to nie jedyny powód.- powiedział nieprzekonany.

-No dobra... Przyznam że wolę jak ty gotujesz.- odpowiedziałam, drapiąc się po głowie.

-Ahh! W końcu doceniony!- powiedział głośno i komicznie przybił sam sobie piątkę.

Zaśmialiśmy się na to wszyscy i w krótce, gdy zjadłam już z Ace'm swój posiłek, wznowiliśmy drogę.

***


Po tych dwóch dniach, w końcu dopłynęliśmy. Moby Dick spokojnie płynął w drodze na następną wyspę.

|Odnaleźć Swoje Szczęście| One PieceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz