Prawdą jest to, iż jestem spóźniona...
-Panowie, nie radzę wam się ruszać w tym momencie. - ostrzegłam napakowanych mężczyzn przedemną.
Wielce spóźniona...
-Brać ją!
Westchnęłam.
-Ostrzegałam.
Po szybkiej akcji, która trwała mniej niż pięć sekund, wszyscy leżeli rozłożeni na ziemi. Wytrzepałam ręce z niewidzialnego kurzu i zarzuciłam wygodniej na ramię worek pełen pieniędzy, wyruszając w drogę powrotną.
Było ciemno i powinnam już dawno być w statku, a to znaczy, że z pewnością nie obejdzie się bez wykładu od kapitana, ale niech nie zrozumie mnie źle. Ja nigdy bym nie przegapiła takiej dobrej okazji na zdobycie kasy, tym bardziej od przestępców. To była prosta, szybka akcja przy domu aukcyjnym. Przy okazji uratowałam młodą dziewczynę z rąk tych prostaków, więc zaliczyłam nie tylko łatwą kasę, ale i dobry uczynek. Ha. Ha.
-Tam jest!- przybyły posiłki.
Mój marsz zmienił się w bieg, gdy zamierzałam zgubić napastników. Po co sobie niepotrzebnie brudzić ręce, i tak już wolę nie marnować ani sekundy na powrót. Kapitan będzie nieźle wnerwiony.
-Więcej was matka nie miała?! - krzyknęłam sfrustrowana i biegłam przed siebie, dopóki nie zostałam wciągnięta za kołnierz, w jeden z zaułków.
-Chyba wyraziłem się jasno. - do moich uszu doszedł znajomy, zirytowany, ale również niezwykle wściekły głos, a uścisk na moim karku się zacieśnił.
No pacz, sam diabeł się po mnie pofatygował.
-Tak, powiedziałeś, że jeśli nie wrócę przed zmrokiem, to nie będziesz mnie szukał. - wyszczerzyłam się na co, warknął ze zirytowaniem i przycisnął mnie do ściany.
Przeszły mnie ciarki i zatrzymał się oddech. Na jego działania, od razu straciłam większość pewności siebie. Może lepiej go nie drażnić.
-Thh, testowałem cię. - wytłumaczył się.
Nawet jeśli to prawda, to ja się nie poddam.
-A ja twoją cierpliwość. - wyszczerzyłam się, z ostatnimi resztkami pewności siebie.
Ten z dzikim błyskiem w oczach, przybliżył się jeszcze bardziej i pochylił na poziomie mojego lewego ucha, przypadkowo zahaczając o nie ustami. Cóż zwykły przypadek! Zaczęłam lekko panikować.
-Widać, nikt nie zdał testu. - warknął głębokim głosem prosto w moje ucho, po czym odwrócił się, łapiąc mnie za nadgarstek i skierował się w stronę statku.
Dopiero co odzyskałam oddech i zauważyłam lekki, triumfalny uśmieszek na jego ustach. Z pewnością widział moją czerwoną twarz.
Co za wstyd i hańba dla mej osoby! Ten drań, chciał mnie tylko przestraszyć! Nie daj się ponieść emocjom głupia, teraz zna twoją słabość!
Ale cóż, to było onieśmielające. Aż prawie bym zapomniała o worku z kasą. Prawie.
Mentalnie przybiłam sobie piątkę z czołem i kontynuowałam marsz, wlekąc się za Trafalgarem nadąsana. Spojrzałam na jego dłoń, solidnie owiniętą wokół mojego nadgarstka. Uścisk był mocny, ale nie bolał. Podobało mi się uczucie jego zimnej dłoni, które było nieco władcze, ale jednocześnie delikatne i ochronne.
Nie przypominam sobie, żebym walnęła się w głowę, więc od czego dostaje nagle takich myśli? Cóż, przyznam, że Law nie jest brzydkim facetem, a wręcz przeciwnie, jest całkiem niczego sobie... Uhh powinnam przestać myśleć.
CZYTASZ
|Odnaleźć Swoje Szczęście| One Piece
Fanfic-Sora... Już zawsze będę przy tobie. (...) Obiecaj mi, że nie ważne co, będziesz nadal żyć beze mnie. *** -Idę do ciebie Ace. - powiedziałam zamykając oczy z których popłynęły łzy. -Nigdzie nie idziesz idiotko! *** W życiu Sory wydarzyło się wiele...