Stało się... Ptasia Klatka została postawiona, a cała Dressrosa w niej uwięziona. Następnie Pica przekształcił teren Dressrosy, wyciągając jak najwyżej Kwiatowe wzgórze i przemieścił tam pałac, a u jego podnóża spoczęła fabryka SMILE'a. Po tym Doflamingo postanowił rozpocząć swoją masakrę, więc wygłosił całej wyspie, że przygotował dla nich grę, której celem było pozbawienie go życia, jednak powiedział, że istnieje jeszcze drugi sposób na ukończenie gry, którym było złapanie słomkowych i Lawa, plus Sabo, króla Ricku, Kyrosa, Rebekę i Violet, co zostanie sowicie wynagrodzone. W skrócie, zabij, albo zostań zabity, jak sam autor gry powiedział. Co było prawdą, ponieważ ludzie bez innego wyjścia podejmowali desperackie ruchy, co dodatkowo utrudniało moim przyjaciołom działanie. Później cześć oficerów poszła zatrzymać piratów wchodzących na górę. W międzyczasie pojawił się Bellamy, prosząc Doflamingo o drugą szansę dołączenia do jego załogi. No, ale ten go wyśmiał i pobił. Ja dalej czekałam na dalszy rozwój akcji i słuchałam rozmowy Doflamingo z jego oficerami, dalej wisząc, spętana nićmi i trochę już zdrętwiała. Jednak nagle rozmowa Doflamingo i jego dwóch pozostałych oficerów zwróciła moją uwagę.
-Doffy, wysłałeś gdzieś nitkowego Jokera? - zapytał Trebol z typowym dla siebie obrzydliwym uśmieszkiem.
-Tak. Chciałem dostarczyć coś staremu znajomemu, ale chyba tego nie potrzebował. - odpowiedział zagadkowo.
-Coś dostarczyć?
-Hej pamiętacie dzień, w którym poznaliśmy Lawa? - zapytał nagle zmieniając tor rozmowy.
-Haha, był szalony! Miał obłęd w oczach! - odpowiedział Diamante.
-Co racja, to racja. - zgodził się Trebol.
-Przypominał mnie, gdy byłem dzieckiem. - powiedział Doflamingo przekręcając w dłoni klucz z zamyśleniem.
Z tej krótkiej wymiany zdań mogłam stwierdzić, że znają Lawa o wiele dłużej niż podejrzewałam. Musiał być jeszcze dzieckiem.
-Czułem, że za dziesięć lat może zostać moją prawą ręką. Naprawdę wielka szkoda, że będę musiał zabić taki talent własnymi rękami. - uśmiechnął się złowieszczo i złamał klucz w dłoni.
Zacisnęłam szczękę z nagłym napięciem. Właściwie, to nigdy nie pytałam Lawa o szczegóły jego przeszłości. Jedyne, co zrozumiałam z jego opowiadań to, to że Doflamingo zabił ważną dla niego osobę i że chce ją pomścić. To, że znał się z Jokerem wcześniej było mi niewiadome.
-Hehehehe, czyżbym widział ciekawość w twoich oczach, Sora? - Doflamingo zwrócił nagle się do mnie.
Zaskoczona spojrzałam na niego zimnym wzrokiem. Nie odpowiedziałam mu.
-Może chciałabyś usłyszeć tę historię? Napewno się nią zainteresujesz. - powiedział ze złym uśmiechem.
-Jeśli myślisz, że uwierzę w historię, opowiadaną z twojej perspektywy, to się srogo myślisz. - odpowiedziałam pogardliwie.
-Był zupełnie inny niż teraz. Chciał zniszczyć wszystko na swojej drodze. Pełny nienawiści i bólu... Prawdziwy potwór. - kontynuował ignorując moje słowa.
-Nie zostało mu wiele życia, więc właściwie nie miał nic do stracenia. Dołączył więc do mojej załogi. Zapowiadał się świetnie jako mój następca. Jednak mój głupi brat musiał pokrzyżować moje plany. Zdradził mnie, a Law stał się przez niego zbyt miękki. Więc musiałem go zabić. - opowiedział, a jego humor stał się zimniejszy.
-Stare czasy. Po co się nad tym tak rozczulać, prawda Sora?-Po co mówisz mi to wszystko? - spytałam zdezorientowana.
-Ah, tylko, żeby uświadomić tobie, że Law stał się słaby, rezygnując z mojej przyjaźni i przez to dziś zginie. - uśmiechnął się szeroko i jego humor najwidoczniej powrócił.
CZYTASZ
|Odnaleźć Swoje Szczęście| One Piece
Fanfiction-Sora... Już zawsze będę przy tobie. (...) Obiecaj mi, że nie ważne co, będziesz nadal żyć beze mnie. *** -Idę do ciebie Ace. - powiedziałam zamykając oczy z których popłynęły łzy. -Nigdzie nie idziesz idiotko! *** W życiu Sory wydarzyło się wiele...