Mijały kolejne tygodnie, a spędzanie czasu z moim kapitanem stało się już nadzwyczaj normalne, zupełnie jakbym mieszkała z nim przez większość życia. Przez to, czas wydawał się lecieć tak szybko, że w mgnieniu oka wywiązaliśmy się z naszej umowy z Cezarem i byliśmy wolni od operowania jego ludzi. Mieliśmy też dużo wolnego czasu i szczerze nie mieliśmy za bardzo co robić. Przez to zaczęłam spędzać dużo czasu na rozmowach z nim i odkryłam, że nasze konwersacje wcale nie muszą polegać tylko na dokuczaniu i denerwowaniu jeden drugiego, a w rzeczywistości nasze tematy były bardzo relaksujące i satysfakcjonujące. W tym wolnym czasie nastało też spore napięcie z powodu zbliżającego się planu Law, ale również z powodu mojego zmartwienia o dzieciaki przetrzymywane przez Cezara. Teraz częściej je odwiedziałam i było można zobaczyć znaczącą różnicę w wyglądzie niektórych dzieci. Ich ciała bardzo szybko zaczęły się powiększać w nienaturalny sposób. Jak się można było domyślić plan Cezara na odtworzenie olbrzymów zdawał się przynosić dla niego zadowalające efekty. I bardzo możliwe, że sprawiała mu satysfakcję wiedza, że mnie to denerwuje, mimo że starałam się go unikać najbardziej jak mogłam. Nie lubiłam takiej bezczynności w obliczu szkodzenia czyimś niewinnym życiom, ale musiałam trzymać emocje na smyczy aby plan kapitana się powiódł. Nie chciałam go znowu zawieść. Nie gdy wszystko wydawało się tak dobrze między nami układać.
-Chciałaś mieć kiedyś tatuaż? - zapytał Law, gdy bezczynnie siedzieliśmy w naszym pokoju jedząc śniadanie.
-Tak właściwie to nigdy się nad tym zbytnio nie zastanawiałam... A co myślisz, że powinnam sobie zrobić? - zapytałam zaciekawiona nowym tematem naszej rozmowy.
-To zależy. Moim zdaniem jeśli ktoś decyduje się na tatuaż to powinien on mieć dla tej osoby pewne znaczenie... Bez sensu jest tatuować sobie ciało bez powodu, bo na przykład podobał się komuś jakiś wzór, który z biegiem czasu może się mu znudzić. Taki znak na ciele powinien coś oznaczać, jakąś przynależność, albo opowiadać historie, podobnie jak blizny, tylko w bardziej pozytywny sposób. - odpowiedział.
Moje oczy zabłysnęły z fascynacji jego odpowiedzią, a na język wysuwało mi się jedno ważne pytanie.
-Więc jaką historie opowiadają twoje tatuaże? - zapytałam zaciekawiona.
-Krótko mówiąc, przypominają mi o moim przyjacielu, który oddał za mnie życie i o cichej obietnicy, którą mu złożyłem.
Pokiwałam głową w zamyśleniu i podrapałam się palcem w policzek zastanawiając się nad czymś.
-I co, wpadłeś na jakiś pomysł co do wytatuowania mnie? - zachichotałam.
-Wiesz miałem taką myśl, że może byś chciała zatatuować... No wiesz, ten twój znak na plecach. - powiedział ostrożnie dobierając słowa.
-Może to w pewien sposób by Ci pomogło na dobre zostawić pewne części twojego życia za sobą, tak bym to ujął.Rozszerzyłam oczy.
-Wspaniały pomysł Law! - odpowiedziałam podekscytowana.
-Tylko jakim wzorem bym mogła to zakryć?-To już twój wybór. - uśmiechnął się na mój entuzjazm.
-Mogę nawet sam to zrobić, mam doświadczenie w tatuowaniu, a Cezar z pewnością posiada maszynki do tego w swojej kwaterze.-Naprawdę?! Byłoby super! Chyba już nawet wiem co by to mogło być. - uśmiechnęłam się do siebie na pewien pomysł który zrodził się w mojej głowie.
-A więc co to będzie? - zapytał zaciekawiony.
-Później ci powiem!
Szybko wstając czym prędzej wybiegłam z pokoju zostawiając go lekko zdezorientowanego i popędziłam do Biscuit Roomu.
Przywitałam się z wszystkimi dzieciakami i pilnie poprosiłam je o kartkę i czarną kredkę, po czym usadowiłam się wygodnie na podłodze na brzuchu i zaczęłam bazgrać moje pomysły na kartce. Dzieciaki zebrały się wokół mnie i obserwowały moje poczynania z zaciekawieniem.
CZYTASZ
|Odnaleźć Swoje Szczęście| One Piece
Fanfiction-Sora... Już zawsze będę przy tobie. (...) Obiecaj mi, że nie ważne co, będziesz nadal żyć beze mnie. *** -Idę do ciebie Ace. - powiedziałam zamykając oczy z których popłynęły łzy. -Nigdzie nie idziesz idiotko! *** W życiu Sory wydarzyło się wiele...